Komentarz do Ewangelii, 26 listopada 2020
Z Ewangelii na dziś: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” – (Łk 21, 26-28).
Obrazowy i sugestywny opis przyjścia Jezusa na końcu czasów. Nie wiem, kiedy to będzie. Za kilka chwil, a może kilka tysięcy lat. Pomimo tego opisu, końcowe słowa uspokajają. Będzie to spotkanie z Miłosiernym, który jest nam bliski i troskliwy, którego Ewangelią staramy się, z różnym skutkiem, dzień po dniu żyć. Czekamy, jak mam nadzieję, na to powtórne przyjście Jezusa – paruzję, czasem zapominając, że przychodzi On do nas i dziś: w sakramentach, swoim Słowie, w drugim człowieku, przyrodzie. Szczególnie zapominamy o tym, że przychodzi w ludziach, tych najbardziej odtrąconych, zmarginalizowanych, na peryferiach życia. Otwórzmy oczy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |