Fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Kolejny włoski nastolatek w drodze na ołtarze: wiara uczy smakować życie

„Huragan energii, który żył z niezwykłą intensywnością” – tak Marca Gallo wspominają koledzy. Chłopak zginął w wypadku na motorynce mając zaledwie 17 lat. Otwarcie jego procesu beatyfikacyjnego zapowiedziano właśnie w sanktuarium maryjnym w Montallegro. Kolejny rok z rzędu, w uroczystość Wszystkich Świętych, do tego miejsca pielgrzymowali jego koledzy i rodzina wspominając, jak Marco uczył ich smakować życie.

Po śmierci Marca Gallo ukazała się książka zawierająca jego notatki i rozważania, zredagowana przez rodziców. Nosi ona tytuł „Nawet kamienie zaczęłyby skakać” i przedstawia na okładce nastolatka w czasie górskiej wspinaczki, którą z pasją uprawiał. We wstępie do książki, która we Włoszech stała się wydawniczym bestselerem biskup Corrado Sanguineti pisze o intensywnej normalności Marca, w którym z każdym rokiem coraz bardziej rozkwita miłość do Jezusa. Hierarcha zaświadcza, że rodzina i przyjaciele zauważyli wewnętrzną przemianę chłopca, który wzrastając w wierze nie wyzbył się swej żywiołowości i czułości wobec drugiego człowieka, z którą szedł przez życie zarażając nią innych.

https://twitter.com/SiateSanti/status/1853135431933870359

Niecierpliwy w szukaniu Jezusa

Marco Gallo urodził się w Chiavari (Genua) 7 marca 1994. Mama Paola zajmowała się dziećmi, a tato Antonio był nauczycielem. Dzieciństwo spędził w Cesara Ligure ze starszą o trzy lata siostrą Francescą i młodszą Veronicą. W ciągu następnych lat rodzina dwukrotnie się przeprowadzała, co było związane z pracą ojca, aż w 2009 roku osiadła w Monzie. 5 listopada 2011 roku w drodze do szkoły Marco został potrącony przez samochód i zmarł. Poprzedniego wieczoru napisał na ścianie swojego pokoju, obok krucyfiksu: „Dlaczego szukasz wśród umarłych Tego, który żyje?”.  

Koledzy wspominają przede wszystkim normalność i żywiołowość Marca. Z ich opowieści wyłania się chłopak, jak każdy inny, huragan energii, pełny radości rozrabiaka, inicjator wspólnych wypraw i młodzieżowych żartów. Mówią, że Marco był niecierpliwy, ponieważ całym sobą szukał Jezusa i nie bał się, ani nie wstydził, o tym otwarcie mówić. Jego życie było niestrudzonym poszukiwaniem pełni prawdy i miłości. Jedyne czego się obawiał, to zmarnowanego czasu, dlatego też nie szedł przez życie, a przez nie biegł. W zapiskach notował: „Szczęście może być przerażające, ponieważ kosztuje i może różnić się od tego, co sobie wyobrażaliśmy. Dlatego Bóg jest cierpliwy i czeka na nas”. Mama Marca opowiada, że Bóg był dla jej syna kimś ważnym już od najmłodszych lat. W swych notatkach Marco wspomina sytuację z przedszkola, gdzie miał napisać ważne dla siebie słowa. „Najpierw piszę Bóg, ponieważ On jest Stwórcą” – zanotował. 

fot. Łukasz Filipowski/Miejsce Słowa

Życie jest bardzo krótkie

Od najmłodszych lat Marco rozczytywał się w historiach ludzi, którzy poszli za Jezusem. Jako 9-latek zaczął poznawać św. Benedykta i zafascynował się jego wiarą a także postawą wobec ludzi. W swym dzienniku notował. „Benedykt uważnie przyglądał się wszystkiemu, co mu się przydarzało. Był uważny, ponieważ był przekonany, że Bóg przemawia do niego poprzez wydarzenia i ludzi”. W św. Franciszku Ksawerym uderzyła go Boża inicjatywa, która zmienia życie tego świętego w ciągu minuty. Zanotował wówczas: „Pomóż mi Panie znaleźć tę minutę”.

Od najmłodszych lat Marco opisuje piękno natury, rodzinnego domu, włoskiej kuchni oraz swych przyjaciół w pamiętnikach i wierszach, chwaląc Boga z niesamowitą zdolnością wczuwania się w serce czytelnika. Pod koniec szkoły podstawowej zaczyna rozumieć z głębią niezwykłą dla tak młodego chłopca, że poświęcenie jest konieczne, aby osiągnąć to, co najlepsze: „Bardzo możliwe jest to, by cierpieć ból poświęcenia i jednocześnie być szczęśliwym”. W swoich notatkach zapisuje, że wygodne życie proponowane przez świat nastolatkom, składające się z filmów, internetu i gier komputerowych, dla niego nie jest wystarczające. Marco drży, by nie marnować czasu, tak bardzo, że mówi do przyjaciela, prawie jak omen: „Nie rozumuj zgodnie z przekonaniem, że życie jest długie, ponieważ zdasz sobie sprawę, jak bardzo jest krótkie”.

Fresk Fra Angelico przedstawiający św. Benedykta z Nursji, fot. The Yorck Project (2002) 10.000 Meisterwerke der Malerei (DVD-ROM), distributed by DIRECTMEDIA Publishing GmbH. ISBN: 3936122202., commons.wikimedia

Pogoń za szczęściem

W liceum naukowym „Don Gnocchi” w Carate Brianza zawiera nowe znajomości i swe poszukiwanie pełni szczęścia koncentruje na przyjaźniach i młodzieżowych imprezach. Gdzieś w głębi serca czuje się jednak rozczarowany i doświadcza, że nie tego szuka w życiu. „Szczęście = przyjaciele = wychodzenie w sobotnią noc… to był mój nowy idol” – zanotował i dodał: „Aby żyć pełnią życia trzeba sobie odpowiedzieć na ostateczne pytania”. W rozmowach z przyjaciółmi podkreśla, że wiara nie interesuje go jako zewnętrzna forma, ale jako siła, która zmienia życie i relacje – z Bogiem i ludźmi. Szukając swej drogi chłopak nie odnajduje się w dużych i przez to, jak zauważa, anonimowych organizacjach katolickich, ponieważ jest przekonany, że „wiarę przekazuje się przez spojrzenie, przyjaźń i osobistą relację”. Na kilka miesięcy przed śmiercią podejmuje decyzję: „Od tej chwili poświęcę się całkowicie pogoni za szczęściem i zobaczę, czy moje prawdziwe życie jest w Nim, czy nie”. Swym odkrywaniem Jezusa bezkompromisowo dzieli się z rodziną i kolegami, bywa wyśmiewany i niezrozumiany. Notuje w tym czasie: „Bez względu na wszystko w centrum jest Jezus… nie mogę przestać”.

Mama Marca wspomina, że ważnym wydarzeniem w życiu jej syna był udział w beatyfikacji Jana Pawła II. Po powrocie wyznał, że cały odnalazł się w życiu i nauczaniu papieża z Polski i poczuł przez niego przyjęty i zrozumiany, jak nigdy dotąd. Jego drogowskazem stają się słowa wypowiedziane na początku pontyfikatu: „Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. „Miałam wrażenie, że w tych słowach odkrył całą tajemnicę swego życia” – wspomina matka włoskiego nastolatka, który jest w drodze na ołtarze. Przywołuje ostatnie słowa, jakie jej syn zanotował przed śmiercią. Zrobił to na ścianie swojego pokoju, tuż obok wiszącego tam krzyża, poruszony śmiercią swego bliskiego przyjaciela, który zginął w wypadku motocyklowym. Marco napisał: „Dlaczego szukasz wśród umarłych Tego, który żyje?”. Te słowa w jego pokoju widnieją do dziś.

fot. Jeremy Yap/ cathopic

Bardziej żywy niż kiedykolwiek

Mama Marca wyznaje, że wciąż niełatwo jest jej pogodzić się ze śmiercią syna. Podkreśla jednak, że tak jak on stara się odnaleźć sens naszego przeznaczenia i zaufać bezmiarowi tajemnicy wiary. „Ta tajemnica mnie obejmuje i w tym uścisku nie jestem zagubiona, mogę w niej żyć. Nie szukaj wśród zmarłych Tego, który żyje. Marco jest bardziej żywy niż kiedykolwiek” – wyznała w jednym z wywiadów.

W rozważaniu, które zostało opublikowane przez rodziców Marco zawarł swe refleksje po wysłuchaniu piosenki Claudio Chieffo „Io non sono degno” (Nie jestem godzien): „Byłem poruszony, ponieważ przekazał w piosence, czym jest życie. A ja rozpraszam się nie wykonując swoich obowiązków, plując na życie, nie ciesząc się nim, marnując czas. Nie mówię tego z przyjemnością, ale z wielkim bólem: jestem bezwartościowy. Ale powodem, dla którego moje życie ma sens jest Twoja obecność, zdałem sobie z tego sprawę. Nie zasługujemy na Ciebie, nie zasługujemy na kroplę Twojej krwi, a zamiast tego TY z nami jesteś i oddajesz mi każdą chwilę, obdarzasz mnie pięknem, dajesz ludzi, odpowiedzi, obejmujesz mnie, a ja dziękuję za Twoją nieskończoną miłość, za to, że dla Ciebie jestem ważny”. W innym miejscu zanotował: „Jeśli nie jesteśmy gotowi na przyjęcie Jezusa tu i teraz, jak możemy nazywać siebie chrześcijanami?”.  

>>> Jak „wyprodukować” świętego, czyli o procesach beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych w Kościele

Zapowiedź procesu beatyfikacyjnego

Ogłoszenie decyzji biskupów Lombardii o zgodzie na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Marca Gallo zostało przyjęte gromkimi brawami. Miało to miejsce w sanktuarium maryjnym w Montallegro, do którego od jego śmierci rokrocznie pieszo pielgrzymują jego bliscy i koledzy. Co ciekawe z czasem grupa ta rozrosła się także o osoby, które nie znały wcześniej Marca. We Wszystkich Świętych w Mszy wieńczącej pielgrzymkę uczestniczyło ponad tysiąc osób, głównie młodych. Uczestniczący w liturgii, odprawianej pod przewodnictwem biskupa diecezji Chiavari, Giampio Devasiniego, ks. Andrea Mandonico, postulator w procesie beatyfikacyjnym, nie krył łez wzruszenia informując o tym, że Marco jest już oficjalnie w drodze na ołtarze.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze