Korytarze życia: dlaczego Polacy zawodzą?
Korytarze życia to nasz obowiązek! Ich blokowanie albo złe wykorzystywanie to grzech. Grzech ciężki i śmiertelny – podwójnie, dlatego, że może przynieść śmierć osobie, która czeka na pomoc. Powinniśmy mieć tego świadomość. Dlaczego więc zapominamy? Albo nie chcemy pamiętać?
Często w Polsce (i na naszym portalu) mówimy ostatnio o korytarzach humanitarnych. W międzyczasie zapomnieliśmy chyba o innych: o korytarzach życia. To metoda stworzenia wolnego przejazdu dla pojazdów ratowniczych poprzez przesunięcie się stojących w korku pojazdów w kierunku najbliższych krawędzi drogi. Tworzenie korytarza ratunkowego jest prawnie uregulowane w Austrii, Niemczech, Czechach, Słowenii i Szwajcarii. Istnieją inicjatywy propagujące stosowanie się do zasad tej metody również w Polsce. I chyba najwyższy czas, by tak się stało. Tworzenie korytarza ratunkowego pozwala na skrócenie czasu dojazdu samochodów ratunkowych bądź innych służb technicznych do miejsca wypadku, w tym także dużych samochodów strażackich, co byłoby niemożliwe, gdyby korzystały one wyłącznie z pasa awaryjnego.
Czas się poprawić. Czas najwyższy!
Korytarze życia to coś, czego potrzebujemy na drogach jak tlenu. Niestety w ostatnim czasie media regularnie informują o sytuacjach, gdy kierowcy o nich zapominają lub chcą zapomnieć. Powstał więc pomysł, by zaradzić problemowi przez zaostrzenie przepisów karnych w tej kwestii. Jednak nie same przepisy tu pomogą. Potrzeba naszej odpowiedzialności, czujności, zdrowego rozsądku. Każdy kierowca musi mieć świadomość, że blokując korytarz życia, może kogoś potrzebującego pomocy tego życia pozbawić. Jeszcze kilka lat temu bardzo popularnym nagraniem był film Rosjanina pokazujący sytuację na polskiej autostradzie. Widać na nim, jak kierowcy bez problemów i sprawnie zjeżdżają z lewego pasa do lewej, a ci z prawego – do prawej krawędzi autostrady. W ten sposób tworzy się miejsce dla przejeżdżającego karetki. „Tak powinno się robić na całym świecie” – pisał po rosyjsku interneuata. Co się stało? I dlaczego zmieniliśmy te dobre nawyki?
Ratownicy biją na alarm
Z bólem musimy stwierdzić, że z każdym miesiącem jest gorzej. Praktycznie korytarzy życia już na polskich drogach nie ma – mówią ze smutkiem pracownicy pogotowia. W marcu doszło do kuriozalnej sytuacji na autostradzie A2 w pobliżu Łodzi. Karetki miały problemy z dojazdem do potrzebujących. Zderzyły się cztery samochody, a na drodze szybko utworzył się korek. – Kierowcy zawracali na autostradzie i jadąc pod prąd, próbowali dotrzeć do najbliższego zjazdu, aby uniknąć oczekiwania w kolejce aut – mówił wtedy rzecznik łódzkiego pogotowia Adam Stępka. Jakby tego było mało, kierowcy, którzy stali na autostradzie, nie ustępowali przejazdu karetce mimo sygnałów i dźwiękowych i świetlnych. Ratownicy przyznają, że kierowcy mogą nawet nie robić tego ze złej woli. Czasami po prostu nie mają dokąd zjechać, bo pas awaryjny jest już zajęty przez zawracających. Blokowanie przejazdu to grzech. Powinni o tym pamiętać wszyscy kierowcy, szczególnie ci, którzy uznają siebie za katolików. A ponoć tych w Polsce najwięcej, więc na drogach – statycznie – również.
Liczy się każda minuta
Nasze złe nawyki powinny nas wszystkich przyprawiać o dreszcze na plecach. Przecież taka karetka może kiedyś jechać do nas albo do bliskiej, najważniejszej dla nas osoby. A wtedy liczy się każda minuta, każda sekunda. Zatrzymywanie się przed stojącymi samochodami, omijanie ich zamiast szybkiego prowadzenie karetki wprost przez korytarz życia to wiele, wiele straconych minut. Minut być może decydujących o życiu człowieka. Ten filmik ma pomóc zrozumieć powagę sytuacji:
Podwójne zagrożenie
Najgorsze jest to, że nieodpowiedzialne zachowanie kierowców może skutkować podwójnym złem. Nie tylko tym, że ratownicy nie na czas dotrą do ofiar wypadku, ale i tym, że sami zostaną poszkodowani w kolizji drogowej, gdy ktoś zawraca na autostradzie i korzystając z korytarza życia, jedzie pod prąd. A wtedy nie dość, że karetka nie dojedzie spóźniona w miejsce wypadku, to nie przyjedzie w ogóle.
Zgodnie ze statystykami Komendy Głównej Policji w 2017 r. doszło do 32 tysięcy 650 wypadków (o prawie półtora tysiąca mniej niż w 2016 roku), w których życie straciło około 2800 osób (o około 220 osób mniej), a rannych zostało 39 tys. 321 osób (o 1 tys. 599 osób mniej). Jednocześnie cały czas przodujemy w niechlubnych europejskich rankingach wypadków na drogach. A jeśli nie zmienimy zachowania w sprawie korytarzy życia, to te statystyki szybko mogą się popsuć. Życie jest zbyt cenne, by narażać je na szwank przez nierozsądne zachowanie na drodze. Zmieńmy to!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |