Kościół brudny od kurzu. Przystanek Jezus 2022 [REPORTAŻ]
Zakonnica w taczce, belgijka w kurzu i rozmowy, w których płacz przeplata się z uśmiechem – to tylko kilka kadrów z trwającego aktualnie Przystanku Jezus, który odbywa się obok Festiwalu Pol’And’Rock. Ewangelizatorzy od 1 sierpnia brali udział w rekolekcjach, a dwa dni później odbył się korowód otwierający Przystanek Jezus.
Przystanek Jezus jest inicjatywą ewangelizacyjną uczestników Festiwalu Pol’And’Rock, znanego dawniej jako Woodstock. Jego celem jest prezentacja osoby Jezusa Zmartwychwstałego, przynoszącego powszechny dar zbawienia. Inicjatywa trwa od 1999 roku, od początku jest odpowiedzią na potrzebę duszpasterską wobec młodzieży zgromadzonej na Przystanku Woodstock. W tym roku festiwal odbywa się po raz pierwszy w Czaplinku w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W rekolekcjach przygotowujących do głoszenia wzięło udział 130 ewangelizatorów.
Najpierw rekolekcje
Aby wiedzieć, w jaki sposób dzielić się Chrystusem na polach festiwalowych, ewangelizatorzy zaczynają swoją pracę od rekolekcji. Podczas nich odbywają się modlitwy oraz warsztaty. Odkrywają w tym czasie, jak ważna jest konieczność analizy rzeczywistości podczas ewangelizowania, dzielą się też pomysłami na to, jak reagować na poszczególne „zaczepki”.
Rekolekcje pomagają też zawiązać wspólnotę, na co zwraca uwagę siostra Aurelia. Elżbietanka na Przystanku Jezus jest już po raz dziesiąty. – Rekolekcje są po to, by przygotować do ewangelizowania, do pogłębienia naszej relacji z Bogiem. Pomagają też zawiązać wspólnotę – abyśmy pamiętali, że jesteśmy Kościołem misyjnym, Kościołem posłanym. To Duch Święty posyła nas, abyśmy byli świadkami i abyśmy dawali innym oblicze Chrystusa – opowiada moja rozmówczyni.
>>> 130 ewangelizatorów przyjechało do Czaplinka na Przystanek Jezus
Pomysł Przystanku Jezus wynika z pragnienia rozmowy z każdym, bo – jak mówi s. Teresa Pawlak, albertynka, wieloletnia ewangelizatorka – „w każdym z nas jest ogromna tęsknota miłości”.
Przez spotkanie do sakramentu
Powołanym do dzielenia się Chrystusem jest każdy ochrzczony – jesteśmy misjonarzami na mocy chrztu świętego. Dlatego nie ewangelizują tylko siostry zakonne i księża. Opowiedział mi o tym Mateusz Warda ze Wspólnoty św. Tymoteusza (Katolickie Stowarzyszenie w służbie Nowej Ewangelizacji z Gubina). Organizacja Przystanku Jezus jest jedną z czołowych akcji tej wspólnoty, Mateusz jest tu już po raz trzynasty. – Kościół to nie są tylko księża, dlatego – choć są oni z nami, posługują sakramentami i pomocą w rozeznawaniu natchnień Ducha Świętego – w Kościele muszą działać też świeccy. Często zapominamy, że wszyscy przecież jesteśmy braćmi i siostrami, tworzymy jedno. My jako świeccy możemy i powinniśmy iść i ewangelizować tam, gdzie kapłani często nie mają wstępu – w szkołach, zakładach pracy, na uczelniach – mówił Mateusz.
Przystanek Jezus to nie tylko płomienne uśmiechy i głębokie rozmowy, ale dzięki spotkaniom festiwalowicze mogą przyjąć sakramenty. Ks. Kamil Sobiech od kilkunastu lat bierze udział w Przystanku Jezus. Mówi, że odkąd przyjechał tu pierwszy raz, oczywiste było dla niego, że to jest element jego urlopu. Sakramenty, jak przyznaje, to najważniejszy element tej inicjatywy ewangelizacyjnej. – Szczególnie ważnym elementem Przystanku Jezus są dla mnie spowiedzi. Często są mocne, po latach, wzruszające. Poznaje się tu osoby dojrzałe duchowo, które nie mogą Boga odnaleźć, ale intensywnie Go szukają, choć nie zawsze wiedzą, gdzie – mówi ks. Sobiech.
„Mamy zakonnicę w glanach – eo!”
Ksiądz Kamil zwraca też uwagę na doświadczenie Kościoła, który potrafi wychodzić do ludzi w niekonwencjonalny sposób. – Siostry zakonne, świeccy, bracia i księża – jesteśmy razem w tej różnorodności – opowiada. I często widok siostry zakonnej tańczącej na koncercie albo księdza ze śmiechem zbijającego piątki półnagim festiwalowiczom, budzi emocje. Przystanek Jezus przełamuje stereotypy.
Jednymi z haseł wykrzykiwanych podczas korowodu były: „Mamy zakonnicę w glanach! Mamy księdza w tatuażach!”. Jedni przeklinali, inni się śmiali, odważniejsi podbiegali, by zrobić zdjęcia siostrze zakonnej w taczce. – Warto czasem pozwolić sobie na szaleństwo, jeśli to ma w kimś zmienić obraz Kościoła, przybliżyć jakoś do odkrycia Boga – mówi s. Ela, salezjanka, której nogi od tego wyczynu cierpły pół wieczoru. Ale uważa, że było warto!
Musimy zdjąć maski
Wychodzenie poza swoją strefę komfortu nie jest potrzebne tylko wobec tych, do których idziemy, ale także nam samym. Aby prawdziwie świadczyć, potrzebujemy stanąć w Prawdzie, jak widzi nas Chrystus.
– Ci ludzie nie mają masek i my też nie możemy ich mieć, tylko wtedy będzie prawdziwe spotkanie – tłumaczy s. Teresa Pawlak. – Tutaj ludzie są w stanie połączyć się, pomimo różnic, i to jest piękne. Najgorsze tutaj to się gorszyć! – dodaje.
I tego spojrzenia, pełnego miłości – bez osądzania, bez chęci nawracania na siłę – potrzebuje świat. Ewangelizator jest jak żebrak, który mówi żebrakowi, gdzie można znaleźć chleb. Wszyscy grają do wspólnej bramki.
Kościół wychodzący na peryferia
Otwartość na łaskę podkreślał podczas nauk rekolekcyjnych ks. Michał Olszewski. Głosił: „Gdy przestajemy słuchać Ducha Świętego, stajemy się Kościołem, który zajmuje się tylko sobą”.
Uczestnicy spotkania również doświadczają żywego Kościoła. Kościoła, który – jak podkreślał w Evangelii Gaudium (nr 49) papież Franciszek – jest raczej „poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody z przywiązania do własnego bezpieczeństwa”. Zachwyca to ks. Jakuba Fotina, który na Przystanek Jezus przyjeżdżał jeszcze przed rozeznaniem powołania. – Tu jest Kościół wychodzący na peryferia! Kościół, który szuka ludzi, jak Jezus, który szukał ludzi, rozmawiał z nimi. Uczymy się tego od Niego – mówi duchowny.
Jak to wygląda?
Od piątku przystankowicze wyruszą na pola Festiwalu Pol’And’Rock, gdzie będą z młodzieżą rozmawiać, słuchać, po prostu tam z nimi będą. Będą szli dwójkami. – Jesteśmy wiarygodni tylko wtedy, gdy idziemy we wspólnocie – jak Jezus, który posyłał po dwóch – tłumaczy s. Agata ze zgromadzenia Córek Świętego Franciszka Serafickiego.
W międzyczasie odbywać się będą modlitwy, na które wszyscy są zaproszeni. Będą też konferencje na tematy, które dla wielu są trudne, niezrozumiałe, i na które w Kościele czasem brakuje przestrzeni – to kwestia choćby małżeństw jednopłciowych. Przystanek Jezus skończy się w niedzielę wspólną eucharystią o 10.30. Ewangelizatorom w tym czasie na pewno przyda się modlitwa.
„Miłujmy czynem i prawdą”
Święty Franciszek z Asyżu zachęcał, by głosić Ewangelię – jeśli trzeba, to także słowami. Rok temu – w związku z ograniczeniami spowodowanymi przez pandemię covid-19 – ewangelizatorzy mieli bardzo ograniczoną przestrzeń, w której mogli głosić. Podchodzili więc do woodstockowiczów, pomagali nosić walizki, a niejednokrotnie ta niedługa rozmowa doprowadziła do przełomu. – Nie trzeba wygrywać z ludźmi potyczek na argumenty. Ewangelizujemy przez dzielenie, nie przez nauczanie – mówi dk. Łukasz Wójcik
Szczególny rodzaj ewangelizacji podejmują organizatorzy Przystanku Jezus, którzy nie mają czasu i możliwości wychodzenia na miejsce Festiwalu Pol’And’Rock. A jednak też przeżywają duchowo ten czas, czerpiąc i dając, czym dzielą się Agnieszka i Piotr Kontek, którzy już kolejny raz organizują przedsięwzięcie. Jak mówią, „my też jesteśmy ewangelizowani przez tych, którzy chodzą, rozmawiają – mają odwagę i miłość”.
>>> O. Piątkowiak SVD: „Przystanek Jezus” jest przestrzenią spotkania [ROZMOWA]
– My również zmagamy się z ogromną walką wewnętrzną, to też jest wysiłek. Duch Święty mocno nas wspiera w tym, abyśmy mieli siłę. To szkoła pokory i zaufania, że nie wszystko zależy od nas – mówią z uśmiechami na zmęczonych, ale promiennych twarzach moi rozmówcy. Zapytani o to, czy nie szkoda im, że nie widzą owoców swej pracy, tłumaczą: „Owoce nie są nasze, a Pana Jezusa – możliwe, że zobaczymy je dopiero, gdy umrzemy”.
Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój…
Z Przystanku Jezus emanuje atmosfera wspólnoty, prostoty i radości. Przyjeżdżając, choćby na jeden dzień, człowiek wie, że jest chciany i ważny przez samą tylko obecność. I tę godność – wynikającą nie z tego, jakim się jest, ale że się po prosu jest, głoszą ewangelizatorzy. Niekoniecznie słowem. Krzysztof Miazga jest tu po raz czwarty – „ z Miłości i do Miłości”. Mówi, że tutaj realizują się Dzieje Apostolskie naszych czasów.
W budowaniu tego żywego Kościoła przydaje się wiele rąk i talentów. Pomocna jest na pewno muzyka. Szczególna uwagę zwraca na nią Kamil Sobiech. – Piękna, radosna muzyka napełnia nas radością podczas rekolekcji, a w spotkaniach właśnie nią będziemy się dzielić – mówi.
Wyobrażeń na temat Festiwalu Pol’And’Rock jest wiele. Bywa że skojarzenia z tym wydarzeniem są bardzo negatywne. Jednak doświadczenie głoszenia w takim miejscu Dobrej Nowiny – odmieniającej perspektywę sensu i złudnej wolności – szczęśliwie przypomina, że każdy człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. To prawda, której nie zatrzemy, niezależnie od tego, jak bardzo chciałby ktoś o tym zapomnieć. Gdy hedonistyczny świat przypomina, że wszystko człowiekowi wolno, Przystanek Jezus dopowiada, że nie wszystko przynosi korzyść.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |