Zdjęcie poglądowe fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Kościół dzisiaj? Bardzo różnorodny [FELIETON]

Warto sobie postawić to pytanie – jaki jest dla mnie dzisiaj Kościół? Zmierzyłem się z nim. I choć część wniosków, do których doszedłem jest cierpka, to jednak ostatecznie płynie z nich nadzieja. Pewnie dlatego, że Kościół jest dla mnie przede wszystkim żywy.

W Kościele jestem „od zawsze”. Wspólnota zawsze była gdzieś blisko mojego życia. To nie znaczy, że moje relacje z Kościołem są łatwe – wcale takie nie są. Bo Kościół ma różne oblicza. I niektóre z nich są mi bardzo bliskie, od innych się za to bardzo dystansuję.

>>> Papież: kościelne szpitale koncentrują się na człowieku, a tym samym na Jezusie

Dwie strony

Przede wszystkim Kościół jest dziś bardzo różnorodny. I ta różnorodność jest według mnie ogromną siłą Kościoła. Ale zarazem potrafi też być jego słabością. Wszystko przez to, że ta różnorodność ma faktycznie różne oblicza – przyciągające, ale i odpychające. Dlatego kluczowe dla mnie jest w Kościele dzisiaj poszukanie miejsca dla siebie. Mówiło się kiedyś o churchingu w kontekście chodzenia na msze do różnych kościołów. I myślę, że także w kontekście szukania swojego miejsca we wspólnocie możemy mówić o takim zjawisku – choć dotyczącym Kościoła pisanego wielką literą. Czyli były to Churching. Bo Kościół ma nam wiele do zaoferowania. Są przeróżne wspólnoty, różne podejścia do liturgii, bardzo zaangażowane parafie. Któż nie słyszał choćby o parafii z poznańskiej Łaciny, która tak nietuzinkowo łamie chyba wszelkie stereotypy o polskiej parafii! Niezwykle żywa, zaangażowana wspólnota, w której kluczową rolę odgrywają świeccy. I to jest ten pozytywny obraz różnorodności Kościoła. Ale bywają i wspólnoty, parafie bardzo dewocyjne, bywa że skupione głównie na politykowaniu – i one od Kościoła odrzucają. Mam świadomość, że tych drugich jest mnie, może to nawet margines. Ale mają niesamowitą siłę społecznego oddziaływania – i dlatego często to na ich podstawie budowany jest dyskurs, którym mówi się o Kościele. Warto prezentować, jak różnorodne jest to pozytywne oblicze Kościoła – naprawdę, każdy może się w nim odnaleźć. O ile będzie chciał poszukać.

fot. M. Jóźwiak/ misyjne.pl

Zakorzenia mnie Jezus

Kościół jest więc dziś wspólnotą, która znajduje się w bardzo skomplikowanym położeniu. Dlatego bycie w Kościele też nie jest łatwe – dla mnie, ale pewnie i dla wielu innych. Bo widzimy, jak wykluczające potrafią być czasem wypowiedzi ludzi Kościoła (i nie myślę tu tylko o księżach, ale o wszystkich – bo przecież Kościół to w znacznej części wierni – a ci też potrafią być bardzo wykluczający w tym co mówią i co robią.). Dlaczego więc jestem w Kościele? Bo trzyma mnie tu Jezus. Tak naprawdę gdyby nie On, to pewnie dawno bym machnął ręką i przeszedł gdzieś na bok. Ale Chrystus chce mnie w Kościele – jak każdą i każdego z nas – i ja to czuję. Wiara w Jezusa jest tym, co zakorzenia mnie w Kościele. To ona daje mi siłę i energię do tego, by poszukiwać swojego miejsca we wspólnocie. Ta wspólnota ma 2000 lat. Znacznie więcej niż najstarsze korporacje czy dynastie rządzące jakimiś państwami „od wieków”. I ma też znacznie szersze pole oddziaływania – bo jest nim wszak cały świat. W różnych miejscach naszego globu Kościół ogarnia ludzi, stając się dla nich prawdziwym domem. Tak, Kościół dzisiaj jest i chce być domem – dla mnie na pewno nim jest. I jak w domu, trzeba w nim znaleźć swoje miejsce – nawet jeśli miałby nim być przedpokój. Ale może – nawet gdy teraz jesteśmy gdzieś właśnie na krawędzi, blisko wejścia – z czasem stanie się tak, że z tego przedpokoju postanowimy pójść do salonu, gabinetu albo do kuchni. O tak, bardzo lubię kuchnię! Może to właśnie moje miejsce w Kościele?

fot. facebook.com/Mocy.Festiwal

Masz wybór

Kościół dziś to przestrzeń poszukiwania, w której mamy prawo – a czasem i obowiązek – wskazywać na to, co nam się nie podoba, co nas gorszy, co nas smuci. Na to, co chcemy, żeby było inaczej (nie zmieniając przy tym oczywiście dogmatów). Czasem możemy wybierać nogami – jak w przywołanym churchingu. Lub Churchingu. Jeśli wiemy, że w jakimś kościele możemy usłyszeć polityczne kazanie – to możemy pójść do innego. Nawet jeśli ten kościół to nasza świątynia parafialna. Nie jesteśmy zmuszeni do chodzenia na mszę w swojej parafii. Owszem, to ideał. Ale też nie każda parafia jest idealna. I nie każda nam zwyczajnie pasuje. Dlatego korzystajmy z możliwości wyboru, który jest nam dany. Owszem, nie wszędzie jest to takie łatwe. W krajach misyjnych takiego łatwego wyboru często nie ma.

>>> Papież do towarzyszących bezdomnym: dotykacie serca obojętnego świata

Choć też akurat tam wspólnoty często są bardzo zżyte i zaangażowane. Tak samo na wsi czy w mniejszych miejscowościach wybór może być ograniczony. Ale już w miastach znacznie łatwiej o to, by pójść tam, gdzie czujemy się lepiej przyjęci, zaopiekowani, gdzie łatwiej nam się zaangażować. A poza tym, nie bójmy się też mówić o tym, co nam się nie podoba. Nie bójmy się proponować zmian, wprowadzania czegoś nowego. Owszem – zaangażowanie to zawsze też zobowiązanie. Ale chyba warto je podjąć. Choćby po to, by z Kościoła dzisiaj wyewoluował piękny Kościół jutra. Ten sam, choć pewnie nie taki sam jak ten z 2024 roku. Tak więc, kończąc i szukając przy tym jednego słowa, które określiłoby dla mnie teraz Kościół – chcę napisać, że Kościół dziś jest po prostu żywy. Tylko i aż – żywy.

fot. Anna Gorzelana/Misyjne Drogi
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze