ks. Manfred Deselaers, fot. Michał Lewandowski

Ks. Manfred Deselaers: w odpowiedzi na bezmiar zła Auschwitz leży źródło nadziei

„Antropologia nadziei”, związana z refleksją o Auschwitz, wykracza poza teologiczne rozważania i stanowi uniwersalne przesłanie o człowieku, o jego niezbywalnej godności – przekonuje ks. Manfred Deselaers, niemiecki kapłan, który od 35 lat pracuje w Oświęcimiu, niemal od początku związany z tutejszym Centrum Dialogu i Modlitwy.

W rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną dzieli się refleksjami na temat 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Przypomina, że to wydarzenie ma wielowymiarowy sens – zarówno dla byłych więźniów, którzy dożyli tych dni, jak i dla współczesnych pokoleń, które wciąż uczą się na tej bolesnej lekcji historii.

„Auschwitz to miejsce, które pokazuje najgłębsze dno ludzkiego zła, ale jednocześnie w odpowiedzi na nie możemy odnaleźć źródło nadziei. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Nawet w najciemniejszych chwilach istniała wola życia, solidarności i miłości, która była jak iskra nadziei” – zauważa rozmówca.

fot. PAP/Jarek Praszkiewicz

„80 lat to niemal całe ludzkie życie” – zwraca uwagę duchowny i przypomina, że wielu ocalałych z Holocaustu było dziećmi podczas tragicznych wydarzeń, gdy trafili do niemieckiego obozu. Według ks. Manfreda, dla wielu z nich nadchodząca rocznica może być ostatnią okazją, aby osobiście tu przybyć i zaznaczyć swoją więź z tym miejscem i historią.

Jak wyjaśnia, pamięć o Auschwitz dotyczy nie tylko ocalałych i ich rodzin. „Pamięć o Auschwitz dotyczy także nas. Żyjemy dziś 80 lat po wyzwoleniu, czyli niemal 90 lat po utworzeniu byłego niemieckiego obozu zagłady w Oświęcimiu. Ten upływ czasu, który obejmuje jedno lub nawet trzy pokolenia, zmienia naszą perspektywę.  Jak zmienia? Przede wszystkim pamięć o Auschwitz nie może zostać zapomniana. To jest kluczowe. Dlatego niemal cały świat pragnie tu przyjeżdżać – bo Auschwitz pozostaje symbolem uniwersalnym, przestrzenią, która zmusza do refleksji nad historią, człowieczeństwem i odpowiedzialnością za przyszłość” – stwierdza.

Przypomina, że w czasie obchodów rocznicowych znaczenie Auschwitz-Birkenau ma być pokazane poprzez konkretną symbolikę – m.in. obecność historycznego wagonu transportowego czy bliskość historycznych miejsc.

„Pokolenie bezpośrednich świadków Auschwitz stopniowo odchodzi, a z tym zmienia się nastrój związany z tym miejscem. Ten nastrój, który kiedyś był głęboko zakorzeniony w rodzinnych historiach, zaczyna tracić swoją bezpośrednią więź z życiem codziennym kolejnych pokoleń. To, co przeżywali pradziadkowie czy prapradziadkowie, przestaje być osobistym doświadczeniem. Moje życie koncentruje się na innych sprawach, dlatego nie jestem w stanie czuć tego samego, co oni czuli. Nawet emocje moich rodziców czy dziadków różnią się od tego, jak ja dziś postrzegam historię. Auschwitz przekształca się z osobistej biografii w bardziej uniwersalny temat” – stwierdza i powtarza, że kluczowe staje się dziś pytanie, jakie tematy będą dominować i w jaki sposób pamięć o Auschwitz będzie funkcjonować w przyszłości.

„Jeśli dobrze rozumiem intencje dyrekcji Muzeum Auschwitz, ich celem jest, aby pamięć o tym miejscu zawsze zaczynała się od faktów – by jak najmniej mieszać w to ideologię i politykę. Fakty powinny być punktem wyjścia do zrozumienia tej historii” – dodaje.

Zdaniem ks. Deselaersa, „pamięć o Auschwitz nie może być jedynie historycznym wspomnieniem, lecz powinna być szkołą dla współczesnego świata”. „W tym roku mam poczucie, że jako okrągła rocznica jest to moment przejścia od biograficznego wspomnienia do – nie nazwałbym tego wyłącznie symbolicznym znaczeniem – ale raczej do roli lekcji dla świata” – podkreśla.

Muzeum Auschwitz-Birkenau, fot. EPA/Juan Herrero

Wskazuje na ogromną wartość wciąż istniejącego międzynarodowego konsensusu wokół nauki płynącej z Auschwitz – szacunku dla godności człowieka, odrzucenia rasizmu, solidarności oraz odpowiedzialności za losy świata. Przypomina, że w przeszłości miejsce to jednoczyło przywódców wielu państw i stanowiło przestrzeń wspólnej refleksji nad przyszłością. Przyznaje, że w tle tegorocznych obchodów widać napięcia, takie jak nieobecność rosyjskiej delegacji czy kontrowersje wokół składu izraelskiej delegacji.

„Te kwestie odzwierciedlają zmieniający się świat i mogą wpłynąć na sposób, w jaki Auschwitz będzie funkcjonować jako miejsce pamięci” – konstatuje.

Zaznacza, że to zagadnienie odnosi się do relacji chrześcijańsko-żydowskich, ponieważ większość ofiar Auschwitz stanowili Żydzi. „To była próba unicestwienia biblijnej wizji świata i człowieka. To, co Żydzi wnieśli w nasz świat, to wizja porządku świata, która została wyrażona już w Biblii. Ona zaczyna się od stworzenia świata, gdzie Bóg stworzył człowieka na swój obraz, nadając każdemu człowiekowi boską godność jako swojemu stworzeniu. Dopiero później szczególne znaczenie zyskuje naród wybrany – Izrael – który ma za zadanie strzec tego podstawowego przesłania: wiary w Boga i w godność każdego człowieka” – tłumaczy.

Rozmówca akcentuje, że to, co wydarzyło się w Auschwitz, było radykalnym atakiem na godność człowieka. Wskazuje, że zarówno ofiary, jak i sprawcy byli umiłowanymi dziećmi Boga – przypomnienie o tym jest trudne, ale konieczne, by zrozumieć głębię chrześcijańskiej wizji świata.

„Radykalne zło wymaga radykalnej odpowiedzi – odpowiedzi, która przypomina, że każdy człowiek ma swoją godność, którą należy szanować. Ta zasada musi być na nowo definiowana i przemyślana w kontekście współczesnych wyzwań i realiów. Obecnie mierzymy się z trudnymi tematami, takimi jak wojna na Ukrainie czy konflikt na Bliskim Wschodzie. Już teraz widzimy, jak trudno jest realizować tę zasadę w obliczu brutalnej rzeczywistości. Jednak właśnie w takich momentach pytanie o szacunek dla ludzkiej godności staje się kluczowe” – podkreśla.

„My, jako chrześcijanie, a zarazem ludzie biblijnej wiary – podobnie jak Żydzi – wierzymy, że Bóg nas kocha i powołuje do miłości oraz do zachowywania Jego przykazań, które budują dobre relacje między ludźmi. Nawet jeśli nie realizujemy tego powołania, Bóg nie wycofuje swojej miłości. On zawsze wzywa nas do nawrócenia i daje szansę na nowy początek” – tłumaczy.

Przypomina, że nawrócenie to nie tylko zmiana nastawienia serca, ale także oferta przebaczenia. „Przebaczenie jednak nie oznacza, że nic się nie stało. To, co się wydarzyło, jest faktem – ofiary i zranienia pozostają rzeczywistością. Ale mimo to istnieje możliwość nowego początku” – mówi i przestrzega przed tendencją do zamykania się na innych i wykluczania tych, którzy są lub mogą stać się problemem. „Taka postawa nie jest odpowiedzią chrześcijańską. Chrześcijańska odpowiedź to otwarcie, przebaczenie i budowanie wspólnoty, nawet w obliczu trudności” – podkreśla.

fot. PAP/Andrzej Grygiel

Ks. Deselaers zauważa, że Miejsce Pamięci Auschwitz uczy nas swoistej „antropologii nadziei”. Zapewnia, że perspektywę taką mogą zrozumieć osoby wierzące niewierzące. „Wierzę, że Bóg kocha każdego człowieka i powołuje nas do miłości” – przekonuje i przytacza przykład Haliny Birenbaum, która powiedziała mu kiedyś, że nie potrafi wierzyć w Boga, ale wierzy w miłość.

„Nadzieja i dobro mogą się wyrażać na różne sposoby – niezależnie od wyznania czy światopoglądu. Ważne jest, byśmy szukali tego, co łączy, a nie dzieli” – postuluje ks. Manfred.

Jak wyjaśnia, antropologia nadziei to wiara w to, że człowiek – mimo swoich słabości – jest zdolny do dobra. Ks. Deselaers zauważa, że wiele osób, które przeżyły Auschwitz, odkrywało tę prawdę w późniejszym życiu. Odnajdywało w sobie siłę, by przebaczyć, tworzyć rodziny i angażować się w działania na rzecz pokoju. „Nadzieja to coś więcej niż optymizm. To głęboka pewność, że nawet pośród najgorszego zła może zrodzić się dobro. To lekcja, którą Auschwitz przekazuje każdemu człowiekowi” – konkluduje.

„Wierzę, że w najgłębszym centrum wiary chrześcijańskiej – a także w żydowskiej tradycji biblijnej – leży przekonanie, że światu i drugiemu człowiekowi można ufać. Warto w tę relację inwestować, nawet jeśli wiąże się to z najwyższą ofiarą, jaką jest oddanie życia” – zaznacza, wyrażając przekonanie, że właśnie to stanowi istotę przesłania Chrystusa: „Daję swoje życie za was”.

„Jeśli tak rozumiem swoją wiarę religijną, to dostrzegam, że podobne postawy odkrywają także inni ofiarni ludzie – choć mogą żyć w zupełnie innych kontekstach, rozumieć świat inaczej lub nawet nie deklarować wiary w Boga” – kontynuuje swą myśl.

„Dlaczego Jan Paweł II zdobył tak wielkie uznanie na całym świecie? Ponieważ głęboko rozumiał ludzką godność i potrafił ją wskazywać w każdym miejscu, które odwiedzał. Podczas swoich podróży zawsze stawiał w centrum człowieka i jego wartość. Ta wizja stała się integralną częścią DNA Kościoła katolickiego, szczególnie po Soborze Watykańskim II. Kontynuował ją zarówno Benedykt XVI, jak i obecnie robi to Franciszek. To podejście sprawiło, że Kościół katolicki w wielu trudnych i konfliktowych miejscach na świecie stał się jedną z nielicznych wspólnot, która potrafiła prowadzić dialog z każdą ze stron” – podkreśla.

Duchowny na koniec wskazuje, że pamięć o Auschwitz to nie tylko wierność ofiarom, ale także odpowiedzialność za przyszłość. Wspomina osobiste doświadczenia, które utwierdziły go w tej prawdzie. Jednym z nich była niedawna uroczystość upamiętniająca ofiary Marszu Śmierci w dawnej niemieckiej wsi Schönwald (obecnie dzielnica Gliwic – Bojków). Współpraca niemieckich i polskich mieszkańców tego miejsca pokazała, że możliwe jest pojednanie, które nie zapomina o trudnej przeszłości, ale szuka wspólnych dróg ku przyszłości.

„Zaproszono tam przedstawicieli różnych grup ofiar – nie tylko byłych więźniów czy obecnych mieszkańców, ale także tych, którzy reprezentują inne historie i doświadczenia, w tym głównie Żydów, ale również innych więźniów. Była na przykład obecna grupa Żydów z Holandii. Takie spotkania są trudne do zorganizowania, ale niezwykle potrzebne. Uczestniczyliśmy w tej uroczystości w tym samym duchu – z głębokim szacunkiem dla ofiar i świadomością naszej wspólnej odpowiedzialności za pamięć i przyszłość” – relacjonuje.

„To jest właśnie nadzieja. To są momenty, które pokazują, że pomimo cierpienia można budować coś nowego – wspólnotę, która opiera się na prawdzie, szacunku i miłości” – wyjaśnia.

Wspomina o niedawnej inicjatywie Listu do chrześcijan w Rosji, który, jego zdaniem, wpisuje się w koncepcję budowania antropologii nadziei.

„Jeżeli w kontekście obozów mówimy o sprawcach, ofiarach i świadkach – tych, którzy byli obok, widzieli, ale nic nie zrobili – ja sam czuję, że stoję obok. Ale nie chcę pozostać bezczynny. Szukam swojej roli, zastanawiam się, co ja mogę zrobić. W wyniku tych refleksji, kontaktów i konsultacji powstał List chrześcijan z Polski, Niemiec i Ukrainy skierowany do chrześcijan w Rosji. List ten jest dostępny online i powoli zaczyna być coraz bardziej znany. Na przykład wczoraj napisała do mnie osoba z Japonii z pytaniem, czy może go opublikować. W zeszłym tygodniu katolicki dziennikarz z Węgier również wyraził chęć publikacji. Wiem, że ten list dotarł także do niektórych Rosjan, którzy angażują się w działalność szkół i Kościoła. To moja próba działania w miarę możliwości” – tłumaczy.

„Nie wiem dokładnie, jaki będzie efekt, ale to jest krok w stronę aktywności, zamiast biernego stania z boku. Przy konsultacjach rozmawiałem z Ukraińcami, a także z księżmi, którzy obecnie przebywają w Niemczech, ale chcą pozostać wierni swojej tożsamości i wierze jako Rosjanie. Pokazałem im ten list, licząc na to, że przemówi do ich wrażliwości i otworzy przestrzeń na dialog” – zapowiada.

Powtarza, jak ważne jest, by zaangażować się w to, co dziś można zmienić. „Trzeba szukać alternatywnych ścieżek, innych wymiarów – i one istnieją. W tę właśnie ideę wpisuje się ten list. Ja wciąż pozostaję otwarty i szukam. Nie wiem jeszcze, co mogę zrobić w kontekście Izraela. Moje możliwości są ograniczone, ale nie mogę po prostu siedzieć bezczynnie. Ofiary powierzam w ręce Boga – tej rzeczywistości już nie zmienię. Moja odpowiedzialność jest tu i teraz, dziś i jutro” – deklaruje ks. Manfred.

„Jeśli dziś rozumiem swoją odpowiedzialność i dziś się angażuję, aby budować lepszy świat, to robię to, co mogę. Nie angażuję się, aby zmieniać przeszłość – to niemożliwe. Moją misją jest działać teraz, dla przyszłości” – wskazuje.

„Jeżeli ja nie wiem, co robić, to jedynie oznacza, że ja nie wiem – ale to nie znaczy, że Bóg nie wie. Dlatego trzeba się modlić, wyciszyć własne plany i wsłuchać się w to, co Bóg może mi pokazać. Bóg nie jest głupi, On zawsze ma jakiś plan dla mnie. Wszystko zaczyna się od małych kroków, ale te małe kroki, jeśli są we właściwym kierunku, mogą prowadzić naprawdę daleko” – wyznaje na koniec.

Ks. Manfred Deselaers (ur. 1955) w październiku 1989 rozpoczął w Polsce służbę na rzecz pojednania polsko–niemieckiego. Początkowo uczył się języka polskiego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 3 października 1990 mieszka w Oświęcimiu.

Na polecenie bp. Heinricha Mussinghoffa z Aachen i w porozumieniu z kard. Franciszkiem Macharskim z Krakowa poświęcił się pracy na rzecz pojednania polsko-niemieckiego i chrześcijańsko-żydowskiego oraz otwierania się na kontakt ze Wschodem.

Mieszka i posługuje w parafii Wniebowzięcia NMP w Oświęcimiu. Od 1996 pracuje w dziale edukacji Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu spotykając się z wieloma grupami, organizując rekolekcje i konferencje.

Laureat wielu nagród. Otrzymał tytuł Człowiek Pojednania 2000, Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, Krzyż Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze