Komentarz do Ewangelii, 29 grudnia 2018
Ewangelii na dziś: „A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono” (Łk 2, 25-33).
Symeon miał około 90 lat. Midrasze (opowiadania) żydowskie mówią, że należał on do grona rabinów, którzy tłumaczyli tekst Biblii hebrajskiej na język grecki. Symeon chciał ujrzeć Zbawiciela i Bóg obiecał mu, że nie umrze, dopóki Go nie zobaczy. Bóg spełnia swoje obietnice. Tak się stało. W oryginalnym tekście zapisano, że wręcz krzyczał z radości (gr. eipen). Odszedł spełniony do Domu Ojca. Oby tak było z nami. Warto prowadzić takie życie, aby odejść do Boga spełnionym i szczęśliwym. Kimś, kto naprawdę spotkał Boga w swoim życiu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |