Kobieta przeciwko kobiecie. Dlaczego to sobie robimy? [FELIETON]
Oceniasz obcych ludzi w tramwaju, sąsiadkę wracającą do domu, kuzynkę na rodzinnej imprezie i znaną aktorkę na Instagramie. I choć pozostałym nawet o tym nie wspominasz, to tej ostatniej piszesz komentarz pod zdjęciem. Bo przecież dlaczego ma mieć w życiu lepiej od ciebie?
„Wiecie ile razy ktoś ocenił mój wygląd w Internecie? Zero” – napisał niedawno na swoim facebookowym profilu Kamil Nowak znany jako Blog Ojciec.
„Co się stało skórkom?” – zapytała kilka dni temu jedna z obserwatorek doktor Ani na Instagramie. Pod zdjęciem, na którym Anna Makowska pokazuje papier do swojej nowej książki i przytrzymuje go palcem.
Nie rozumiem, dlaczego kobiety tak często są oceniane. I to przez inne kobiety!
Zamiana ról
Wyobraźmy sobie sytuację, w której mężczyzna dodaje zdjęcie na Instagram. Niech to będzie zdjęcie zrobione jesienią podczas spaceru z psem. Otrzymuje kilkaset polubień i trochę mniej komentarzy. Wśród nich wiele takich jak te: „Super! Tylko dlaczego masz puchową kurtkę zamiast płaszcza? To już niemodne”, „Ładny piesek! Ale dlaczego nie ma ubrania? Nie jest mu zimno?” lub „Serio? Na każdym zdjęciu musisz mieć tę samą czapkę?”.
Brzmi dziwnie, prawda? A jeśli na zdjęciu zamiast mężczyzny będzie kobieta? Już nieco inaczej? Nasuwa mi się więc pytanie – dlaczego ludzie tak robią?
Odpowiedzi na to pytanie z pewnością jest kilka. Przez zazdrość, zawiść, przez to, że ktoś nie jest pewny siebie lub czuje się gorszy i chce, żeby osoba ze zdjęcia poczuła to samo. Ale tak naprawdę nawet nie jest sobie w stanie wyobrazić, co czuje ktoś, gdy musi się zmierzyć z hejtem w sieci.
I nie doświadczają tego tylko znane osoby. Doświadczyć go może każdy, kto publikuje coś na Instagramie, Facebooku lub w innych mediach społecznościowych.
Sama tak mam, że dodając na swoją facebookową tablicę zdjęcie, zastanawiam się, co pomyślą sobie o nim inni. Czy może zauważą na nim coś, co mi zupełnie nie rzuciło się w oczy. Czuję ten lęk przed ocenianiem, przed tym, że ktoś może mnie skrytykować. A przecież to nie tylko moje odczucia, bo ma tak większość z nas.
>>> „Żółte plastry i grube katechetki”, czyli szczera modlitwa dwudziestolatka
Nie czepiaj się!
Od kilku lat obserwuję na Instagramie Nicole Sochacki-Wójcicką, znaną pod pseudonimem mamaginekolog. I jest mi naprawdę przykro, kiedy widzę, jakie czasami komentarze czy też wiadomości Nicole otrzymuje. Ba, są nawet specjalne grupy na Facebooku, których głównym celem jest hejtowanie jej! I po co to wszystko? Nie wiem. Bo trudno mi pojąć, jak można obrażać kobietę, która tak wiele robi dla innych kobiet. Uświadamia je w kwestiach medycznych i założyła fundację pomagającą osobom po stracie dziecka.
Nawiązując do początku tego tekstu – nie rozumiem też, jak można czepiać się na Instagramie o skórki przy paznokciach. Jeszcze gdyby takie zdjęcie znalazło się na profilu firmowym jakiejś marki lakierów… Ale doktor nauk farmaceutycznych, która napisała książkę po to, by pomóc innym zmienić swoje nawyki żywieniowe?
Takich przykładów jak te mogłabym podać wiele. I wszystkie prowadzą mnie do jednego pytania – dlaczego to sobie robimy? I czy Ty, kobieto, mająca pretensje o skórki przy paznokciach, swoje własne masz idealnie wypielęgnowane? Czy Ty, kobieto, hejtująca ginekolożkę-położniczkę w trakcie specjalizacji, robiłaś ostatnio cytologię?
>>> Każda kobieta może odnaleźć w sobie piękno
Jestem wystarczająca
To akcja zapoczątkowana już jakiś czas temu na Instagramie przez Natalię Białobrzeską (znaną jako DrużynaB). Akcja mająca na celu uświadomienie dziewczynom, że są wystarczające takie, jakie są. Że nie muszą się zmieniać dla Instagrama, Facebooka, mężczyzny, koleżanek.
Niedawno Natalia dodała też na swój profil Galerię Wystarczających Brzuchów pokazującą brzuchy kobiet po ciąży, w trakcie ciąży lub tych, które w ciąży jeszcze nie były. Wszystko po to, by przestać się wstydzić i pokazać, że każdy brzuch jest piękny, nie tylko ten z wyretuszowanej okładki magazynu.
Podobną akcję zorganizowała też aktorka Aleksandra Domańska, a jej hasło przewodnie brzmiało: „Ciało bogini za nic się nie wini”. Biorące w niej udział kobiety zaczęły dodawać na Instagram zdjęcia, na których widać blizny po operacjach, nogę w gipsie, czy też liczne piegi na twarzy.
I nagle na Instagramie stało się normalnie. Na chwilę zabrakło tam wielu pozowanych zdjęć przerobionych w Photoshopie i głos zabrała rzeczywistość, która, choć nie zawsze kolorowa, jest prawdziwa.
Myślę jednak, że chociaż tego typu akcje to naprawdę dobre pomysły, to niektórym ludziom nie jest potrzebne trwające przez kilka dni wyzwanie, o którym wkrótce wszyscy zapomną. Potrzebna jest przede wszystkim zmiana mentalności. Ale o to niestety naprawdę trudno.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |