Kielczanie leczą dziewczynkę z Kamerunu i zbudują kolejną studnię w Afryce
Dalsza pomoc dla chorej Kamerunki, która po amputacji nóg jest hospitalizowana i leczona dzięki pomocy kielczan oraz budowa studni w Afryce – w rejonie, skąd pochodzi 11-latka, były przedmiotem czwartkowej konferencji prasowej w Urzędzie miasta.
„Gabriela z Kamerunu ostatnio przeszła zabieg w Polsce i otrzymała nowe protezy. Prawdopodobnie razem z opiekunką – polską siostrą pasjonistką, wkrótce przyjedzie do Kielc” – poinformował pomysłodawca akcji – Władysław Burzawa – wieceprzewodniczący Rady miasta.
Dzięki m.in. wsparciu ze zorganizowanej w Kielcach żywej szopki w 2016 r., kupiono bilet z Kamerunu do Polski, gdzie kilka tygodni temu dziewczynka przeszła wymianę protez obu nóg.
„Odwiedziliśmy ją niedawno z żoną w Warszawie, nowe protezy są bardzo dobre, Gabrysia świetnie sobie w nich radzi. Opowiadała nam o niewyobrażalnej biedzie w Kamerunie i o wodzie na wagę złota, dlatego planujemy budowę kolejnej studni – z uzbieranej w parafiach makulatury” – mówił Burzawa.
Radny planuje także pomoc dla mieszkańców tej części Kamerunu, w której mieszka Gabrysia, czyli wybudowanie studni ze zbiórki makulatury prowadzonej w Kielcach. Kontenery ustawione są przy kilku parafiach i w urzędzie Miasta. Dotychczas dzięki tej akcji udało się wybudować trzy studnie. Koszt jednej to około 60 tysięcy złotych. Tymczasem kilogram makulatury kosztuje 15 groszy. Przez pięć lat zebrano już około 400 ton.
Władysław Burzawa w ramach adopcji na odległość, od siedmiu lat wraz z żoną wysyłają Gabrysi co roku kilkaset złotych. To wystarcza na roczne utrzymanie dziecka i pokrycie kosztów nauki.
Opieka nad Gabrysią, podjęta z inicjatywy Burzawy, trwa od 2009 r. Po skomplikowanej operacji nóg, przeprowadzonej dzięki zbiórce pieniędzy przy bożonarodzeniowej żywej szopce w Kielcach, czteroletnia wówczas Kamerunka Gabriela postawiła pierwsze kroki – najpierw o kulach, potem z pomocą protez.
– „Wówczas przesłaliśmy 7900 zł, zebranych w okresie Bożego Narodzenia 2009 r. przy kieleckiej żywej szopce, a lekarze z Holandii przeprowadzili operację” – informuje Burzawa.
Gabriela to także podopieczna misji polskich sióstr pasjonistek, które prowadzą m.in. lecznicę w Nkol – Avolo w Kamerunie. Dziewczynka pochodzi z wielodzietnej rodziny, ma kochającą mamę, ale ojciec był przeciwny operacji, długo uważając chorobę dziewczynki za „czary”. – „Jedna z kończyn dolnych Gabrieli była zniekształcona – tuż nad kolanem noga dzieliła się jakby na dwie krótsze kończyny. Zabieg był konieczny” – mówi Burzawa.
Informacja o Gabrieli dotarła do Kielc za pośrednictwem siostry Norberty, która kiedyś pracowała w parafii św. Józefa w Kielcach, a obecnie jest misjonarką w Kamerunie. Przeprowadzenia operacji podjęli się lekarze z Holandii. Trzeba było tylko pokryć koszty ich przelotu i przewiezienia specjalistycznego sprzętu do Afryki. Przesłane na konto Maitri 7900 zł, pozwoliło nie tylko na wykonanie zabiegu, ale wystarczyło na trzyletnią adopcję Gabrysi.
Operacja odbyła się pod koniec maja 2010 r.
Następnie ruszyły starania o pozyskanie kolejnych darczyńców na zakup bardziej nowoczesnych protez, ponieważ jakość poprzednich była niewystarczająca. Siostrze Norbercie udało się znaleźć darczyńców w Stanach Zjednoczonych, którzy pokryli koszt ich zakupu w wysokości 60 tysięcy złotych.
Datki kielczan zebrane podczas z jednej z „żywych szopek” przeznaczono również na remont szkoły w Afryce. Wówczas było to 6 tysięcy złotych. Drugie tyle dołożyła kuria kielecka, co pozwoliło na przeprowadzenie gruntownego remontu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |