fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Kościół nie powinien być anonimowy, bo Kościół to relacje. Słów kilka o Wspólnocie Taize

U progu lata wybrałem się na warszawskie Pola Mokotowskie. Tam pewnego czerwcowego, ciepłego wieczoru na grę we frisbee i spotkanie „na trawce” umówili się członkowie Wspólnoty Taizé. Pomyślałem, że to dobra okazja, by porozmawiać o budowaniu relacji. A te – jak podkreślali moi rozmówcy – równie mocno zawiązują się podczas modlitwy, w kaplicy, jak i na spotkaniach „na mieście”.

Paweł we Wspólnocie jest już ponad rok. – Gdy przyjechałem na studia do Warszawy, to szukałem duszpasterstwa i akurat „wpadłem” na Taizé. Od października regularnie przychodzę na nasze spotkania i modlitwy – mówi. Gdy pytam, co mu dał ten czas we Wspólnocie, odpowiada że przede wszystkim poznanie nowych ludzi i wzmocnienie relacji z Bogiem. – W tym czasie nauczyłem się też lepiej grać na gitarze, w ciekawy sposób spędziłem wolny czas – dodaje. Przyznaje, że w duszpasterstwie Taizé ceni sobie charakter modlitwy. – W porównaniu do innych wspólnot te modlitwy są ciche. W ich trakcie można się wyciszyć, zastanowić nad kazaniem, które się usłyszało, nad czytaniami – mówi Paweł. Przyznaje, że dobrze jest poznać i spotykać się z ludźmi, którzy chcą rozwijać swoją duchowość, bo na studiach poznał tylko jedną osobę, która również należała do duszpasterstwa akademickiego.

Spotkanie warszawskiej Wspólnoty Taize na Polach Mokotowskich, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Wymiana dóbr

Jeśli chodzi o Europejskie Spotkania Młodych (organizowane przez Wspólnotę co roku w innym europejskim mieście, zawsze na przełomie roku), to Paweł był do tej pory na jednym, w Lublanie. – Bardzo dobrze wspominam to wydarzenie. Był czas zarówno na modlitwę, jak i na zwiedzanie miasta – wspomina.

– Wspólnota daje poczucie przynależności. Modlitwa jest oczywiście najważniejsza, ale ważny jest również czas spędzony po niej – gdy możemy porozmawiać, wzajemnie się wspierać, także odpocząć, złapać oddech. Właśnie dzięki temu dokonuje się między nami wymiana doświadczenia wiary. Wiele razy doświadczyliśmy tego, że właśnie dzięki dzieleniu, pomnaża się dobro. To bardzo otwierające i inspirujące doświadczenie – mówi Weronika.

>>> Kolejne Europejskie Spotkanie Młodych w stolicy Estonii – Tallinie

Diakon Jan, jezuita, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Spotkania europejskie i lokalne

Z kolei Piotr na spotkania Wspólnoty Taizé przychodzi mniej regularnie, „gdy czas pozwoli”, ale za to w wiosce we francuskim Taizé był już kilka razy. Ze Wspólnotą po raz pierwszy zetknął się przy okazji Europejskiego Spotkania Młodych w Pradze w 2014 r. – Cenię sobie spokój wioski Taizé, ale dobrze że bracia organizują tak duże wydarzenia jak spotkania noworoczne, które mają charakter radosnego festiwalu wiary. Dzięki temu informacja o istnieniu tej Wspólnoty dociera do większej liczby młodych ludzi. Tak było też w moim przypadku – opowiada. Był też na 45. edycji spotkania – w niemieckim Rostocku.

– Najbardziej doceniam ekumeniczny charakter Wspólnoty – dodaje Piotr. I podkreśla, że widać go także w warszawskiej grupie. – Na modlitwę przychodzą niekiedy przedstawiciele innych chrześcijańskich denominacji. Organizowaliśmy też spotkania z muzułmanami. To dobra okazja, by spotkać się z innymi w duchu wzajemnego szacunku i modlitwy o pokój – wyjaśnia.

Paweł, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Tematy ważne dla młodych

Wszyscy moi rozmówcy podkreślali, że cenią to, że bracia ze Wspólnoty Taizé często podejmują tematy dotyczące troski o przyszłość planety. Są też dyskusje o kryzysie klimatycznym, humanitarnym, podejmowane są refleksje na temat sposobów budowy trwałego pokoju między narodami. Janek, który we Wspólnocie jest od trzech lat, mówi o ważnej roli „współodpowiedzialnych”. To osoby, które koordynują zadania istotne dla życia Wspólnoty. – To na przykład przygotowanie muzyki, koordynowanie social mediów, przygotowanie zapowiedzi kolejnych wydarzeń Wspólnoty – dodaje.

Janek podkreśla, że we Wspólnocie najważniejsze jest budowanie relacji. – Wspólnota dzięki temu lepiej funkcjonuje, bo każdy czuje odpowiedzialność za drugą osobę i za całą grupę. Na spotkania Taizé przychodzimy nie wyłącznie na modlitwę (choć oczywiście ona jest najważniejsza), ale także dla osób, które są dla nas ważne – wyjaśnia.

Janek, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Moi rozmówcy podkreślają, że modlitwa w takiej Wspólnocie ma nieco inny wymiar niż podczas mszy świętej, gdzie jest wielu wiernych, często dla siebie anonimowych. – Zdarza się, że w czasie modlitwy powszechnej modlimy się wzajemnie za siebie. Wprowadziliśmy też grupki dzielenia. To momenty, gdy dzielimy się swoimi refleksjami, mówimy o swoich przeżyciach i wyzwaniach, z którymi mierzymy się w życiu – mówi Piotr. A Janek dodaje, że te chwile dają bardzo dobre owoce całej Wspólnocie.

Janek w wiosce Taizé był kilka razy, a na Europejskim Spotkaniu Młodych po raz pierwszy w Lublanie. – To, co jest wspólne dla tych wydarzeń to duchowość i schemat modlitwy, ale oba miejsca (wydarzenia) przynoszą inne doświadczenia. Jeśli ktoś był tylko na Europejskich Spotkaniach Młodych, a nie był w wiosce Taizé, to zachęcam, by pojechać do Francji, bo jest to w ogóle inne doświadczenie i szansa na poznanie miejsca, z którego to wszystko się wywodzi – zachęca Janek.

Ziarno, które kiełkuje

Na Polach Mokotowskich – w czasie wakacyjnego pikniku – porozmawiałem też z jezuitą, diakonem Janem. – Doświadczenie Taizé jest jak ziarno wrzucone w ziemie, kiełkuje i wschodzi we właściwym czasie. Gdy ktoś tego doświadczył to później – gdy wraca do tej duchowości – czuje jakby wracał do domu, który dobrze zna – mówi. I dodaje, że to jest także jego doświadczenie. – Pierwszy raz na Europejskie Spotkanie Młodych pojechałem w wieku 16 lat. Następny raz na Wspólnotę natrafiłem tutaj, w Warszawie, po kilkunastu latach. Wracając do Taizé po wielu latach poznałem oczywiście nowych ludzi, ale jednocześnie czułem, że jestem u siebie – mówi.

Weronika, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Diakon Jan podkreśla, że chrześcijaństwo opiera się na relacjach – na relacjach z Bogiem i relacjach z ludźmi. – Takie spotkanie jak to tutaj, w parku, też temu służy. Staramy się, by Kościół nie był miejscem anonimowym, żebyśmy mogli się spotkać i poznać na zwyczajnym poziomie, nie tylko przy modlitwie. Także dzięki takim spotkaniom możemy poznać się i przyjąć się takimi, jakimi jesteśmy. Ten proces toczy się nieustannie, zarówno w czasie modlitwy, jak i w czasie luźnych spotkań – wyjaśnia. – Budowanie relacji w życiu codziennym sprawia, że modlitwa staje się bardziej żywa – dodaje.

Siła lokalnych wspólnot

Moi rozmówcy podkreślają, że Wspólnota ma otwarty charakter. Jest oczywiście „stała ekipa”, która regularnie przychodzi na cotygodniową modlitwę i na spotkania w terenie. Najczęściej jednak przychodzi też ktoś jeszcze. – Każdy jest mile widziany – mówi diakon Jan. I dodaje, że właśnie w tych lokalnych wspólnotach jest największa siła. – Bez tych wspólnot lokalnych nawet najlepiej przygotowane Europejskie Spotkanie Młodych mogłoby się nie udać. – podkreśla.

A więc relacje. To jest fundament.

***

Wspólnota przygotowuje się do wyjazdu do francuskiej wioski Taizé. Szczegóły tutaj:

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze