pexels

Konserwatyści źle odczytują znaki, a liberałowie nie odczytują ich wcale

Głównym problemem z dostrzeżeniem palca Bożego w naszym życiu codziennym, w świecie, czy w kościele jest to, że konserwatyści źle odczytują znaki, a liberałowie nie odczytują ich wcale.

W Ewangelii św. Mateusza czytamy jak Jezus naucza, by wyczekiwać znaków czasu. Co należy przez to rozumieć? Nie chodziło Mu o to, by w każdym zdarzeniu w naszym życiu, w każdej wiadomości ze świata, we wszystkich wydarzeniach, jakich doświadczamy, czy o których słyszymy doszukiwać się Bożego sprawstwa. Raczej należy za każdym razem zadawać sobie pytanie: co Bóg chce mi przez to powiedzieć, i co chce przez to przekazać światu?

Palec Boży dotyka każdego

Ludzie żyjący w czasach biblijnych, a nawet w czasach nam bliższych, we wszystkim dopatrywali się palca Bożego i całe swoje życie dostosowywali do działania opatrzności Bożej. Dla nich żadne wydarzenie, czy to mające znaczenie tylko dla nich, czy też o ogólnoludzkim zasięgu, nie było jedynie dziełem przypadku. Wszystko rozpatrywali w kategoriach Boskiego planu. Kiedy Żydzi przegrywali bitwę, to nie dlatego, że ich przeciwnicy byli silniejsi czy lepiej uzbrojeni, ale dlatego, że Bóg tak chciał, albo dlatego że Bóg chciał im przez tą przegraną coś powiedzieć. Każda klęska, czy susza była lekcją od Boga zgodną z Jego planem.

Dziś nie czytamy Bożych znaków

Dziś zatraciliśmy umiejętność czytania tych znaków. Ci, którzy widzą je we wszystkim najczęściej je źle odczytują, a cała reszta po prostu ich w ogóle nie dostrzega. Przykładem może być chociażby epidemia AIDS, która przez konserwatystów została okrzyknięta karą za rozwiązłość seksualną.

fot. pixabay.com

Jednocześnie liberałowie przekonywali, że Bóg nie ma tym nic wspólnego i żeby Go do tego nie mieszać. Obie strony mijały się z prawdą. To nie Bóg wywołał epidemię AIDS, tak jak nie wywołał żadnej innej choroby. Jednak poprzez takie choroby mogą i powinny być dla nas znakiem, że kiedy schodzimy z drogi Bożych przykazań, to pojawia się wiele zagrożeń.

Wsłuchać się w Boga

Profesor teologii z Trinity University w Dublinie, James Mackey, mówi, że Boża opatrzność to ciąg zbiegów okoliczności, przez które przemawia do nas Bóg. Wystarczy wsłuchać się w ten głos i w samego siebie. Z kolei amerykański teolog i pastor Frederick Buechner poszedł jeszcze dalej stwierdzając:

„Bóg nie zsyła na nas różnego rodzaju zdarzeń sprawiając, że robimy to czy tamto. Nie przesuwa nas po szachownicy jak pionki. To co się wydarza, nie zawsze dzieje się za sprawą Boga, ale to właśnie Jego obecność pozwala nam odnaleźć nadzieję nawet w najbardziej tragicznych wydarzeniach. Na tym także polega zbawienie”.

Dla osoby wierzącej wszystko na tym świecie jest związane z Bogiem. Nawet w wydarzeniach, które są wynikiem działania czysto ludzkiego. Warto wsłuchać się w ten głos Opatrzności.

Najlepiej słyszymy głos Boga w chwilach zwątpienia, smutku czy nieszczęścia, jednak nie znaczy to, że Bóg przemawia do nas tylko poprzez ból i cierpienie, ale także w radości i szczęściu. To jedynie ludzie przestają Go słuchać i poszukiwać, gdy wszystko idzie dobrze.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze