Kinszasa: papież spotkał się z przedstawicielami dzieł charytatywnych
Ubóstwo i odrzucenie są obrazą człowieka – powiedział papież Franciszek spotykając się w nuncjaturze apostolskiej w Kinszasie z przedstawicielami dzieł charytatywnych działających w Demokratycznej Republice Konga.
Najpierw wysłuchał ich świadectw. O swojej niepełnosprawności, której można było uniknąć i o działalności stowarzyszenia, które pomaga takim osobom. 68-letni obecnie mężczyzna wspomniał, że gdy miał 4 lata, gdy rodzice zaprowadzili go do pobliskiego szpitala na poprawienie skręconej od urodzenia stopy. Na miejscu nie było lekarza i operację przeprowadził niefachowo jego asystent. Nie tylko nie pomógł, ale jeszcze doszło do zakażenia i w efekcie chłopiec stracił dwa palce, nastąpiło uszkodzenie nerwu i do dzisiaj Pierre cierpi z tego powodu.
>>> Arcybiskup Kinszasy: gdy Kongu grozi rozpad, wizyta papieża jest szczególnym darem
W swoim życiu spotkał wiele osób, które ucierpiały a nawet zmarły z powodu źle postawionej diagnozy, braku odpowiedniego specjalisty-lekarza, lekarstw lub sprzętu. „Nieraz myślę, że ból i niewystarczająca troska innych znalazły dla siebie ulubione miejsce w moim kraju, chociaż ludność jest młoda, radosna i gotowa do pomocy” – stwierdził z goryczą.
W tym kontekście wspomniał o grupie Telema Ongenge na Mwinda Mwa Kristu (Powstań i niech zajaśnieje światło Chrystusa), do której on sam należy i której przedstawiciele są tu obecnie. Utworzyli ją tacy jak on niepełnosprawni, z których wielu wcześniej buntowało się przeciw społeczeństwu a nawet Bogu, szczególnie wtedy, gdy można było uniknąć tych cierpień, a dziś nie ma na to środka zaradczego, toteż teraz „krzyczą oni na pustyni niemożności i obojętności”.
Pierre poprosił Ojca Świętego o błogosławieństwo dla siebie i pozostałych członków grupy w całym kraju. Tacy jak on odnaleźli w swej parafii godność, powołali do życia chór i wzajemną pomoc zdrowotną, która zapewnia wsparcie medyczne ponad 1000 osobom z niepełnosprawnościami dzięki wielkoduszności licznych ludzi dobrej woli. „Próbujemy w ten sposób tchnąć nadzieję i dać choć trochę radości tym, którzy są w podobnych jak my warunkach’ – powiedział Pierre.
Podkreślił, że „w oceanie naszego bólu odkryliśmy, że Bóg o nas nie zapomniał, gdyż wysłał do nas osoby, odwróciły od nas wzroku, gdy stawały na naszej drodze”. Na ich twarzach niepełnosprawni odnajdywali oblicze Pana „i teraz chcemy robić to samo” – zakończył swą wypowiedź kongijski niepełnosprawny, po czym wręczył Franciszkowi kartę członkowską swego stowarzyszenia.
O swoich przeżyciach związanych z trądem, na który zapadł w wieku 21 lat i o okazanej mu pomocy jednej z parafianek opowiedział papieżowi 30-letni Tekadio Vangu Nolly, półsierota z Kinszasy, którego matka zmarła a ojciec wyemigrował.
>>> Papież spotkał się z ofiarami przemocy w Demokratycznej Republice Konga
Młody człowiek, że pierwsze oznaki trądu zauważył u siebie, gdy miał 21 lat. Szybko dostrzegał niepokojące zmiany na swej skórze i czuł się coraz słabszy. „Stopniowo stawałem się podmiotem, który psuł spokój innych” – przyznał ze smutkiem chory. Zaznaczył, że szukając jakiegoś skutecznego rozwiązania, odwiedził wiele szpitali, a nawet korzystał z medycyny ludowej, ale choroba postępowała. Bardzo płakał, cierpiał w sercu, ale nie w ciele, gdyż wykształciła się w nim taka nieczułość fizyczna, że mógł bez bólu dotykać ognia lub skaleczyć się i też niczego nie czuł.
Tymczasem rodzina go odrzuciła i przy współudziale marabuta [ascety, głównie islamskiego, któremu przypisuje się zdolności uzdrawiania – KAI] zrzucono na niego winę za to, co go spotkało. Niektórzy zarzucali mu nawet, że jest czarownikiem, ale – powiedział mężczyzna – „jak to możliwe, żeby czarownik pragnął dla samego siebie zła?”.
Ale dzięki Bogu poznał on kobietę z parafii św. Marcina w Kinszasie, która rozpoznała istotę zmian na jego skórze i dzięki niej trafił do Szpitala nad Rzeką i tam stwierdzono u niego trąd i to w zaawansowanym stanie. Dzięki wiedzy i wielkoduszności personelu placówki oszczędzono mu wielu dalszych cierpień i wydłużono życie.
Widząc, że rodzina go odrzuciła postanowił pozostać już do końca swych dni w obozie dla trędowatych. Nadal jednak czuje się dyskryminowany, pogardzany i otaczany brakiem szacunkiem. „Cóż wart jest człowiek bez placów?” – zapytał retorycznie mężczyzna. Zwrócił uwagę, że gdy jest wśród ludzi, wszyscy szybko starają się oczyścić, „i to nawet tam, gdzie mignął tylko mój cień. Na ich twarzach pojawia się mieszanka wstydu, niezrozumienia i lęku”. Dlatego lepiej czuje się leprozorium, w którym dzieli codzienne życie „z osobami bez członków, sparaliżowanymi i odrzucanymi” tak jak on.
W ich imieniu ofiarował papieżowi trochę owoców ich pracy, „dzięki której chcemy kupić trochę tej godności, którą niestety skradły nam życie i ludzie”.
O pracy kolegium Fasta Père Fosbery w Kimbangu 1 – dzielnicy Kinszasy opowiedziała Franciszkowi jego rodaczka Cécile, która pracuje tam razem z innym Argentyńczykiem Danielem. Przybyli oni na spotkanie z papieżem do nuncjatury z grupa uczniów tej szkoły. Dzielnica ta, podkreśliła kobieta, odzwierciedla codzienne bogactwa i nędzę członków klasy średniej stolicy Demokratycznej Republiki Konga.
Na wstępie swego świadectwa Cécile zaznaczyła, że młodzi Kongijczycy wyrastają na włóczęgów, bezrobotnych i bez oświaty, rodziny wyznają powierzchownie różne wierzenia i są ogromnie nietrwałe, dzieci są często porzucane i narażone na przemoc słowną i fizyczną oraz nękane przez choroby, których nie możne leczyć z powodu braku środków ekonomicznych.
>>> Katastrofalna sytuacja w Kiwu Północnym: ludzie liczą na mediację Franciszka
„Nasz umiłowany założyciel [Fosbery] w odpowiedzi na wezwanie Waszej Świątobliwości zachęcił nas do przybycia do Konga, aby ewangelizować młodzież, rodziny i kulturę w tym kraju” – mówiła dalej rodaczka papieża. Przyznała, że są jeszcze niewielką wspólnotą, ale – jak mówi przysłowie afrykańskie – „tysiąc kroków zaczyna się zawsze od jednego”.
Kobieta zapewniła, że ich szkoła jest otwarta na wszystkich, co potwierdza m.in. obecność na tym spotkaniu 4-letniej Kadidżi z rodziny muzułmańskiej, szanującej Kościół i wartości ewangeliczne. Dziewczynka odkrywa dziś smak duchowości i orędzia Jezusowego.
Inny obecny na spotkaniu z Ojcem Świętym siedmioletni Daniel – jedyny syn samotnej kobiety, która aby utrzymać siebie i jego, sprzedaje owoce na miejscowym targu – był narażony na zagrożenia z ulicy i z prawa tego, kto silniejszy, był przyzwyczajony do samodzielnego decydowania i wręcz uczulony na jakiekolwiek przepisy. Tymczasem w szkole odkrył przyjaźń, szacunek i dyscyplinę oraz nauczył się, że „jeśli ktoś chce iść szybko, może iść sam, ale jeśli chce iść daleko, lepiej żeby szedł razem z kimś”. Jeszcze inny uczestnik spotkania – 7-letni Zimi przyszedł do szkoły, trzymając za rękę 6-letnią siostrę i stryja, którzy przyjął ich, gdy porzucili ich rodzice. A Ndevi pochodzi z rodziny, o której wiemy, że możemy jej pomóc dzięki naszej misji – przedstawiała Cecylia niektórych swych podopiecznych.
Wszyscy oni zaśpiewali Franciszkowi pieśń-hymn nadziei i zaufania w Panu.
Głęboką wdzięczność wyrazili Ojcu Świętemu bracia ze Wspólnoty św. Idziego z Kivu, Kikwitu, Kengo i Kinszasy, a także chorzy i personel lekarski z Centre DREAM (Ośrodka „Marzenie”), założonego przez Floriberta Bwana Chuyi.
Powstanie tej placówki było odpowiedzią na apel wielu dzieci, kobiet i mężczyzn, stających codziennie przed wyzwaniem dostępu do swych marzeń. Ośrodek ten, położony na peryferiach stolicy, rozpoczął działalność w 2011 roku, aby świadczyć bezpłatną pomoc chorym na AIDS. Liczne dzieci-sieroty, osoby od trzeciego roku życia oraz inni najbardziej narażeni i opuszczeni w społeczeństwie znajdują tu nie tylko Ośrodek Marzeń, ale przede wszystkim dom, a jeszcze bardziej drugą rodzinę. Nawet po 11 latach wiele osób pamięta jeszcze swój pierwszy dzień w tym miejscu i nie wstydzą się powiedzieć: „Bardzo dziękuję, bo przyszedłem tu nieżywy a wy daliście mi drugie życie. I w efekcie dzięki wam to Bóg podarował mi drugie życie”.
Zaznaczyli, że chociaż z biegiem lat Centre DREAM stał się ośrodkiem-punktem odniesienia dla wszystkich chorych na AIDS, to przyjmuje on także chorych z innymi problemami zdrowotnymi, np. niedożywienie, nadciśnienie czy cukrzyca. W tym czasie z pomocy tej placówki skorzystało ponad 1,8 tys., przeszło 11 tys. dzieci urodziło się tam z matek mających pozytywny wskaźnik HIV a tysiące osób obsłużono w zakresie zapobiegania chorobom, wspierania zdrowia, poradnictwa, uwrażliwiania na sprawy zdrowia w szkołach, handlu oraz szczepień przeciw COVID-19, usuwania raka macicy.
Ośrodek pomaga wielu małym sierotom i innym osobom najbardziej bezradnym w społeczeństwie w dostępie do integracji żywieniowej. „Zgodnie z duchem Wspólnoty św. Idziego modlimy się z chorych w pierwszy poniedziałek i o pokój w trzecią środę każdego miesiąca” – zapewnili działacze Ośrodka. Na zakończenie poprosili podarowali papieżowi symbol swej misji.
Młodzi niewidomi ze szkoły Petite Flamme (Mały Płomień) ruchu Focolari zaśpiewali papieżowi piosenkę, którą sami napisali i skomponowali, zaś młodzi głusi w języku migowym podzielili się marzeniem o społeczeństwie bardziej inkluzywnym, które będzie o nich pamiętać i poprawiać jakość ich życia. Swe świadectwo złożyła także „szczęśliwa mniszka trapistka” Marie-Celeste z klasztoru w Mvandzie, która podkreśliła,ze modlitwa wstawiennicza za innych jest wielkim dziełem miłosierdzia.
>>> Media DR Konga : wielki entuzjazm wobec papieża w pierwszym dniu podróży do „serca Afryki”
Dziękując obecnym za ich pracę i wypowiedziane świadectwa papież podkreślił, że „Pana należy szukać i miłować w ubogich, a jako chrześcijanie musimy uważać, abyśmy się od nich nie odwracali, bo jest czymś złym kiedy człowiek wierzący dystansuje się od innych ludzi miłujących Chrystusa”. Wyznał, że pragnąłby bardziej nagłośnić pracę organizacji charytatywnych a także bogactwo kontynentu afrykańskiego. „Jakże chciałbym, aby media poświęciły więcej miejsca temu krajowi i całej Afryce! Aby poznano ludy, kultury, cierpienia i nadzieje tego młodego kontynentu przyszłości! Aby odkryto ogromne talenty i historie prawdziwej wielkości ludzkiej i chrześcijańskiej, historie zrodzone w autentycznym klimacie, który dobrze wie co to szacunek dla maluczkich, dla osób starszych i dla stworzenia” – powiedział Franciszek. Przypomniał także rolę nuncjatury apostolskiej w tym, co nazwał „dyplomacją miłosierdzia”.
Następnie Ojciec Święty stanowczo stwierdził, że „ubóstwo i odrzucenie są obrazą człowieka, oszpecają jego godność są jak popiół, który gasi ogień, który człowiek nosi w sobie”. Wyraził ubolewanie z powodu odrzucania dzieci i osób starszych. „Jest to nie tylko skandaliczne, ale szkodzi całemu społeczeństwu, które buduje się właśnie rozpoczynając od troski o osoby starsze i dzieci, o korzenie i o przyszłość” – podkreślił papież, apelując o przezwyciężanie obojętności i podnoszenie osób najsłabszych. Wskazał na odpowiedzialność władz państwowych za walkę z ubóstwem, zabiegając między innymi o bardziej sprawiedliwą dystrybucję dóbr. Zaapelował szczególnie do chrześcijan o dzielenie się z osobami, którym brakuje środków do życia.
Mówiąc o tym, jak prowadzić działalność charytatywną, Franciszek wskazał, że winna być ona przykładna, wyrażając świadectwo tożsamości chrześcijańskiej. Następnie zaznaczył, że musi ona umieć patrzeć w przyszłość, aby dzieła charytatywne były trwałe i zrównoważone. Zachęcił do przekazywania potrzebującym wiedzy i narzędzi, dzięki którym rozwój jest autonomiczny i zrównoważony. Ojciec Święty podkreślił też konieczność wzajemnego powiązania różnych organizacji prowadzących dzieła charytatywne, w tym także innych wyznań czy religii.
Spotkanie zakończyły: wspólne odmówienie modlitwy „Ojcze nasz” i papieskie błogosławieństwo.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |