fot. Anna Gorzelana

Tam uczę się miłości – obóz Wspólnoty Ciupa Wózkowicze [REPORTAŻ]

Słoneczne, lipcowe popołudnie w pierwszej stolicy Polski upływa spokojnie, garstka turystów fotografuje kamienice i zajada się lodami. Nagle pojawia się gwar, śmiech, mnóstwo ludzi zmierzających od dworca PKP w stronę katedry. Przechodnie obracają się zdziwieni – skąd to kilkadziesiąt osób, z których wielu porusza się na wózku? A to poznańska Wspólnota Ciupa Wózkowicze właśnie rozpoczęła swój coroczny obóz.

Jedną ze wspólnot tworzących Duszpasterstwo Akademickie przy parafii św. Rocha w Poznaniu jest Wspólnota Ciupa Wózkowicze, która wyróżnia się tym, że należy do niej wiele osób z niepełnosprawnościami. Tworzą ją opiekunowie (w większości są to studenci) oraz podopieczni. Razem się modlą, organizują niesamowite akcje, z których szczególną jest wakacyjny obóz zwieńczający cały rok cotygodniowych spotkań.

fot. Łukasz Frasunkiewicz

Chodzi o bycie razem

W tegorocznym obozie wzięły udział 63 osoby – 25 podopiecznych, 37 opiekunów oraz ksiądz Michał Tomiak, duszpasterz wspólnoty. Rekolekcje te odbyły się w Gnieźnie, Ciupowicze ostatni tydzień lipca spędzili w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym. Był to raczej wyjątek, gdyż w poprzednich latach obozy przeżywane były głównie nad jeziorem. Tym razem w zamian były spacery i zwiedzanie. Ale przecież wcale nie to jest najważniejsze, jak tłumaczy Natalia Jaskowska – wózkowiczka, której był to już dwudziesty pierwszy obóz: „W Ciupie najważniejszy jest Pan Bóg, Eucharystia i drugi człowiek. Chodzi o bycie razem. To jest wyjątkowa wspólnota, bo daje miłość drugiej osoby – jesteśmy prawie jak rodzina i to jest najpiękniejsze”.

fot. Anna Gorzelana

Często zabieganie i wciągnięcie przez „wir życia” przysłania wartość obecności. Wózkowicze, pomimo pozornych ograniczeń fizycznych czy intelektualnych (a może właśnie dzięki nim?), doświadczają o wiele głębszej wolności, gdyż nie chcą brać udziału w niepotrzebnym wyścigu. Mogą po prostu być razem. Mówi o tym także jeden z opiekunów, który w obozie Ciupy wziął udział po raz drugi: „Dzięki Ciupie odkryłem moc obecności. Uczą jej ludzie na wózkach, którzy często pozbawieni są wielu rzeczy, trudno nieraz zauważyć ich talenty czy zdolności, dzięki czemu można odkryć, że w relacjach chodzi o obecność. Często to obecność połączona z niezwykłą energią i radością z samego tylko bycia. Czasem po prostu ktoś podjedzie na wózku i się uśmiechnie i to już robi dzień” – opowiada.

fot. Anna Gorzelana

Dodaje też: „Mocno doświadczam, jak wielką wartość ma moja obecność. Nie jest ważne to, ile potrafię czy jakie mam zadania, ale właśnie sama obecność. Miałem na obozie doświadczenie długiej rozmowy z pewnym człowiekiem, który przygnieciony był swoją sytuacją, a ja mu nie mogłem pomóc – nie miałem możliwości w żaden sposób zaradzić jego sytuacji. Spędziliśmy dłuższą chwilę razem, pod koniec rozmowy on był już radosny i uśmiechnięty. Niezwykłe, że możemy sprawić, że ktoś ze smutku przejdzie do radości samą tylko obecnością”.

>>> Wspólnota Ciupa-Wózkowicze to nie miłość, która czegoś oczekuje, ale która daje [ROZMOWA]

fot. Anna Gorzelana

Wartość wspólnoty i wzajemnej obecności wielokrotnie podkreślał również duszpasterz wspólnoty, ks. Michał Tomiak. Podczas jednej z homilii, rozważając tekst o kryzysie, który dotknął proroka Jeremiasza (Jr 15, 10. 16-21) przypomniał, że w trudnościach szczególnie ważne jest towarzyszenie: „Najgorzej się zamknąć w kryzysie, pozostać samemu w jakiejś trudności. Mamy za co dziękować Bogu, bo mamy siebie nawzajem, mamy wspólnotę”.

fot. Anna Gorzelana

Co oni tam robią?

Aby odkrywać wartość wzajemnej obecności, w codziennym planie dnia zawsze jest zaproponowana chwila na spacery po ogrodach czy rozmowy w kawiarence. Dzień obozowy jest bardzo intensywny. Zawsze rozpoczyna się wspólnym śpiewem godzinek, zaś po śniadaniu głoszona jest konferencja bądź prowadzone warsztaty. Rozmawialiśmy o cierpieniu (konferencja ks. Sławomira Kostrzewy), a także o miłości (prowadziła s. Maria Kwiek).

fot. Anna Gorzelana

Obóz ma charakter rekolekcyjny, więc punktem kulminacyjnym każdego dnia jest Eucharystia, z której wspólnota czerpie siłę. Po obiedzie i koronce do miłosierdzia Bożego obozowicze najczęściej spotykali się w małych grupach na rozważaniu słowa Bożego. Po kolacji był czas na zabawy i rozrwykę, np. pokaz talentów. Każdy dzień wyglądał jednak trochę inaczej, na obozie nie zabrakło czasu na lody, zwiedzanie historycznych zakątków Gniezna, ale też na spokojne adorowanie w ciszy Chrystusa.

Belgijka na wózkach

Wiele osób, słysząc o wspólnocie Ciupa Wózkowicze od razu kojarzy z nią wózki i śmiech, niemalże jako znaki rozpoznawcze wspólnoty. Jeden z uczestników obozu mówił: „Na tym obozie doświadczam dużo autentycznej, prostej i szczerej radości z prostych rzeczy. Jest krzyż, ale jest też obecność i prosta radość”.

Wspólnota swoją radość wyraża zarówno w niekończących się rozmowach i promiennym byciu, jak i w śpiewie czy w tańcu. Ostatniego wieczoru przez sześć godzin parkiet był wciąż pełny! I gdyby nie warunki, które nakazywały ciszę, wspólnota mogłaby się bawić do rana. Bo kocha to każdy – niezależnie, czy wyraźnie mówi lub czy może podskakiwać. W tym roku Ciupa nauczyła się nawet belgijki na wózkach! Jak bardzo wspólnota kocha muzykę, zauważyć również można było na pokazie talentów.

Belgijka na wózkach!

Ciupowicze nie tylko bawią się słowem i melodią, ale wielbią też w ten sposób Boga. Zwraca na to uwagę Tomasz Tuchołka, który oprócz towarzyszenia podopiecznemu, posługiwał na obozie muzycznie: „Najpiękniejsza była dla mnie atmosfera, jaką udało się nam wszystkim stworzyć. Świetnym tego przykładem były śpiewy podczas mszy świętych. Niezależnie od posiadanych zdolności muzycznych, każdy Ciupowicz angażował się całym sobą w uwielbianie Pana śpiewem z zapałem, z jakim chyba się jeszcze nie spotkałem, a mówię to z perspektywy wieloletniego grajka mszalnego”.

fot. Anna Gorzelana

Inwestycja w miłość

Hasłem wspólnoty jest zdanie: „Ciupa uczy miłości”. To właśnie przez miłość Bóg zachęca do organizacji obozu, motywuje do uśmiechu pomimo zmęczenia czy pozwala stawać się lepszym. Opowiada o tym Oliwia Jodłowska, która od dwóch lat jest liderką wspólnoty i była główną organizatorką obozu: „Czuję, że Pan Bóg mnie do tego zaprasza, aby być w takim miejscu, z takimi ludźmi. Dzisiaj, podczas homilii, ksiądz powiedział, że we wspólnocie, gdzie są trudności i niepełnosprawności, gdzie spotykamy się z przeszkodami – jest bardzo dużo miłości i relacji; w takim miejscu szczególnie się tego uczymy. Mocno podkreślił, że po wielu latach możemy odkryć, że prawdziwe przyjaźnie mamy z takich miejsc. Miejsce to uczy mnie miłości – naprawdę «Ciupa uczy miłości»”.

„Ciupa uczy miłości”, fot. Anna Gorzelana

„Pan Bóg zaprasza mnie do tego, bym pokonywała swoje bariery, bym na nowo stawała się lepszym człowiekiem, ucząc mnie podczas obozu cierpliwości i pokory. Nawet gdy wydaje mi się, że w Ciupie «jestem obyta», że parę rzeczy wiem i znam, że czuję się pewnie dobrze, to coś mnie zaskakuje. I potem widzę, że jest w tym działanie Pana Boga. I obóz, na którym właśnie się znajdujemy, bardzo mocno mi uświadamia, że Pan Bóg działa w każdym czasie, że przemawia przez każdą osobę. Dzięki Niemu sytuacje, które są po ludzku niemożliwe, tutaj miały miejsce” – dodaje Oliwia.

Koronka do Miłosierdzia Bożego, fot. Anna Gorzelana

„Patrzcie, jak oni się miłują!”

Małe cuda, wielkie radości i ogromne emocje przeżywane były wspólnie. Kilkadziesiąt osób nie tylko miło ze sobą przebywało, ale zrodziły się indywidualne relacje między podopiecznymi i opiekunami, które często później przeradzają się w przyjaźnie. Wszyscy się wzajemnie ubogacają – co podkreśla Olga Ciura, która była na obozie pierwszy raz i – jak mówi – ma nadzieję, że nie ostatni: „Mogłoby się wydawać, że jako opiekun pojechałam, żeby nieść pomoc i dawać siebie podopiecznym, tymczasem to oni towarzyszyli mi. Tyle cierpliwości, wyrozumiałości, radości i miłości, ile od nich dostałam, to coś, czego nie da się przekazać słowami. Ci ludzie uczą mnie, jak żyć miłością na co dzień i sprawiają, że człowiek staje się lepszą wersją siebie. Te niesamowite spotkania z drugim człowiekiem są zawsze spotkaniem z samym Bogiem, który w nich mieszka”.

fot. Anna Gorzelana

Otwartość, troska, radość i autentyczność – dzięki sakramentom – tworzą żywy Kościół. Jeden z opiekunów mówił: „Dla mnie życie w Ciupie to jest ideał życia Ewangelią. Jak myślę o Ewangelii, czego chce ode mnie Chrystus, to wszystko tutaj jest w tej wspólnocie: krzyż i prosta obecność. A właśnie Chrystus zostawił nam w Eucharystii przede wszystkim swoją obecność. Bardzo doświadczam wartości obecności. Ciupa jest dla mnie ideałem życia ewangelicznego, pójścia za Jezusem”.

fot. Anna Gorzelana

Już czekają na następny obóz

Gdy tylko skończy się obóz, Ciupowicze zaczynają czekać na kolejny. Nie chodzi o nostalgiczne wspominanie, a o konkretne działania. Ostatniego dnia duszpasterz wspólnoty – ks. Michał Tomiak, przypomniał: „Trzeba zgodzić się, że cały rok nie jest obozem. Wrócić do codzienności, czerpiąc z tego, co tu się wydarzało, jak Pan Bóg do nas mówił, jak przemieniał nasze serca”.

ciupa, ciupa-wózkowicze, niepełnosprawność
fot. Łukasz Frasunkiewicz

Dzięki «naładowanej baterii» od nowego roku akademickiego znów Ciupowicze będą spotykali się co czwartek na Eucharystii, po której jest herbata, rozmowy i rozmaite aktywności. Już wkrótce odpowiedzialni zaczną szukać miejsca na kolejny obóz, zaś na spotkaniach Ciupowicze będą wymyślali, co kreatywnego mogą zrobić, by zebrać pieniądze na wyjazd. W ubiegłym roku Ciupa m.in. piekła i sprzedawała pierniki, organizowała też poświąteczne kolędowanie. O swoich działaniach wspólnota informuje na Facebooku, relacjonując aktywności i zapraszając do włączenia się w nie. A wszystko po to, by uczyć się prawdziwej miłości, by coraz dojrzalej i pełniej kochać, bo – jak mówił św. Jan od Krzyża – „Pod wieczór życia będziemy sądzeni z miłości”.

Galeria (2 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze