fot. cathopic

Ks. Chrostowski o „trwałym akcie miłosierdzia” dla małżeństw niesakramentalnych: ta praktyka istnieje w …

Ta praktyka, choć daleka od nagłaśniania i odgórnego uznania za trwałą, istnieje w Kościele katolickim od dawna – powiedział ks. prof. Waldemar Chrostowski odnosząc się do decyzji biskupa diecezji pilzneńskiej, w której osoby rozwiedzione żyjące w cywilnych związkach będą mogły dostąpić „trwałego aktu miłosierdzia”.

Radio Watykańskie podało, że biskup diecezji pilzneńskiej w Czechach Tomáš Holub zapowiedział, że osoby rozwiedzione, w których przypadku nie ma możliwości przeprowadzenia procesu o uznanie nieważności małżeństwa, a które żyją w nowym cywilnym związku, będą mogły dostąpić „trwałego aktu miłosierdzia”, co umożliwi im ponowne przystępowanie do sakramentów.

Warunkiem udzielania takiego aktu ma być przeprowadzenie trwającego przynajmniej rok procesu rozeznania przez jednego z czterech diecezjalnych misjonarzy miłosierdzia. Proces ten mógłby się rozpocząć nie wcześniej niż 5 lat po rozwodzie. Na zakończenie procesu rozeznawania kapłan skieruje do biskupa pisemny wniosek o dopuszczenie pary do sakramentów.

Ks. prof. Chrostowski wyjaśnił, że ta sytuacja dotyczy praktyki duszpasterskiej, która w gruncie rzeczy istnieje w Kościele katolickim od dawna. „Jestem księdzem prawie 50 lat i spotykałem się z sytuacjami, kiedy ktoś przychodził do konfesjonału i okazywało się, że obok trudności i nieregularnej sytuacji, w której ten człowiek żyje, istnieje w jego życiu bardzo wiele dobra, któremu towarzyszy pragnienie Eucharystii” – stwierdził.

>>> „Co zrobić, gdy po rozwodzie znajdę miłość?” Odpowiada abp Grzegorz Ryś [WIDEO]

Podkreślił, że nie chodzi tu o sytuacje „naganne, jakich nie brakuje we współczesnym świecie”. „Do niedawna małżeństwo było postrzegane jako instytucja trwała, wobec tego na rozwody i życie w małżeństwach cywilnych decydowało się zdecydowanie mniej osób. Obecnie wiele małżeństw sakramentalnych przeżywa kryzys, natomiast mnożą się przypadki zawierania związków niesakramentalnych. W środkach masowego przekazu słowa mąż i żona wychodzą z użycia i są zastępowane przez słowa partner i partnerka. Społeczne skutki są takie, że ludzie są coraz bardziej ogłupiani i zdezorientowani. Ta sytuacja psuje ludzi” – ocenił.

fot. unsplash

Zaznaczył, że „obok karygodnych sytuacji są historie ludzi – osób wierzących – którzy z jakichś powodów znaleźli się w nieregularnej sytuacji”. „Kiedy upływa dłuższy czas od rozwodu i nowego związku te osoby zaczynają ogarniać refleksją to, co przeżyły, i patrząc z nowej perspektywy, postrzegają i przeżywają swoją sytuację inaczej. W nowych związkach, w których trwają, nie chodzi o seks czy użycie, lecz o wzajemną lojalność, o przykładne wychowanie dzieci i troskę o nową rodzinę. Myślę, że to takie sytuacje miał na myśli biskup pilzneński i że próbuje on wyjść naprzeciw tym wiernym, którzy z takimi problemami do duchownych przychodzą” – ocenił.

Jednocześnie ks. prof. Chrostowski zastrzegł, że choć praktyka udzielania sakramentalnego rozgrzeszania wiernym, którzy w sumiennej ocenie spowiednika, „karmionej jego rozeznaniem i modlitwą”, istnieje w Kościele katolickim od dawna, jednak nowością jest próba jej sformalizowania. „Biskup pilzneński zaznaczył, że to sformalizowanie nie polega na tym, że dopuszczenie do sakramentów będzie się odbywać mechanicznie, a jedynie po długim i dogłębnym procesie rozeznawania” – wyjaśnił.

fot. pexels.com

Ks. prof. Chrostowski przyznał, że „reguły mają to do siebie, że można je naginać, rozciągać i interpretować”. „Zawsze odnoszę się nie tylko wyłącznie do litery prawa, bo byłby to współczesny faryzeizm, lecz także do wyznań i losów konkretnych ludzi, którzy – zwłaszcza w sytuacjach trudnych, na przykład utraty bliskich czy innych życiowych kryzysów – mają potrzebę nie tyle akceptacji dla swoich wyborów, ile poczucia, że w Kościele nie są zepchnięci na margines ani pozostawieni tylko sobie. Przecież Chrystus, obecny w Eucharystii, ma im wiele do zaoferowania” – powiedział.

„Wszyscy, którzy się na ten temat wypowiadają, powinni mieć przed oczyma nie tanią sensację, aroganckie wywyższanie się czy gołosłowność, lecz wiernych szukających pomocy i wsparcia ze strony Kościoła. Wielu z nich ma skomplikowane życie rodzinne, i to nie rzadko nie z własnej winy. Więc jeśli w tych osobach istnieje głód Eucharystii, wtedy pojawia się pytanie, czy można im jakoś pomóc?” – mówił.

Dodał, że osób żyjących w powtórnych związkach, które przychodzą i szukają dróg życia sakramentalnego, nie jest zbyt wiele. „To nie jest tak, że do kancelarii parafialnych i do konfesjonałów ustawiają się długie kolejki osób szukających duchowej czy sakramentalnej pomocy. A ponieważ nie jest to zjawisko powszechne, tym bardziej trzeba wyjść naprzeciw tym, którzy mimo skomplikowanej sytuacji traktują swoją wiarę i więź z Chrystusem odpowiedzialnie i bardzo poważnie” – zastrzegł.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze