Konin: zorganizowali studio muzyczne dla młodzieży. Tak chcą ją odciągać od używek [REPORTAŻ]
Wszyscy wiemy dobrze o polskich problemach z alkoholem. Obok jednak rozwija się wśród młodych narkomania, której nie dostrzega się tak wyraźnie. Sam byłem w szoku, gdy usłyszałem, że w moim rodzinnym Koninie osiąga to dość poważne rozmiary. Znaleźli się katolicy, którzy wyszli do młodych i starają się temu przeciwdziałać.
Konin to mała i spokojna mieścina. Nic tutaj się praktycznie nie dzieje. Jak się dowiedziałem, to paradoksalnie jedna z przyczyn, która pcha młodych po środki odurzające. Nie ma bowiem zbyt wielu alternatyw do spędzania wolnego czasu. Ja to widzę inaczej, ale po trzydziestce człowiek już inaczej patrzy na rzeczywistość. Chodząc po ulicach nie dostrzega się problemu narkomanii. Dawniej widziało się tego sporo – nie tylko naćpanych ludzi, ale też strzykawki na chodnikach. Takie były lata 90. Wszyscy je pamiętamy. Od tego czasu wiele się zmieniło, ale niekoniecznie skłonność młodych do używek. Nie jest to już po prostu tak widoczne. Zmieniły się bowiem też narkotyki oraz dopalacze, które wyniszczają dużo bardziej niż te „klasyczne” używki. Policjanci opowiadają, że ledwo zdelegalizuje się jakąś substancję, to zaraz na rynku pojawia się nowa mieszanka. Producenci i dilerzy nie próżnują. Na szczęście nie próżnują też niektórzy katolicy, którzy zdecydowali się zorganizować dla uzależnionych szeroką pomoc, a przede wszystkim wychodzić do młodych na ulice i działać profilaktycznie.
>>> Zdrowiejący narkoman: odkryłem, że Bóg zawsze mnie kochał [REPORTAŻ]
Spór na Wiśniowej
W Koninie nie było mnie dawno, ale dowiedziałem się, że sprawa ośrodka dla uzależnionych na ulicy Wiśniowej odbiła się dość szerokim echem. Budynek oddała pobliska parafia św. Maksymiliana Kolbego. Tam postanowiono zorganizować miejsce pomocy dla osób będących w nałogach. Miało to wywołać głośne protesty niektórych mieszkańców ulicy. Przypomniała mi się parafia w Guadalajarze w Meksyku, gdzie otwarto jadalnię św. Michała Archanioła dla bezdomnych i ubogich. Sąsiedzi mieli to za złe proboszczowi. Spowodowało to różne konflikty. W tym konińskim wypadku chodziło o narkomanów i alkoholików. Nie oceniam tych, którzy protestowali. Może nie wiedzieli, czego mają się spodziewać. Dzisiaj sytuacja się już całkowicie odmieniła. Ośrodek żyje z sąsiadami bardzo dobrze. – Było, minęło – mówią osoby pamiętające ten konflikt i nie chcą do tego tematu wracać.
Echa tego sporu więc już dawno minęły. Jest to niepozorne miejsce. Gdy podjechałem samochodem z jednym ze znajomych, który mnie tu pokierował, to nieco się zdziwiłem – ot, taki niepozorny dom jednorodzinny jakich wiele w tej okolicy. Teraz znajduje się tam hostel dla osób będących w nałogach na piętrze, opieka medyczna oraz punkt konsultacyjny Stowarzyszenia Profilaktyki Społecznej ETAP na parterze, a w piwnicy zaprojektowano studio nagrań – „Ocalony Legion”.
– Kiedy tutaj trafiłem pierwszy raz, to padła sugestia ze strony Karola, że fajnie byłoby założyć miejsce, gdzie moglibyśmy się spełniać muzycznie – tłumaczy Jakub „Merdeg” Andrzejczak, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Na Rzecz Promocji Zdrowia, zaangażowany w pomoc uzależnionym i działania profilaktyczne wśród młodzieży. – W pierwszej chwili była to myśl, żeby samemu tworzyć muzykę. Potem zaczęliśmy organizować warsztaty profilaktycznie z produkcji muzyki cyfrowej dla osób, które chcą w ten sposób spędzić czas zamiast pakować się i w zachowania ryzykowne, na przykład narkotyki czy alkohol. Ma być to taka forma spędzenia czasu z dala od jakichkolwiek używek – mówi Merdeg. Sam zresztą jest przykładem ciekawego hobby. Od dwóch lat jest zawodnikiem międzynarodowej paintballowej drużyny „Going Postal”. Jest to jedna z najstarszych drużyn w paintballu scenariuszowym. Reprezentuje więc Polskę na arenie międzynarodowej. Niebawem w zawodach, w których weźmie 1300 osób, będzie reprezentował Konin.
W celu wyjścia na prostą musiał zerwać z dawnym towarzystwem. – Wychowywałem się w środowisku, gdzie dużo było narkotyków. Postanowiłem się od tego odciąć, notorycznie ciągnęli mnie w dół – dodaje Jakub.
Jak muzyka wpływa na młodych
– Zazwyczaj staramy się, aby nasze utwory mówiły o pozytywnych aspektach życia, aby nie mówiły o przemocy, narkotykach, chyba że w sposób taki, który namawia do ich nie zażywania, do abstynencji – podkreśla mój rozmówca. – Zazwyczaj chcemy, żeby to był mądry przekaz, bo bardzo dużo jest gloryfikacji zła i zachowań destrukcyjnych. My od tego chcemy się odciąć i pokazywać młodym ludziom, że muzyka rapowa może też nieść pozytywnych przekaz i wartości, które obaj wynieśliśmy z domu – wyjaśnia Merdeg. Pomyślałem, że rzeczywiście muzyka mocno przemawia do młodzieży i często kształtuje ich postawy. Przypomniały mi się doświadczenia z Meksyku.
Wielu Meksykanów wścieka się na serial „Narcos: Meksyk” i „Chapo”, które można obejrzeć na Netflixie. Widzi w tym promocję niewłaściwych postaw, chociaż w tym wypadku to chyba bardzo delikatnie powiedziane. Dwoje polskich podróżników, Ola Synowiec i Arek Winiatorski, opisali w swojej książce „Na poboczu Ameryk. Pieszo z Panamy do Kanady” rozmowy z mieszkańcami stanu Sinaloa. Wściekali się na te seriale, twierdząc, że wielu młodych ludzi pociągają wzorce narkobossów w nich sportretowane. Chłopaki z biednych domów i bez widocznych perspektyw widzą w przestępczości przepustkę do luksusowego życia, jakie oglądają w tych serialach.
Czy teksty piosenek nie wpływają również na postawy nastolatków, których osobowość i poglądy wciąż się kształtują? Merdeg wyjaśnia, że te wulgarne teksty zostają w głowie, a niektórych wręcz zachęcają do zachowań ryzykownych. Podobnie i w Ameryce Łacińskiej z pewnym niesmakiem podchodzą bardziej konserwatywne kobiety do tekstów licznych piosenek muzyki reggaeton. Jak mówią, kobieta jest tam często przedstawiana jako przedmiot. Czasem dodają złośliwie, że mimo to feministki chętnie słuchają tych piosenek. Nie brakuje w niektórych utworach, nie tylko reggaeton, też odniesień do narkotyków oraz ich handlu i przemytu, co bardzo irytuje tych, którzy są zmęczeni wojnami narkotykowymi w Meksyku.
Wyciągać profilaktykę młodych, wspierać wychodzących z nałogu
Studio zajmuje się głównie nagrywaniem piosenek młodzieży zagrożonej stosowaniem używek lub tej, która po prostu chciałaby zająć się muzyką, a nie wie za bardzo, jak się do tego zabrać. Merdeg i Orneliusz skupiają się przede wszystkim na nagrywaniu utworu innych, chociaż ostatnio ruszyli też z tworzeniem teledysków do własnych piosenek.
Merdeg jako jeden z ważnych powodów widzi brak perspektyw i złą sytuację ekonomiczną wielu mieszkańców. – Z racji tego, że są zamykane kopalnie, zwalnia się ludzi w zakładach, okres pandemii był okresem wzrostu spożycia tego typu substancji i alkoholu. To małe miasto i perspektyw tu niewiele. Młodzi ludzie, kończąc szkołę średnią, często wybierają albo kierunek Warszawa, albo Poznań, Łódź czy inne większe miasta. Mało osób wiąże swoją przyszłość z Koninem. Ja tu zostałem, bo czuję, że tu jest moje miejsce. Nieraz wyjeżdżałem za granicę, ale zaraz wracałem – mówi Jakub.
Karol „Orneliusz” Łukowski, który jest psychoterapeutą, zwraca też uwagę na zaburzenia osobowości i tożsamości. – Ten problem coraz częściej występuje u dzieci i młodzieży, jak i u dorosłych. Nie widzę, żeby w sferze publicznej coś się tym kierunku zmieniało na lepsze, ponieważ same światowe media, podprogowo i ideologicznie pogłębiają ten problem, nakręcając jednych ludzi na drugich, jak w polityce – dziel i rządź. Przez to nie są podejmowane profesjonalne działania profilaktyczne, czy edukacyjne, czy też skuteczne metody terapeutyczne – mówi Karol.
Konin od dawna jest miastem, z którego raczej się wyjeżdża niż szuka tutaj możliwości. Miejscem, gdzie „nic się nie dzieje”, zdaje się być szczególnie starsza część miasta, czyli tzw. Stary Konin. Znajduje się tam także ul. Nadrzeczna, słynna już od wielu lat. Mieszczą się tam mieszkania socjalne. To typowy rejon wykluczenia społecznego, gdzie szczególnie szerzy się narkomania i alkoholizm. Niestety, adres bywa nieprzyjemnym znamieniem, co nie tylko napiętnuje pozostałych mieszkańców osiedla, lecz także utrudnia wyjście z trudnej sytuacji tym, którzy naprawdę mają tego typu problemy.
Dlatego osoby uzależnione lub wychodzące z nałogu potrzebują dużo praktycznego wsparcia, nie tylko pocieszenia. Orneliusz i Merdeg pomagają im na przykład napisać CV albo znaleźć pierwszą pracę, bo często takie osoby są wykluczone z rynku pracy. Mają więc poważny problem, żeby się odnaleźć. – Czasem przez długie lata są osobami niezatrudnionymi, niezarejestrowanymi nawet w urzędzie pracy, więc takie drobne rzeczy ułatwiają im powrót do funkcjonowania w społeczeństwie – podkreśla Merdeg.
Międzynarodowy bieg „Ocalony Legion”
Ocalony Legion nie ogranicza się do studia i muzyki. To cały sztab ludzi – międzynarodowa wspólnota. Tych aktywności jest więcej. Jednym z takich ważnych działań jest organizacja międzynarodowego biegu w Puszczy Bieniszewskiej. Jest to miejsce szczególne w Koninie pod względem wycieczkowym, ale szczególnie duchowym. W samym sercu lasu znajduje się klasztor Kamedułów, nazywany czasem „duchowym piorunochronem Konina”. Tam niektórzy uzależnieni znajdywali pociechę i wsparcie w wychodzeniu z nałogów. Jak czytamy na oficjalnej stronie biegu „główną ideą jest zaprezentowanie, że uwolnienie się spod władzy uzależnień i destrukcyjnych nawyków jest realną możliwością. Najlepszym lekarstwem jest aktywne zaangażowanie w budowanie wspólnoty i odkrywanie swojego potencjału pasji oraz kompetencji”. Jego druga edycja odbyła się w październiku poprzedniego roku. Okazał się dużym sukcesem.
Sport jest dobrym rozwiązaniem w celu promowania trzeźwego stylu życia, integracja środowisk trzeźwościowych oraz pomoc młodzieży w rozwoju i pracy nad sobą. Nic więc dziwnego, że specjalnym gościem na biegu był Jerzy Górski, którego życie obrazuje film „Najlepszy”. Przez 13 lat zażywał narkotyki, w tym heroinę i był praktycznie wrakiem człowieka. A jednak już po kilku latach od odwyku zajął pierwsze miejsce w Double Iron Triathlon w Huntsville w Alabamie w USA. Musiał przepłynąć 7,6 km, przejechać na rowerze 360 km i przebiec 84 km. Udało mu się to w czasie 24 godzin, 47 minut i 46 sekund. Dzisiaj jest to wzór walki o wolność od nałogów i tego, że często rzeczy niemożliwe są tylko w naszych głowach.
Bez wątpienia istotnym aspektem w budowaniu życia do wolności jest relacja z Panem Bogiem. Wiara jest bardzo ważna także dla Merdega i Orneliusza. – Za każdym razem jak wybieram się na jakieś zawody czy jakieś przedsięwzięcie, czy jakiś egzamin, zawsze zawierzam to Bogu i dzięki temu mam świadomość, że nie jestem z tym zmaganiem sam, że zawsze mogę liczyć na Jezusa, na Maryję, na Ducha Świętego. Wsparcie ze strony Najwyższego jest przydatne i daje mi poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że cokolwiek by się działo, mogę na niego liczyć – tłumaczy Jakub.
Karol z kolei sam siebie nazywa „partyzantem Maryi”. Nie identyfikuje się bowiem z konkretnym środowiskiem w Kościele, ale jest bardzo maryjny. Jego droga do Chrystusa nie jest też prosta, wiele razy musiał do Niego wracać. – Najważniejsza jest dla mnie, w tym świecie chaosu, wyciszenie i kontakt z samym sobą, czytanie w ciszy Słowa Bożego. Pan Bóg dawał mi zawsze wybór. Pozwala nam na to byśmy „się sparzyli”, tak też było ze mną. Jednak jak zrobiłem coś złego, to czułem zawsze w głębi, że nie jestem z tego zadowolony, przejawiało się to we mnie w postaci niepokoju i cierpienia. Od jakiegoś czasu uczę się mieć kontakt z samym sobą. W chwili obecnej jestem na drodze poznania wiary, miłości i tego, co tak naprawdę daje ludziom szczęście. Uczę się tego w ciszy. Staram się dobrze postępować i odkrywać to, czego chciałby ode mnie Bóg, chociaż nasze możliwości ludzkie są ograniczone, a świat funduje nam wiele rozproszeń – mówi „Orneliusz”.
Obaj zgodnie podkreślają, że to relacja z Panem Bogiem pociąga ich do tego, by pomagać innym. Jezus nikogo nie skreślił, oni też tego nie robią.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |