fot. Vatican Media

Ks. Witalij z Ukrainy – wyświęcony przez papieża – mówi o niesieniu nadziei

Z różnych zakątków świata pochodzą 32 diakoni, których papież Leon XIV wyświęcił 27 czerwca, w Bazylice św. Piotra. Jednym z nich jest ks. Witalij Dmytryszyn z Ukrainy, który swoje święcenia w Watykanie postrzega jako zadanie od Boga, by nieść nadzieję swoim rodakom.

Nowo wyświęcony ks. Witalij Dmytryszyn wróci z Watykanu na Ukrainę z sercem pełnym wdzięczności i nadziei.

Ukończył seminarium Redemptoris Mater w Kijowie na Ukrainie. Jest drugim z ośmiorga rodzeństwa, należy do Drogi Neokatechumenalnej, a jego starszy brat został wyświęcony na kapłana w zeszłym miesiącu.

fot. Vatican Media

Bóg wie, że potrzebuję pomocy

„Na pewno nie jestem najlepszym diakonem na Ukrainie, wręcz przeciwnie – być może jestem najsłabszy. Może Bóg pozwala mi być wyświęconym tutaj, w Rzymie, bo wie, że potrzebuję pomocy, żeby iść dalej” – podkreśla w rozmowie z Vatican News, wyrażając wdzięczność za to, że jego rodzina mimo wojny zdołała przyjechać do Rzymu.

>>> Abp Swiatosław Szewczuk w Sejmie: przebaczamy i prosimy o przebaczenie

To właśnie niepewna rzeczywistość konfliktu pomaga mu jeszcze mocniej postrzegać każdy dzień jako dar. „Widzę, że Bóg chce, żebym nie żył dla siebie, ale żebym zaniósł na Ukrainę całą tę nadzieję, którą tutaj otrzymuję” – mówi.

fot. Vatican Media

Żyć, jakby każdy dzień miał być ostatnim

Rektor jego seminarium powiedział mu kiedyś, żeby „żył każdy dzień tak, jakby był ostatnim”. „To pomogło mi nie żyć powierzchownie, zwłaszcza teraz, gdy na Ukrainie jest tak wiele cierpienia. Widzę rodziny, które tracą mężów, dzieci, domy – wszystko” – mówi. „Ten czas wojny zmotywował mnie, by żyć na serio, szukać Boga, świadomy, że kiedy wieczorem odmawiam modlitwę komplety i idę spać, może to być moja ostatnia noc”.

Mimo wątpliwości i kryzysów, które przeżył przez dziesięć lat seminarium, nadal czuje, że Bóg go wzywa – by patrzył na Niego, a nie na siebie. „Bóg potwierdził mi, że mnie powołuje tak, jak powołał Piotra – słabego i pełnego siebie” – mówi. „Ale Bóg go powołał właśnie takiego, bo go kocha. I to bardzo mi pomogło”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze