Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Kościół przyszłości – nie tylko technologicznie rozwinięty, a autentyczny, otwarty i wierny Ewangelii [FELIETON]

Myśląc o Kościele przyszłości można ograniczyć się jedynie do udogodnień technologicznych. Ale przecież to nie wszystko. Bo Kościół przyszłości to – tak jak dziś – Bóg i ludzie. Ludzie, którzy teraz są naszymi dziećmi, wnukami, ale i tacy, których jeszcze nawet nie ma na świecie.

Jaki będzie Kościół w przyszłości? Kościół, w którym księżmi i biskupami będą osoby urodzone po dwutysięcznym roku. Osoby, które dziś tak wielu z nas nazywa pokoleniem internetowym, takim, które przecież tylko siedzi w telefonach i świata poza nimi nie widzi. No i jak to jest możliwe, że oni będą decydować o przyszłości Kościoła? Szok, prawda?

Znaleźć miejsc

Dla ścisłości – powyżej posłużyłam się sarkazmem. Zresztą – sama według oficjalnej definicji należę do pokolenia Z, choć bardziej czuję się millenialsem. I sama przez lata bycia w Kościele, obserwuję w nim wiele zmian, do których już się przyczyniamy, a w których często pomagają nam księża lub osoby konsekrowane. Otwarci na nas, nasze pomysły i na Kościół przyszłości. I myślę, że z tej dzisiejszej współpracy za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat może wyjść coś dobrego. Bo Kościół przyszłości to nie tylko nowe technologie – kolejny system do rezerwowania mszy świętych, możliwość płatności kartą zamiast wrzucania ofiary do koszyka lub ekran wyświetlający tekst pieśni albo jakaś robiąca wrażenie strona internetowa parafii. Kościół to Bóg i ludzie. Bez których nie byłoby tych wszystkich udogodnień. Ludzie, którzy już się w nim odnaleźli, którzy nie są do niego przekonani albo tacy, którzy wciąż szukają w nim swojego miejsca. I nie wiadomo, czy je znajdą. Ale zawsze można wyjść im naprzeciw, tworząc Kościół przyszłości nieco lepszym. Bo nie uważam, że za kilkadziesiąt lat przestanie on istnieć. Pewnie będzie inny. Może będą nowe przepisy, może stanie się bardziej otwarty, może przestanie kojarzyć się niektórym z konkretną partią polityczną. Głęboko wierzę jednak w to, że będzie to Kościół, który choć może dopiero wychodzący z kryzysu, stanie się Kościołem jeszcze bardziej prawdziwym i ewangelicznym. Kościołem żywym. I takim, o którym mniej osób powie „Wierzę w Boga. Nie wierzę w Kościół”. Bo te słowa, które sama wielokrotnie słyszałam, to nie jest jakaś Boża porażka. Ale w jakiś sposób nasza i wynikająca z niezrozumienia.

>>> Mój Kościół jest trochę jak moja ukochana babcia [ŚWIADECTWO]

Fot. Antoni Jezierski/misyjne.pl

Nieskazitelny ksiądz

Niedawno podczas jednych rekolekcji usłyszałam historię o kobiecie, która właściwie przypadkiem spotkała na mieście księdza i zaczęła mu opowiadać o tym, że jest osobą wierzącą w Boga, ale nie wierzy w Kościół i księży, a tym bardziej się u nich nie spowiada, bo sami mają grzechy, a pouczają innych. I może wielu z nas chciałoby tę kobietę teraz nawrócić, opowiedzieć jej historię wspaniałych księży, którzy przecież tacy nie są. I okej, może to też na swój sposób dobre rozwiązanie. Ale bardzo spodobała mi się odpowiedź rekolekcjonisty, który wyjaśnił, że księża są zwykłymi ludźmi, że są grzeszni i że właśnie dzięki temu lepiej im zrozumieć innych i nie oceniać. Bo przecież często sami znajdują się przed podobnymi wyborami co penitent i sami z własnego doświadczenia znają podobne grzechy. Zatem czy lepiej pójść na spowiedź do takiego księdza czy też do księdza nieskazitelnego, bezgrzesznego, któremu do zwykłych, ludzkich wyborów i słabości tak daleko? Odpowiedzieć na to pytanie może sobie każdy z nas. I choć mogłoby się wydawać, że do rozważań o Kościele przyszłości dodałam przykład właściwie od czapy, to nic bardziej mylnego. Bo myślę, że właśnie ten ludzki obraz księdza jest nam coraz bardziej potrzebny i że coraz bardziej odchodzimy od traktowania duchownych jako nadludzi z niezwykłymi mocami. Oni są jednymi z nas. I – tak jak kiedyś podczas wywiadu powiedział mi jeden zakonnik – żaden z nich nie urodził się w koloratce. Każdy najpierw jest człowiekiem, a dopiero później księdzem. I pewnie potrzeba na wszystko czasu, ale może kiedyś zrozumie to o wiele więcej osób i zamiast obawiać się, że podczas spowiedzi ksiądz spojrzy na nich z góry, zaczną się przybliżać do tego, by tam do góry, do nieba się dostać.

>>> Kościół o twarzy ciepłej zupy dla potrzebującego

Na mocniejszych fundamentach

A świeccy? Sama znam wielu młodych, którzy właśnie już dziś sprawiają, że Kościół przyszłości może być Kościołem stojącym na jeszcze mocniejszych fundamentach niż teraz. Jedną z tych osób jest Magdalena Kadziak ze Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska, która w swoich mediach społecznościowych dzieli się swoimi odczuciami po spotkaniach z biskupami lub księży, która przełamuje mit, że w Kościele nie ma miejsca dla kobiet i która nie boi się wypowiadać swojego zdania (Uwaga, nie jest ono tylko krytyczne!).

Tak samo pozytywnie postrzegam działalność Patryka Bożemskiego znanego w internecie jako @ceremoniarznatiktoku, który właśnie w tym medium społecznościowym przybliża odbiorcom posługę ceremoniarza. Wystarczy wejść w komentarze pod jego filmami, żeby zobaczyć, jak wiele osób interesuje się tym tematem albo pojechać na Festiwal Życia, na którym miejsca na warsztaty do Patryka zapełniają się bardzo szybko. Dobrym przykładem jest też książka napisana przez niego pt. „Eklezjalne znaczenie euchologii święceń”, której nakład jest na wyczerpaniu. Może dla niektórych to zaskakujące, że młodzi ludzie są zainteresowani takimi tematami. Ale w kontekście przyszłości Kościoła – czy jednak nie niosące nadzieję?

Fot. Karolina Binek/MisyjneDrogi/misyjne.pl

>>> Aleksander Bańka: dlaczego jestem w Kościele? [FELIETON]

Takich przykładów można wymieniać wiele. Bo media społecznościowe niewątpliwie w przyszłości Kościoła odegrają dużą rolę. Już dziś przekonuje się do nich coraz więcej osób duchownych. A co będzie później? Może biskup nagrywający vloga ze swojego dnia? W sumie już teraz nie byłoby to zadziwiające. Może dla niektórych nieodpowiednie. Ale dla młodych, na których obecności nam przecież w Kościele zależy, właśnie to jest ważne – te kulisy kościelne, z których często wypływa prawda, a nawet jakaś niemoc. Kulisy pokazujące, że w Kościele są ludzie tacy, jak my i że dla nas jest w nim miejsce. Może w jakiejś wspólnocie, może poprzez pomaganie innym ludziom, a może jedynie lub aż w ławce podczas mszy świętej. Najważniejsze, że blisko Boga.

I mam nadzieję, że taki właśnie będzie Kościół przyszłości – zbliżający do Boga poprzez ludzi, którzy w nim są. Wiem, że może się to wydawać jakieś oczywiste. Ale wiem też, jak wielu jeszcze nie miało okazji się o tym przekonać, że Kościół to wspólnota otwarta, wierna Ewangelii, a jednocześnie odważna wobec współczesnych wyzwań. Przestrzeń miłości i nadziei. 

Może żeby tak się stało – potrzebujemy jakiejś dużej zmiany i kryzysu? A może potrzebujemy czasów, kiedy to coraz więcej duchownych będzie przyjeżdżać na misje do Polski? Nawet jeśli, to nie świadczy o naszej słabości. Bo to wszystko po to, by Kościół przyszłości mógł istnieć.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze