Fot. wikimedia commons/domena publiczna

Koniec roku jubileuszowego z okazji setnej rocznicy śmierci o. Wenantego Katarzyńca

Rok Jubileuszowy 100. rocznicy śmierci Czcigodnego Sługi Bożego Wenantego Katarzyńca dobiegł końca. W dwudniowych obchodach (30-31 marca) w Kalwarii Pacławskiej k. Przemyśla wzięli udział m.in. generał zakonu franciszkanów, wyżsi przełożeni Federacji Europy Środkowo-Wschodniej, bracia przygotowujący się do życia zakonnego i kapłańskiego.

– Nie świętujemy śmierci ojca Wenantego, ale jego – jak wierzymy – narodziny dla nieba. Jesteśmy tu po to, aby podziękować Panu Bogu za jego piękne życie, za jego wiarę, nadzieję i miłość. Zachwycamy się tą postacią, jego nauką, a przede wszystkim jego świadectwem – powiedział o. Marian Gołąb, prowincjał franciszkanów z Krakowa, przewodniczący Federacji Europy Środkowo-Wschodniej. – Modlimy się do Boga o cud, o nadzwyczajny znak, który będzie dla nas, dla Kościoła, dla Ojca Świętego dowodem na to, że ten czas już przyszedł, aby został on wyniesiony na ołtarze – dodał wyższy przełożony.

Minister generalny zakonu franciszkanów, o. Carlos Alberto Trovarelli podczas spotkania z klerykami, juniorystami, nowicjuszami, postulantami i ich wyższymi przełożonymi oraz wychowawcami zachęcał m.in. do tego, aby bracia za przykładem o. Wenantego potrafili odkrywać i wypełniać wolę Bożą w rzeczywistości, w której się znajdują; aby się przemieniali wg Ewangelii, nawracali i tworzyli nowe relacje; aby stawali się wspólnotą misyjną; aby byli transparentni; aby upodabniali się do Chrystusa; aby nieśli sobie nawzajem i światu nadzieję; aby umierali dla siebie, a żyli dla innych; aby ci, którym służą bądź dopiero będą posługiwać, powiedzieli kiedyś o nich: „oni nas kochali”.

Święty, z którego warto brać przykład

W okolicznościowej homilii generał zakonu wskazywał na sługę Bożego jako wzór do naśladowania, człowieka, który mocno wierzył w to, czym żył, i chciał przeżywać to w sposób doskonały.

„Nasze spotkanie odbywa się w szczególnym czasie – niedaleko od tego miejsca, po drugiej stronie granicy, toczy się okrutna wojna. Wojna, która przynosi zniszczenie, śmierć niewinnych, rozpacz i ból wielu ludzi. Dlatego pragniemy, by w te dni z tego świętego wzgórza płynęła modlitwa o pokój, o zakończenie wojny, o nadzieję. Sam o. Wenanty, w czasie zagrożenia inwazją wojsk rosyjskich w 1914 r., swoim opanowaniem oraz modlitwą przywracał spokój ducha ludziom ogarniętym lękiem. Niech i teraz będzie naszym orędownikiem u Boga” – mówił przewodniczący FEMO o. M. Gołąb.

W symbolicznym geście bracia wypuścili cztery białe gołębie, aby, jak w biblijnym opisie potopu, stały się one zapowiedzią nowego życia w pokoju.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze