Ks. Mirosław Tykfer, fot. youtube

Ks. Mirosław Tykfer: synodalność nie oznacza demokratyzacji Kościoła [ROZMOWA]

Papież Franciszek przez synod chce „żeby świeccy i duchowni na wspólnej drodze kształtowali życie Kościoła i żeby partycypacja świeckich była realna. Żeby mieli realny udział w kształtowaniu Kościoła” – mówi ks. Mirosław Tykfer, odpowiedzialny za prace Synodu o Synodalności w archidiecezji poznańskiej. 

XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów zostało uroczyście rozpoczęte 9 i 10 października 2021 r. w Rzymie. 17 października lub blisko tej daty będzie miało miejsce otwarcie synodu w każdym Kościele partykularnym. Temat synodu brzmi: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”. Samo pojęcie synodalności budzi zainteresowanie, ale także nierzadko skrajne reakcje – od fascynacji po głęboki sceptycyzm.  

Justyna Nowicka (misyjne.pl): W przestrzeni publicznej pojawiły się głosy, że lęk, a czasami nawet opór przed zaangażowaniem się w proces synodalny wynika z tego, że synodalność jest czymś nowym. Czy papież Franciszek wymyślił synodalność? 

Ks. Mirosław Tykfer: W początkach Kościoła władza papieża nie była scentralizowana. To raczej lokalne episkopaty, czyli biskupi w danym regionie, spotykali się i rozmawiali o tym, w jaki sposób w ich diecezji, z uwzględnieniem konkretnych okoliczności, głosić Ewangelię i organizować struktury kościelne. Oczywiście miały też miejsce sobory powszechne i brał w nich udział papież, ale odbywały się bardzo rzadko. Przejście od tak rozumianej synodalności w sposobie funkcjonowania Kościoła do bardzo silnej centralizacji władzy papiestwa nastąpiło na początku drugiego tysiąclecia na skutek reform gregoriańskich. 

>>> Abp Welby: synod nie może się okopać, musimy iść razem

Dlatego, kiedy dziś niektórzy mówią, że Kościół odchodzi od Tradycji, że od Tradycji odchodzi papież Franciszek, ponieważ wprowadza synodalność – to trzeba zapytać: co było większym odejściem od Tradycji? To, co robi dziś papież Franciszek, zmieniając styl ostatnich stuleci, czy to raczej papież Grzegorz VII odszedł dość daleko od tego stylu Kościoła starożytnego i wczesnośredniowiecznego? Wydaje się, że synodalność jest powrotem do praktyki bardziej pierwotnej niż późniejsza centralizacja władzy wokół Rzymu. Ponadto, to nie papież Franciszek, ale papież Paweł VI zaproponował powrót do synodu biskupów. Synod był bowiem co do stylu działania Kościoła w pewnym sensie ukrytym postulatem Soboru Watykańskiego II. Paweł VI tę intuicję soborową podjął i rozwinął. Także Jan Paweł II mówił, że należy przemyśleć sposób sprawowania władzy w Kościele. Franciszek zmienia więc sposób działania synodów, ale nie on jest inicjatorem praktyki synodalnej. Choć trzeba przyznać, że sposób działania synodów gruntownie przebudowuje i proponuje jako rodzaj paradygmatu dla sposobu funkcjonowania całego Kościoła. 

A czym zajmuje się synod? 

– Synod biskupów nie zajmuje się całym Kościołem, nie przyjeżdżają na niego wszyscy biskupi świata, ale tylko wybrani reprezentanci episkopatów lokalnych, aby podjąć refleksję nad wybranym tematem. Podczas gdy sobór podejmuje decyzje razem z papieżem, to synody od czasu posoborowego prawa wprowadzonego przez papieża Pawła VI mają charakter doradczy. Tak jak było w przypadku adhortacji Amoris laetitia. Efektem końcowym synodu o rodzinie nie był dokument biskupów, ale ten, który napisał i opublikował papież Franciszek. Biskupi opublikowali Końcową relację, która nie ma rangi nauczania kościelnego. Relacja końcowa była tylko sugestią, ale to papież napisał dokument. Także rozpoczynający się Synod będzie głosem doradczym dla papieża.  

Dobrze, ale synod jest sam w sobie pewną instytucją. A jak ma się do tego synodalność? Synod będzie dotyczył synodalności, czyli w zasadzie czego? 

– Mówiąc o Kościele pierwszych wieków mówiłem przede wszystkim o biskupach. Mówiłem też, że do idei synodalności powrócił w zasadzie papież Paweł VI. Natomiast Franciszek ideę synodalności chce utwierdzić, rozwinąć i rozszerzyć na osoby świeckie. I to jest ważne. Dlatego głosowanie na obecnym synodzie osób świeckich, nawet jeśli jest ono symboliczne, to jednak jest. Kościół chce współdecydować ze świeckimi, nawet jeśli jest to ostatecznie głos doradczy w służbie papieżowi. 

>>> Prof. Bańka: synod nie jest zjazdem intelektualistów [ROZMOWA]

Ale to nadal nie jest istota synodalności. Synodalność z języka greckiego oznacza „wspólną drogę” (gr. syn-hodos), to znaczy, że papież Franciszek chce poprzez synod biskupów, poprzez zaangażowanie biskupów i świeckich, poprzez tak szerokie konsultacje całego Ludu Bożego, wprowadzić w Kościele model większej partycypacji. Chce, żeby świeccy i duchowni na wspólnej drodze kształtowali życie Kościoła i żeby partycypacja świeckich była realna. Żeby mieli realny udział w kształtowaniu Kościoła.   

Co to znaczy, że partycypacja ma być realna?  

– Dzisiaj odbywa się ona w radach duszpasterskich, które doradzają proboszczowi. Można powiedzieć, że to są struktury synodalne, które w Polsce istnieją. Tylko one z punktu widzenia papieża Franciszka są instytucjami, które nie pozwalają jeszcze na pełną synodalność Kościoła, czyli na wspólną drogę duchownych i świeckich w kształtowaniu życia Kościoła. Trzeba zadać sobie pytanie o to, w jaki sposób wspólnoty parafialne mają się włączyć we współdecydowanie. Dziś jeszcze nie wiemy, co to konkretnie oznacza.  

fot. EPA/GIUSEPPE LAMI

Ksiądz Grzegorz Strzelczyk w różnych publikacjach podkreśla, że realne doprowadzenie synodu do końca będzie oznaczało zmianę struktury władzy w Kościele. Ja również myślę, że tak ostatecznie się stanie. Natomiast na tym etapie nie tyle powinniśmy formułować twarde postulaty, jak Kościół ma się zmienić w sposobie zarządzania, ale dużo bardziej mamy przemyśleć w jakim punkcie jesteśmy, jak się dzisiaj czujemy na tej wspólnej drodze. Czy ona rzeczywiście jest wspólna, a jeśli nie, to co należałoby zmienić. Można na przykład powiedzieć, że mamy struktury, ale one są niewystarczające, albo mamy głos doradczy, ale nikt nas realnie nie słucha. Są też grupy w Kościele, które w obecnych strukturach synodalnych, czyli w radach duszpasterskich, nie mają de facto żadnego prawa głosu decydujacego. Dlatego papież Franciszek przez synod mówi, że nasze struktury są niewydolne w realnej partycypacji całego Ludu Bożego.  

W związku z tym tak ważne jest przejście pewnej drogi, której celem nie jest tylko stworzenie dokumentu, chociaż taki dokument oczywiście powstanie, ale żeby zainicjować procesy, które będą polegały na tym, że my jako wspólnoty parafialne i pozaparafialne będziemy się realnie otwierać na ludzi. Otwierać się przez spotkanie, słuchanie i rozeznawanie wspólnej drogi. Ewangelia „powiedziałaby”, że ten synod to dopiero zaczyn w wielkim cieście Kościoła. 

>>> Rozpoczął się pierwszy taki synod w historii Kościoła. Co podczas inauguracji powiedział papież?

Czyli można powiedzieć, że bardziej niż o dokument chodzi o wyrobienie w nas pewnego stylu myślenia – synodalnego myślenia o Kościele, o naszej odpowiedzialności i o naszym byciu w Kościele. 

– Słowo styl jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Papież Franciszek wielokrotnie używa sformułowania „chrześcijaństwo jako styl”. Nam się wydawało, że „styl” to mało istotne słowo, nieprzystające do powagi Kościoła. Ale jeżeli Kościół chce się komunikować ze światem, jeśli chce pełnić swoją misję w sposób skuteczny, to styl pełnienia tej misji jest ogromnie ważny. Styl wpływa na wiarygodność przesłania, które niesie. Jezus, który szedł do ubogich swoje słowa, potwierdzał konkretnymi czynami. I to jest styl Kościoła. 

Można powiedzieć, że nie chodzi tylko o styl myślenia, ale o styl wzajemnego bycia dla siebie. Słowo „partycypacja”, które w tym synodzie jest podkreślane, ma właśnie to znaczenie. Nie chodzi tylko o komunię i misję. Nie wystarczy to, że jesteśmy razem i później w jakiś sposób idziemy z przesłaniem do świata. Realne uczestnictwo to styl wspólnego bycia, w którym nie chodzi tylko o pozory, ale o prawdziwą współpracę. 

Być może jest to polska specyfika, ale synodalność wielu osobom spontanicznie kojarzy się z „drogą synodalną” w Niemczech. A to skojarzenie budzi obawy. Wielu boi się także, że jeśli do głosu dopuści się wiele różnych grup i środowisk, to synod będzie umacniał podziały. 

– Wydaje mi się, że te obawy wynikają z tego, że synodalność jest trochę mylona z demokratyzacją Kościoła. Mam przyjaciół w Niemczech, ludzi o otwartych umysłach, którzy podzielają obawy niektórych biskupów niemieckich, czy też obawy papieża Franciszka. Ja także te obawy podzielam. Problem polega na tym, że demokratyzacja nie uwzględnia dobrze rozumianej roli pasterzy. W jakiś sposób spłyca też sakramentalne rozumienie Kościoła, choć to oddzielny, bardzo poważny temat do refleksji i dyskusji. Jeśli Kościół miałby zacząć funkcjonować jak organizacje pozarządowe, gdzie sakrament święceń nie miałby znaczenia dla przewodzenia wspólnocie, to coś zupełnie fundamentalnego utracilibyśmy. To nie byłby już Kościół Chrystusa. Może jakieś jego elementy. To nie znaczy jednak, że pasterzowanie w Kościele to synonim władzy absolutnej. Wszyscy ochrzczeni są nie tylko obdarzeni darem proroctwa i kapłaństwa (w rozumieniu tzw. kapłaństwa powszechnego), ale także przywilejem królowania. Proszę uważnie posłuchać teksty liturgii podczas udzielanego chrztu. Tyle, że ten trzeci element, dotyczący partycypacji w zarządzaniu Kościołem, jest słabo rozwinięty. 

>>> Abp Gądecki: synod jest drogą do nawrócenia

Czyli ani duchowni, ani świeccy nie powinni się obawiać, że synodalność oznacza to, że biskupi czy księża są nam niepotrzebni? 

– Wydaje mi się, że problem polega na tym, że w takim myśleniu uwzględnia się tylko wymiar horyzontalny, to znaczy po prostu demokratyczny. Przeciwieństwem takiego modelu byłby model feudalny. W synodalności natomiast chodzi o to, w jaki sposób wymiar władzy pasterskiej Kościoła i wymiar wpływu jaki na Kościół powinien mieć cały Lud Boży – który z ewangelicznej zasady, czyli obietnicy Chrystusa, nie może zbłądzić w wierze – wzajemnie się przenikają.  

Mam wrażenie, że tutaj chodzi o to, że jeszcze do końca nie wiemy, w jaki sposób się to dzieje, czy ma się dziać. Jeśli byśmy to wiedzieli, to niepotrzebny byłby synod. Gdybyśmy znali efekt tej drogi, to nie musielibyśmy jej przejść. Powtórzmy, chodzi o to, by na nowo odnaleźć się w tych dwóch wymiarach Kościoła. 

tykfer
fot. kadr z materiału wideo kanału 2ryby.pl (YouTube)

Gdyby trochę skomplikować i spróbować opowiedzieć o tym teologicznie, to powiedziałbym, że istotą tego procesu jest odkrycie prawdy, że Lud Boży nie może zbłądzić w wierze. To przekonanie Kościoła pierwotnego przypomniał Sobór Watykański II. Na czym, w tym kontekście, polega charyzmat nieomylności papieża czy kolegium biskupów? Słuchając wiary Ludu Bożego mają wydobyć z niej to, co oni uważają za wiarę objawioną przez Chrystusa. Oczywiście odczytując wszystkie głosy Ludu ze spisanymi źródłami wiary Kościoła, czyli Pismem Świętym i Tradycją oraz szeroko rozumianą historią praktykowania wiary i życia Kościoła. Jakby dopiero na końcu stawiali oni pieczątkę potwierdzającą, że tak zdefiniowana wiara Ludu Bożego jest wiarą, w którą wierzy Kościół. Jednak źródło tej wiary nie jest w samych biskupach, ale w Ludzie Bożym.  

Oczywiście biskupi także są członkami Ludu Bożego i wiara jest także w nich, ale nie tylko w nich albo nie przede wszystkim w nich jako jednostkach. Ważne jest, by nie pomylić funkcji nauczania i prowadzenia w wierze ze źródłem wiary, które jest w Ludzie Bożym. Jeżeli ktoś to teologicznie zrozumie, to będzie wiedział, do czego zmierza droga synodalna. Nie będzie się też obawiał, że jest próbą wprowadzenia demokratyzacji w Kościele. 

Tak praktycznie: kto, kiedy i kogo może pytać, w jaki sposób włączyć się w synod, w jaki sposób wejść na tę wspólną drogę? 

– To jest najtrudniejsze pytanie. Pracujemy w ogromnym pośpiechu. Zajmuje się tym Archidiecezjalny Zespół Synodalny powołany w Poznaniu przez księdza arcybiskupa. Wiele rzeczy mamy gotowych, można je wyjąć z szuflady i zastosować, ale wymagają jeszcze zatwierdzenia na poziomie ogólnopolskim. Myślę, że w Poznaniu jesteśmy już mocno przygotowani do konkretnego przeprowadzenia konsultacji. Ale jeszcze czekamy na to, jakie stanowisko zajmie cały Episkopat. Myślę, że w najbliższych tygodniach takie decyzje zostaną podjęte. Ponadto pracujemy na narzędziami konsultacji, także tymi cyfrowymi. 

W praktyce oznacza to, że prawdopodobnie na stronie internetowej każdej diecezji pojawi się zakładka dotycząca synodu. Po wejściu w taką zakładkę, będzie można przeczytać, w jaki sposób będą przebiegały konsultacje synodalne w danej diecezji i w jaki sposób będzie można się włączyć w prace. Powstanie także specjalna strona internetowa Episkopatu z ogólnymi informacjami na temat synodu. 

W diecezji poznańskiej taka zakładka już istnieje i powoli się rozwija.  

Droga wydaje się z jednej strony trudna, ale z drugiej strony otwiera pewną nową przestrzeń.  

– Nawet jeżeli wspólna droga, czyli synod, do którego papież Franciszek zachęca, jest jeszcze dla nas tak nieoczywista i tak trudna do zrozumienia. Wydaje mi się jednak, że najważniejsze jest podkreślanie i przypominanie sobie celu. My naprawdę chcemy stworzyć Kościół bardziej wspólnotowy i bardziej otwarty na świat, na spotkanie i na słuchanie. Ta otwartość ma prowadzić do nowego stylu misji, który będzie bardziej owocny w komunikowaniu Ewangelii. Celem ostatecznym synodu jest owocna misja. I myślę, że już w tych słowach otwiera się jakieś marzenie o nowej rzeczywistości. Więc jeśli ktoś ma odwagę myśleć w takich kategoriach o Kościele, jeszcze ma siły – bo trzeba dziś mieć odwagę i siłę, by taki Kościół kształtować – to osobiście zapraszam 17 października, w niedzielę, o godzinie 15:00 do poznańskiej katedry. Właśnie wtedy rozpoczyna się wspólna droga synodalna. 

Obecność jest ważna jako znak. Dlatego wszyscy ludzie, którzy marzą o Kościele Franciszka, Kościele synodalnym, otwartym, wspólnotowym, przejrzystym, ubogim powinni tam przyjść. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze