fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Komentarz do Ewangelii, 12 marca 2024

Z Ewangelii na dziś: „Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś jest przy Owczej Bramie sadzawka, nazwana po hebrajsku Betesda, mająca pięć krużganków. Leżało w nich mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?». Odpowiedział Mu chory: «Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. W czasie kiedy ja dochodzę, inny wstępuje przede mną». Rzekł do niego Jezus: «Wstań, weź swoje nosze i chodź!». Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje nosze i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: «Dziś jest szabat, nie wolno ci dźwigać twoich noszy». On im odpowiedział: «Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje nosze i chodź». Pytali go więc: «Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?». Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: «Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło». Człowiek ów odszedł i oznajmił Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że czynił takie rzeczy w szabat” (J 5,1-16). 

To poruszająca, wielkopostna Ewangelia o samotności i wartości relacji. Jezus uzdrawia człowieka bardzo długo chorującego, bo od prawie 40 lat. Jego problemem, nie licząc choroby, było to, że był sam. Nie miał nikogo, kto wprowadziłby go do sadzawki, by mógł być uzdrowiony. Samotność to ciężka choroba ludzkości. To nieprawda, że dotyka tylko osób starszych. Czasem mamy obok siebie ludzi, ale czujemy się przerażająco sami. To podpowiedź dla nas na dziś – aby nie wchodzić w samotność, depresję, ale by budować wokół siebie wspólnotę, grupę przyjaciół, znajomych. Takich „do tańca i do różańca”. Oni właśnie, gdy nie mamy już siły, gdy trzeba będzie – to przyjdą, potrzymają za rękę, podadzą herbatę, pomogą na różne sposoby. Oni też zaprowadzą nas, w swoich modlitwach, a na starość i fizycznie, do Jezusa. Nie pozostawią nas na pastwę losu. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze