ks. Michał Rapacz, fot. Archiwum Sanktuarium MB Patronki Rodzin Robotniczych w Płokach, commons.wikimedia

Kim był ks. Michał Rapacz?

Pasterzem na trudne czasy i męczennikiem czasów komunizmu jest określany ks. Michał Rapacz, którego beatyfikacja nastąpi w sobotę w krakowskich Łagiewnikach. Zamordowany w 1946 r. przez komunistów duchowny uchodzi za pierwszego w kolejności chronologicznej męczennika Kościoła katolickiego w PRL.

Michał Rapacz urodził się 14 września 1904 r. w Tenczynie w parafii Lubień w religijnej rodzinie. Był czwartym dzieckiem Jana i Marianny Rapaczów, którzy prowadzili gospodarstwo. W rodzinnej wiosce ukończył szkołę elementarną. Po kilkuletniej przerwie spowodowanej I wojną światową dokończył naukę w gimnazjum w Myślenicach. Tam zetknął się z Stanisław Pardyakiem, nauczycielem języków klasycznych, działaczem niepodległościowym, który w 1914 r. werbował wśród górali ochotników do Legionów Polskich.

Do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie wstąpił w 1926 r. Pięć lat później święcenia kapłańskie przyjął z rąk arcybiskupa Adama Sapiehy w kolegiacie św. Anny w Krakowie. Pierwszą parafią, w której pełnił posługę duszpasterską, była parafia Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Płokach. Pracował tam przez dwa lata jako wikariusz. Potem trafił do parafii w Rajczy na Żywiecczyźnie. Do Płok wrócił w 1937 r. jako administrator parafii.

>>> Ks. Michał Rapacz – pasterz na trudne czasy

W czasie II wojny światowej pomagał duchowo i materialnie parafianom. Sytuację tej części archidiecezji krakowskiej komplikowało odcięcie od Krakowa. Teren jego parafii został włączony do Rzeszy, Kraków stał się „stolicą” Generalnego Gubernatorstwa. Już jesienią 1939 r. został aresztowany przez Niemców, ale odzyskał wolność dzięki znajomości języka niemieckiego. Współpracował z Armią Krajową, między innymi oddziałem partyzanckim Gwardii Ludowej PPS (związanej z AK) dowodzonym przez Gerarda Woźnicę.

Fot. ks. Przemysław Druszcz

Pod nową okupacją pomagał żołnierzom ukrywającym się przed UB, upominał się o miejsce Kościoła w życiu społecznym, miał dobre relacje z parafianami, a szczególnie z młodzieżą. W prowadzonym przez niego zeszycie zatytułowanym „Liber animarum – Księga dusz” każda rodzina, niezależnie od wyznania, miała swoją kartę. Duchowny co noc szedł do kościoła, by tam modlić się za każdą rodzinę z osobna.

Postawa księdza i popularność wśród parafian nie podobały się komunistom, którzy znali treść jego kazań. „Nie zniszczyła wiary ideologia nazizmu więc i bolszewicy nie pokonają Chrystusowego Krzyża, chociaż rewolucja w Rosji niszczyła cerkwie i kościoły, posyłała duchownych na Sybir, to z serc ludzkich nie wygnała Boga” – mówił. Nie opuścił parafii mimo takich sugestii ze strony komunistów.

>>> Bardziej niż śmierć interesuje mnie jego życie [ROZMOWA] 

Decyzja o wyroku na niego miała zapaść w kwietniu 1946 r. podczas zebrania partii w pobliskiej Trzebini. W kolejnych tygodniach ksiądz Rapacz był nakłaniany przez swoich przyjaciół do choćby czasowego wyjazdu z parafii. Ksiądz Leon Bzowski z Trzebini, który po śmierci księdza Rapacza został wyznaczony na administratora jego parafii starał się zebrać informacje na temat okoliczności śmierci ks. Rapacza w liście do arcybiskupa Sapiehy pisał, że tutejsze struktury PPR wykazują się ogromnym radykalizmem. „Ten tutejszy zakątek jak żaden inny w diecezji krakowskiej jest mocno zaczerwieniony, a ta czerwoność dochodzi do szaleństwa i nabiera cech iście szatańskich” – napisał.

W nocy z soboty na niedzielę, z 11 na 12 maja 1946 r., około dwudziestoosobowa bojówka komunistyczna wtargnęła do plebani. Wyprowadziła księdza do pobliskiego lasu i rozstrzelała. Ostatnie słowa duchownego, jakie według biografów usłyszeli domownicy przebywający w plebani, to: „Ojcze, bądź Twoja wola”.

Krzyż, miejsce zamordowania Fot. ks. Przemysław Druszcz

Ciało ks. Rapacza odnalazł o poranku następnego dnia dwunastoletni wówczas pasterz Augustyn Duda. Na miejsce przyszli wierni, by się modlić. Należy przypuszczać, że byli zszokowani skalą obrażeń widocznych na ciele kapłana. „Bandyci zaprowadzili ks. Michała do lasku jeden z nich uderzył go w tył głowy tępym narzędziem, drugi zaś oddał strzał w głowę na wysokości oczu, z boku. Oszołomiony i zraniony ks. Michał runął na ziemię, ponieważ jeszcze żył, oddano drugi strzał z bliska w samo czoło tak, że czaszka została zgruchotana” – pisał w liście do arcybiskupa krakowskiego księcia Adama Stefana Sapiehy wspomniany już ksiądz Leon Bzowski z Trzebini.

Miejscowy Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa wszczął formalne śledztwo w sprawie morderstwa, jednak kilka miesięcy później zostało ono umorzone „z powodu niewykrycia sprawców”. Nie zachowały się jakiekolwiek akta dotyczące działań bezpieki. Nie było to jedyne morderstwo duchownego dokonane w tym czasie w tej części Małopolski. We wrześniu 1945 r. śmiertelnie postrzelono m.in. ks. Franciszka Flasińskiego, proboszcza w Libiążu. Własne śledztwo prowadził ksiądz Bzowski. Według jego informacji komuniści w tej części Małopolski wydali „kapturowe wyroki” na dwunastu duchownych. „W wielu wypadkach – jak słyszymy – PPR-owcy pochwalają ten mord, na ks. Michale dokonany za to, że wdawał się `w politykę`” – pisał w liście do arcybiskupa Krakowa. Potwierdzeniem nastawienia miejscowych komunistów były morderstwa dokonane na lokalnych działaczach Polskiego Stronnictwa Ludowego latem 1945 r.

Pogrzeb ks. Rapacza odbył się 16 maja na cmentarzu parafialnym w Lubniu. W 1980 r. szczątki były ekshumowane i przeniesione do grobu na terenie kościoła w Płokach. W kwietniu 2024 r. ponownie zostały ekshumowane, już przez Instytut Pamięci Narodowej. Zwłoki męczennika złożono w sarkofagu w bocznym ołtarzu kościoła w Płokach. Ma to być główne miejsce kultu beatyfikowanego.

24 stycznia 2024 r. papież Franciszek podpisał dekret uznający, że śmierć męczeńska kapłana archidiecezji krakowskiej ks. Michała Rapacza została zadana z nienawiści do wiary. Uroczystości beatyfikacyjne odbędą się 15 czerwca w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze