Zdjęcie poglądowe fot. unsplash/Norbert Kundrak

Ks. Mirosław Tykfer: nie muszę ściemniać, nie spotkałem księży, którzy nie próbowaliby zrozumieć młodych

Październik to miesiąc akademicki. Kolejni młodzi ludzie zaczynają wtedy studia, wybierają swoją ścieżkę życiową. Czy na tej drodze znajdzie się miejsce na Kościoła, Boga i wiarę? Co zrobić, by tego chcieli? I by wynikało to z własnego, głębokiego pragnienia? Między innymi te tematy rozeznawali duszpasterze, którzy kilka tygodni temu zebrali się na ogólnopolskich rekolekcjach dla duszpasterzy akademickich.

Rekolekcje prowadził ks. Mirosław Tykfer, który w archidiecezji poznańskiej odpowiada za proces synodalny. Zapytaliśmy więc, czy synod jest szansą na zaangażowanie młodych w życie Kościoła. – Na szczęście nie muszę ściemniać. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie spotkałem księży, którzy nie próbowaliby tych buntujących młodych zrozumieć – mówi po rekolekcyjnym doświadczeniu rozmówca misyjne.pl.

Maciej Kluczka (misyjne.pl): Księża, którzy przyjechali na rekolekcje dla duszpasterzy akademickich mówili, że ich powołaniem jest iść z młodymi drogą rozeznawania. Jaka to jest droga? Wyboista? Wymagająca?

Ks. Mirosław Tykfer (wykładowca, doktor teologii fundamentalnej, były redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”, odpowiedzialny za konsultacje synodalne w archidiecezji poznańskiej): – Podstawą do tego, o czym mówiłem podczas tego spotkania była książka Andrea Riccardiego pt. „Kościół płonie”. Założyciel Wspólnoty Sant’Egidio analizuje w niej współczesne chrześcijaństwo. Z perspektywy socjologicznej spojrzał na Europę i przyjrzał się temu, co się dzieje z religią i wiarą. „Kościół płonie” to odniesienie do sytuacji katedry Notre Dame. Ten płonący Kościół pokazał bardzo ciekawe reakcje Francuzów. Byli zasmuceni, to był ich pomnik, pomnik ich historii, historii miasta i całej Francji. Płakali, bo zlaicyzowana Francja traciła jeden z najważniejszych zabytków. A kilku kościelnych socjologów stwierdziło, że za płaczem Francuzów odkryła się podświadomość religijna, że ostatecznie był to płacz za obiektem, który jest „nie tylko” pomnikiem i symbolem, ale także obiektem, miejscem religijnym.

Notre-Dame: druga rocznica pożaru katedry fot. EPA/BENOIT TESSIER
Notre-Dame: 2 lata po pożarze katedry fot. EPA/BENOIT TESSIER

Czyli był to też płacz za Kościołem? Także za swoją tożsamością?

– Socjologowie religii sugerują, że Francuzi w ten sposób pokazali, że nie są zadowoleni z faktu, że chrześcijaństwo odchodzi, że była to nostalgia za tym, by ostatecznie chrześcijaństwa nie tracić. We Francji doszło do odrzucenia wielu wartości, ale podświadomość religijna nie znikła.

Te francuskie doświadczenia i przeżycia możemy już odnosić także do sytuacji Kościoła w Polsce?

– W Polsce wielu mówi, że mamy już efekt dotarcia do nas kultury Zachodu, młodzi się zliberalizowali, odchodzą od religii, dotknął ich antyklerykalny bunt. A może jest tak, że za tym buntem kryje się nostalgia za chrześcijaństwem, ale innym niż to, z którym mają na co dzień do czynienia? Francuzi odrzucają pewien obraz religii, Kościoła, ale może nie odrzucają chrześcijaństwa jako całości? W Polsce nie jesteśmy na etapie pustki po braku chrześcijaństwa, ale bunt młodych może być odczytany jako głębokie pragnienie innej formy przeżywania chrześcijaństwa i wiary w Kościele.

Ks. Mirosław Tykfer, fot. youtube

Podobnie mówił niedawno (w rozmowie z misyjne.pl) ks. Radek Rakowski (jeden z uczestników rekolekcji, które ksiądz prowadził). On widzi bunt młodych. Widzi, że wielu z nich nie ma w Kościele. Jednocześnie odczytuje, że ten bunt podyktowany jest chęcią zmiany. Ks. Rakowski stwierdza nawet, że tym buntem młodzi chcą Kościół uratować. Czy w czasie tych rekolekcji widział Ksiądz duszpasterzy, którzy ten bunt chcą wykorzystać? I na nim budować przyszłość? Zarówno przyszłość Kościoła, jak i przyszłość młodych w Kościele?

– Na szczęście nie muszę ściemniać. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie spotkałem księży, którzy nie próbowaliby tych buntujących zrozumieć. Oczywiście, są wśród młodych ci, którzy potrafią na Kościół pluć, przeszkadzać w nabożeństwach, ale to skrajne postawy, których większość młodych nie przyjmuje. Duszpasterze rozróżniają tę zewnętrzną formę buntu od tego, co się realnie kryje w ich umysłach. W Polsce musimy sobie poważnie zadać pytanie, do czego oni – jako młode pokolenie – właśnie dochodzą, w jakiej sytuacji się znaleźli. Oni tym buntem coś nam mówią, coś wyrażają. Co? To jest bardzo poważne pytanie i duszpasterze, z którymi się spotkałem, są ludźmi absolutnie przygotowanymi, by szukać na nie odpowiedzi.

Rekolekcje dla duszpasterzy akademickich w Porszewicach, fot. arch. łódzka

A z czego wynika ten bunt? Może z tego, że to pokolenie, które już nie pamięta wielkich postaci Kościoła, które kreowały życie w Polsce? Które były dla wszystkich (także niewierzących) pewnego rodzaju odniesieniem? Po drugie – Kościół boryka się z trudnymi tematami. Młodzi więcej i szybciej wymagają od życia niż poprzednie pokolenia. I także od wspólnoty Kościoła wymagają standardów, do których ta wspólnota dochodzi w tempie, które może ich nie zadowalać. Po trzecie – część z nich, w czasie pandemii, wchodziła w dorosłość. Dla wielu z nich był to bardzo trudny czas, gdy sypały się marzenia i poczucie bezpieczeństwa. Czy te czynniki mogą wpływać na ten bunt?

– Dokonał pan socjologicznej interpretacji tego, co tak naprawdę się wydarzyło i co kryje się w sercach i umysłach tych ludzi. Myślę, że ta diagnoza jest prawdziwa, zgodna z rzeczywistością. Problem polega jednak na tym, że jesteśmy (my – duszpasterze) bardziej na etapie pytania niż stawiania diagnoz. My ich musimy bardzo poważnie posłuchać. To jest dzisiaj klucz. Boje się, że w tych interpretacjach możemy się za bardzo pospieszyć i nie do końca dobrze odczytać stan ducha młodych. Dla mnie, w czasie rekolekcji, bardzo ciekawe było to, że socjologowie związani z Kościołem przyznali nam, że nie przewidzieli zmiany stosunku młodych do Kościoła. Socjologowie taką falę zmian powinni wyczuwać, a to jednak się nie udało. To znaczy, że nasze teorie, interpretacje i narzędzia okazały się niewystarczające. To pokazuje, że teraz na dłużej powinniśmy pozostać na etapie pytania i słuchania. Na marginesie przypomnę, że w diecezji poznańskiej jestem odpowiedzialny za drogę synodalną, a ona, mówiąc w skrócie, jest właśnie słuchaniem (siebie wzajemnie i Ducha Świętego). Cały czas zastanawiam się więc nad tym, co zrobić, by droga synodalna była otwarta także na słuchanie młodzieży.

>>> Ks. Mirosław Tykfer: synodalność nie oznacza demokratyzacji Kościoła [ROZMOWA]

fot. unsplash

Metody synodalne można przenieść na duszpasterstwa akademickie?

– Nie wiem, czy młodzież, która nie chodzi do Kościoła czy na religię w szkole ma ochotę coś na ten temat powiedzieć. Jednak jeśli wyszli na ulice coś wykrzyczeć na ten temat, to być może przyjdą, gdy stworzymy im przestrzeń do słuchania? Wtedy mamy szansę zrobić coś razem, wspólnie coś odkryć i może nawet pójść dalej? Kościół nie może się obrażać na młodzież, która nie dała się „zewangelizować”.

W tym momencie przypominają mi się słowa abp. Marka Jędraszewskiego, który pytany o to, co będzie z młodymi po pandemii, odpowiedział, że zatęsknią za Kościołem i wrócą. Czy Ksiądz też ma takie przekonanie?

– Oczywiście, że nie wrócą, bo już widać, że nie wracają. Gdyby te słowa abp. Jędraszewskiego potraktować w kluczu Andrea Riccardiego, to powiedział, że w dalszej perspektywie w tym kraju, który ciągle jest katolicki i chrześcijański, faktycznie możemy za stratą chrześcijaństwa zatęsknić. Adekwatna odpowiedź na tę tęsknot będzie kluczowa dla formacji duchowej tej młodzieży.

>>> Bp Suchodolski: widzimy brak młodzieży na niedzielnej mszy

fot. unsplash

Wróćmy jeszcze do duszpasterzy, z którymi przeżył Ksiądz rekolekcje. Mówił Ksiądz, że jest co do nich pewny, że są przygotowani do pracy z młodzieżą. Z czego to wynika? Z ich formacji? A może z ich charakteru?

– To wynika z pewnego rodzaju nastawienia, nie tyko z charakteru. To ludzie wybrani przez biskupów, którzy zdają sobie sprawę z tego, że komunikacja z młodzieżą jest sprawą bardzo skomplikowaną. Oni mają tego świadomość. To wynika z wrażliwości, z formacji chrześcijańskiej, z nastawienia, że nie chcą młodzieży „dać po głowie”, ale się z nią spotkać, porozmawiać, przede wszystkim jej posłuchać.

Rekolekcje dla duszpasterzy akademickich, fot. arch. łódzka

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze