Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Ksiądz jest jednym z nas – mija 25 lat od powstania Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów 

4 lutego mija 25 lat od powstania Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów. Przez ten czas zapisało się do niej ponad osiem tysięcy osób, które każdego dnia modlą się w intencji konkretnego kapłana. Jak można do nich dołączyć i dlaczego warto to zrobić? O tym Karolinie Binek opowiedziała betanka siostra Daria Tyborska. 

Karolina Binek (misyjne.pl): W tym roku mija 25 lat od powstania Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów. Dlaczego zdecydowano się ją założyć?  

s. Daria Tyborska: Betańska Misja Wspierania Kapłanów powstała z potrzeby serca i przede wszystkim z Ducha Świętego. Historia ta wiąże się z faktem, że siostry betanki żyją charyzmatem, który polega na wspieraniu kapłanów w pracy parafialnej i duszpasterskiej, współpracy z nimi i modlitwie za nich. Siostra Gabriela (założycielka BMWK) spotykała różnych kapłanów na swojej drodze. A rozmawiając z nimi o ich trudnościach, bardzo często słyszała prośby o to, żeby ich wspierać i modlić się za nich. Myślę więc, że Misja zrodziła się po to, aby odpowiedzieć na prośby kapłanów i odpowiedzieć na wołanie Jezusa o kapłanów, którzy będą całkowicie do Niego należeć oraz po to, aby ta modlitwa nie kończyła się tylko na siostrach betankach, lecz aby poszła dalej w świat. Siostra Gabriela podzieliła się swoim pomysłem z parafianami oraz z dziewczętami na rekolekcjach. I to właśnie na rekolekcjach zawiązała się pierwsza wspólnota. Dlatego data 4 lutego 1999 roku jest jednocześnie związana z tymi rekolekcjami i z założeniem Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów. To też jest niesamowite, że zaczęło się od ośmiu osób, a w tym momencie jest ponad osiem tysięcy modlących się za kapłanów.  

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Jak można więc dołączyć do Misji i na czym ona polega? 

– Do Misji można dołączyć na różnorakie sposoby. Mamy stronę internetową bmwk.pl. Tam można znaleźć formularz zgłoszeniowy i go wypełnić. Ale jest możliwość napisania też maila bądź zadzwonienia na numer misji. A jeżeli chodzi o samo członkostwo w Misji, to modlimy się dwiema modlitwami. Jedna to modlitwa do Ducha Świętego za konkretnego kapłana, którego obejmuję modlitwą, wstępując do misji. Zazwyczaj jest to kapłan, który czeka na objęcie modlitwą, a którego przydziela misja – czyli my z siostrą Gabrielą. Oczywiście jest też tak, że do misji zgłaszają się osoby, które chcą się modlić za konkretnego kapłana wybranego przez siebie i wtedy to ten konkretny kapłan jest przypisany ich modlitwie. Druga z kolei modlitwa obowiązująca w BMWK to modlitwa do Matki Bożej za całe duchowieństwo. Odmówienie obu modlitw zajmuje mało czasu, a przynosi tak niesamowite owoce. Nie tylko dla kapłanów, ale i dla osób, które się za nich modlą. Niektórzy czasami dzielą się z nami swoim świadectwem i opowiadają, jak zmienia się ich postrzeganie kapłaństwa i odkrywanie Jezusa obecnego w kapłanach. Można więc powiedzieć, że ta modlitwa działa w dwie strony.  

W jaki sposób kapłani są przyporządkowywani do osób, które się za nich modlą? Istnieje jakaś baza kapłanów, w której jest to odnotowywane? 

– Zazwyczaj przebiega to tak, że na przykład ktoś do nas dzwoni z informacją, że jakiś kapłan potrzebuje modlitwy. Wtedy wpisujemy sobie jego imię i nazwisko, szukamy daty święceń i na bazie tych zgłoszeń, telefonów czy też naszej współpracy z kapłanami i obserwacji, który z nich w danej chwili potrzebuje pilnie modlitwy, wpisujemy go do naszej „bazy kapłanów”. Kapłani są oddawani konkretnym osobom pod duchową opiekę po modlitwie, a dokładnie po adoracji Najświętszego Sakramentu. Czwartek jest dla nas dniem kapłańskim, a czas adoracji jest czasem, kiedy szczególnie zawierzamy kapłanów Najświętszemu Sercu Jezusa. Kiedy zgłasza się do nas ktoś, kto chce objąć ich modlitwą, to prosimy Jezusa, żeby pomógł nam wybrać za jakiego kapłana dana osoba ma się modlić. Czasami zdarza się, że kapłanów czekających w kolejce na modlitwę jest bardzo dużo. Bywa więc tak, że o tym, kto za jakiego kapłana się modli, decyduje kolejność zgłoszeń. A innym razem mają na to wpływ poruszenia ducha, z których wynika, że czasami jakiś kapłan powinien szybciej „otrzymać” osobę, która będzie się za niego modlić. Warto też wspomnieć, że dużo osób chce się modlić, ale wiele z nich jest przerażonych tym, że zobowiązują się robić to do końca życia. Nie jest to oczywiście objęte grzechem, jeżeli ktoś zapomni zmówić modlitwę. Bywają i takie wiadomości, gdzie z trudności w życiu duchowym osoby rezygnują z modlitwy i duchowego towarzyszenia. Myślę, że jest to uczciwa postawa, jednak jednocześnie potwierdza się, że dożywotnia modlitwa może stanowić tutaj jakąś trudność. 

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Co jeśli ktoś „wybierze” swojego kapłana i dodatkowo zgłosi się do BMWK, że chce się modlić? Co daje modlitwa w ramach Misji? 

– My oczywiście przyjmujemy taką osobę z wielką radością. Tego kapłana wpisujemy do naszej „bazy kapłanów” wraz z osobą, która będzie mu duchowo towarzyszyć. Następnie przygotowujemy paczkę dla nowego członka BMWK, w której znajduje się legitymacja członkowska z modlitwami za kapłana oraz wpisanym imieniem i datą święceń księdza. Poza tym modlący otrzymują też modlitewnik oraz list dla nowych członków Misji. Na prośbę dajemy również takiej osobie pamiątkowy obrazek dla kapłana, za którego się modli. Z mojego krótkiego doświadczenia, czyli czteroletniego bycia w Misji, mogę powiedzieć, że sam moment, kiedy inna osoba czy też ja jako siostra wręczałam znajomym kapłanom obrazek z informacją, że ktoś zobowiązał się modlić za nich do końca życia, był zawsze niesamowity i poruszający. W żadnej innej sytuacji nie widziałam tak wielu wzruszonych księży. 

Jakie są siostry zadania w BMWK? 

– Prowadzę naszą stronę internetową, odpowiadam za przygotowywanie paczek dla naszych nowych członków, przygotowuję sprawozdania na koniec roku. Mam stały kontakt z grupami BMWK, które zakładała s. Gabriela – są to wspólnoty osób, które w swoich parafiach modlą się za księży i adorują Jezusa w Najświętszym Sakramencie w pierwsze czwartki miesiąca. Mam też kontakt telefoniczny z osobami, które dzwonią, by zapytać, na czym polega ta modlitwa i mają też różne inne pytania i wątpliwości. Poza tym moje zadanie to też apostolstwo, czyli życie w charyzmacie, w codzienności bycia siostrą betanką. Ale też w rozmowach, w umiejętności tłumaczenia ludziom, czym jest kapłaństwo. Choć tak naprawdę trudno je pojąć i zrozumieć całkowicie. Chcę dawać świadectwo o tym, jak Jezus daje mi Siebie w kapłanie, że On mi dał tego kapłana, ponieważ zależy Mu na mojej relacji z Nim. Z jednej strony jest to więc praca biurowa, a z drugiej – apostolska. Poza tym mam też oczywiście kontakt z kapłanami, który polega na wsparciu modlitewnym i na wsparciu dobrym słowem, żeby czuli się umocnieni i wiedzieli, że mają przy sobie życzliwych ludzi, którzy chcą ich wspierać w codzienności i w rozumieniu trudów, z jakimi się zmagają.  

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

25 lat temu działalność Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów raczej nie była rozpowszechniona w internecie. Co dzisiaj daje mówienie o Misji w mediach społecznościowych? 

– Bardzo dużo osób trafia do nas przez media społecznościowe lub przez YouTube. Mamy trochę filmików z kapłanami i ze świadectwami na temat przeżywania przez nich kapłaństwa. Myślę więc, że internet jak najbardziej działa na plus dla naszej Misji oraz dla tworzenia coraz mocniejszego „modlitewnego parasola” dla kapłanów. Chcemy, żeby nasza misja docierała jeszcze dalej, zwłaszcza do kapłanów, żeby wiedzieli, że są osoby, które chcą się za nich modlić, ale też, żeby – jak powiedział jeden kleryk – mieli odwagę być żebrakami modlitwy. W ramach misji mamy internetową księgę modlitw za kapłanów. Można w niej zgłaszać kapłanów, którzy akurat w tym momencie potrzebują naszej modlitwy. My czuwamy nad tą skrzynką, omadlamy wszystkie intencje i zanosimy tych kapłanów na adoracji Panu Jezusowi. Zależy nam na tym, żeby księża wiedzieli, że jeżeli coś się dzieje trudnego w ich kapłańskim życiu i potrzebują wsparcia, to jest miejsce, do którego mogą napisać i poprosić o modlitwę, mogą to czynić anonimowo. Mamy nawet też coś takiego jak „SMS-owe pogotowie dla kapłanów”, za które odpowiada siostra Gabriela. To jest telefon, na który księża mogą bezpośrednio napisać wiadomość, że potrzebują modlitwy.  

Księża dzielą się z Siostrą swoim świadectwem, mówią, że czują tę modlitwę i że ona rzeczywiście im pomaga? 

– Tak. Myślę, że to jest też niosące w prowadzeniu tej Misji i w towarzyszeniu kapłanom. Daje to poczucie braterstwa z nimi. Jest sporo świadectw na temat kryzysów, które księża przechodzili w swoim kapłańskim życiu. Mówią też o tym, jak wiele daje im świadomość, że ktoś ich „niósł” w tym czasie. Ja akurat nie spotkałam się z tym kapłanem, ale znam ze świadectwa siostry Gabrieli historię księdza, który mówił, że modlący się za niego ludzie przyczynili się do tego, że nie porzucił sutanny, ale że walczył o swoją relację z Bogiem i o swoje kapłaństwo. Drugi równie ważny aspekt tej modlitwy to poczucie braterstwa, o którym już wspominałam. Kapłani wiedzą, że nie żyją sami dla siebie, ale że Kościół jest z nimi, że nie są sami, że jesteśmy razem, a z drugiej strony ja jako osoba modląca się też jestem w Kościele wraz z kapłanami, którzy nie są nade mną, osobno, nie są wyizolowani, tylko są braćmi. Stanowimy jedną rodzinę i razem chcemy dla siebie czynić dobro i siebie wspierać i razem jesteśmy Kościołem. Jak wdech i wydech. Ta modlitwa daje więc księżom doświadczenie jedności i to, że nie muszą przeżywać w samotności kapłańskiego życia.  

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Dzięki mówieniu o tej inicjatywie w mediach społecznościowych można też chyba pokazać, że ksiądz jest normalny, że nie jest żadnym nadczłowiekiem. Bo czasami niektórzy wciąż mają takie podejście. 

– Tak. Bardzo często. Chociaż myślę, że dziś, w dobie mediów społecznościowych, ta opinia trochę się zaciera. Ale to dobrze. Bo czasami rzeczywiście bywa tak, że robimy z kapłanów „nadludzi”. A oni nadludźmi nie są, nigdy nie byli i nie będą. To też bardzo mocno podkreślał nasz ojciec założyciel – ks. Józef Małysiak. Zwracał uwagę na to, żebyśmy jako siostry pamiętały o tym, że owszem – kapłan jest dla nas drugim Chrystusem – ale jest też słabym człowiekiem. Kiedy więc słyszymy różne rzeczy na temat duchownych czy też spotykamy się z ich różnymi upadkami, to wtedy mamy w sobie pokorę i świadomość, że tak, on ma prawo upaść tak samo jak i ja upadam w swoim życiu. To też sprowadza nas do prostoty w budowaniu relacji z kapłanami i w byciu z nimi. Bliskość buduje się tam, gdzie widzimy ze sobą pokrewieństwo i podobieństwo. To w końcu uczynił Jezus dla nas – przyszedł w człowieczym ciele, żeby między nami nie było dystansu, żebyśmy się nie bali i żeby ta bliskość  wydarzyła się. Bo On (poza grzechem) stał się taki jak MY. Więc nasze dobre relacje z kapłanami również będą budowały się tam, gdzie kapłani nie zaczną „gwiazdorzyć”, ale będą tacy, jak my. Będą ludzcy, tzn. krusi, słabi i grzeszni, ale przeznaczeni na wieczność i mający ratunek w Bogu. I owszem, to dobrze, jeśli chcemy mieć świętych kapłanów, gorzej jeśli szukamy w nich ideału. Nie wymagajmy tylko od nich tej świętości, ale przede wszystkim wymagajmy jej od siebie. 

W sumie te wysokie wymagania, które im stawiamy mogą być dla nich czasem jakimś obciążeniem.  

– Tak. Myślę, że to prowadzi do różnych kapłańskich kryzysów i do myśli typu „ja się do tego nie nadaję”, „nie daję rady”, „jestem niewystarczający”. I owszem – człowiek chciałby wiele rzeczy, a do wielu rzeczy nie sięga. Ale właśnie tam jest miejsce na łaskę. Jeśli będziemy na nią otwarci, to faktycznie można przejść przez życie ze spokojem nawet w czasie upadków i mieć przy tym przekonanie, że Bóg wyciągnie z nich dobro. Te wielkie wymagania z jednej strony wzbudzają więc dystans pomiędzy nami a kapłanami, co niekoniecznie jest dobrym rezultatem. Ale lepszy rezultat może być taki, że moje wielkie pragnienia wobec kapłanów pobudzają mnie do tego, o czym wspomniałam – że skoro ja wymagam od księży, to muszę wymagać też od siebie. W ten sposób dokładamy cegiełkę do budowania społeczności świętych, choć nie idealnych.  

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Wspominała Siostra o grupach modlitewnych za kapłanów, które funkcjonują przy parafiach. Jak można je założyć? 

– Najpewniejszą drogą jest pójście do księdza proboszcza i zapytanie, czy wyraża zgodę, żeby taka grupa była przy parafii. Jeśli tak – wtedy można skontaktować się z nami telefonicznie. My zazwyczaj wtedy wysyłamy różne materiały, rozważania o kapłaństwie. Wiele rzeczy można też znaleźć na naszej stronie internetowej, a nasi członkowie mają modlitewnik BMWK, w którym jest bardzo dużo modlitw w intencji kapłanów, więc jest z czego wybierać.  

Zazwyczaj nasze grupy spotykają się przy parafiach w pierwsze czwartki miesiąca, mają godzinną adorację w intencji kapłanów. Różne grupy prowadzą to w różny sposób. Albo jest to modlitwa w ciszy, albo różaniec za kapłanów lub litania. Cel jednak jest ten sam. 

Czytałam, że siostry betanki prowadzą też Dom Modlitwy za Kapłanów w Gdańsku. Jaka wiąże się z nim historia? 

– Betańska Misja Wspierania Kaplanów powstała w Lublinie. Później prowadząca ją siostra przeniosła się do Gdańska. Tam był cały generalat naszej Misji i właśnie w tym miejscu Misja się rozwijała. Była tam też księga modlitw, która – kiedy jeszcze internet się nie rozwijał – zawierała wszystkie intencje za kapłanów. Ona stała na ołtarzu i później siostry wszystkie te intencje omadlały i zanosiły do Jezusa. W tym momencie jest tak, że tę księgę modlitw mamy w internecie. Można sobie też pobrać na telefon aplikację BMWK. Wtedy ma się dostęp do intencji modlitewnych i można je omadlać. W chwili obecnej Dom Modlitwy za Kapłanów jest miejscem, do którego księża przyjeżdżają na wypoczynek. Intencje modlitewne dzięki internetowi są już dostępne we wszystkich domach betańskich, stąd modlitwa ta dotyczy już nie tylko jednego domu, ale całego zgromadzenia.  

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Osoby, które już dołączyły do BMWK wspierają się wzajemnie i przypominają sobie nawzajem o modlitwie? 

– Myślę, że te osoby, które siebie znają i są w grupie modlitewnej to jak najbardziej tak. Większość jednak przeżywa tę misję tylko (albo i aż) w relacji z Jezusem. Bycie członkiem takiej misji i modlitwa za kapłanów z pewnością przynoszą różne wyzwania w życiu. Zresztą daleko nie szukać – sama Misja już takie trudności miała podczas powstawania i w ciągu jej trwania i pewnie mieć będzie – bo chodzi tutaj o ważne dzieło i ważną sprawę, jaką jest wspieranie duchowe kapłanów. I myślę, że takie trudności przechodzą też osoby, które są w BMWK i które zobowiązały się do tej modlitwy. Czasem to wynika z tego, że człowiek przeżywa zwątpienie w swojej wierze albo trudności w swoich relacjach z kapłanami. Z jednej strony powinno to budzić człowieka do jeszcze większej modlitwy. A w rzeczywistości budzi złość lub żal z powodu różnych złych rzeczy, które się dzieją. Ale właśnie to, że są takie osoby obok i że można podzielić się swoim doświadczeniem, jest łaską. W ogóle wspólnota jest łaską i daje dużo siły. I myślę, że tutaj, w tym dziele, ważne jest, żeby trwać. Nawet jeśli komuś jest trudno się modlić w danej chwili. Bo jestem przekonana, że jeśli ktoś w tym wytrwa, to ta wytrwałość zrodzi owoce – dla osoby, która się modli, i dla kapłana, który jest przez nią otaczany modlitwą. Myślę też, że w życiu duchowym nie ma przypadków i jesteśmy ze sobą bardzo mocno połączeni. Zły też będzie walczył o to, aby jak najmocniej rozbijać nas, tak jak rozbija kapłanów. A wspólnota między osobami BMWK będzie murem warownym, który będzie odgradzał od tego, co trudne. Wspólnota będzie wspierała. 

Spotkała się kiedyś Siostra z pytaniem o to, po co w ogóle modlić się za kapłanów? Co w takiej sytuacji odpowiedzieć? 

– Czasami słyszę od różnych osób, że jeden ksiądz jest taki, a drugi zrobił to i tamto. Wtedy staram się wtrącić w rozmowę i zaproponować modlitwę za tego księdza. W takiej sytuacji najczęściej słyszę właśnie „po co mam to robić?” i „czy w ogóle ma to sens?”. Tutaj jest przestrzeń na moje świadectwo, bo byłam kiedyś w tym samym miejscu, co ci pytający o sens. Kiedy pierwszy raz słyszałam o Misji i charyzmacie sióstr betanek, to miałam w sobie duży sceptycyzm i byłam na „nie”. Wynikało to jednak z moich różnych przykrych doświadczeń z kapłanami i z zawodu, jakiego w związku z tym doznałam. Ale Jezus pokazał mi, że charyzmat i Misja są odpowiedzią na mój zawód – modlitwa tam, gdzie kapłaństwo się kruszy i ginie. Skoro się złoszczę, to znaczy że pragnę dobra tam, gdzie może w chwili obecnej za mocno rozpanoszyło się zło. Więc walczę o to, co jest dla mnie wartością. A mogę walczyć modlitwą, wtedy są większe szanse na wygraną, bo z Bogiem nie ma równych.  

Fot. Z arch. s. Darii Tyborskiej

Podsumowując więc naszą rozmowę – dlaczego warto dołączyć do Betańskiej Misji Wspierania Kapłanów? 

– Aby jeszcze bardziej zrozumieć, że mamy w Kościele sakramenty, których potrzebujemy dla duszy jak tlenu dla ciała. A one są udzielane przez kapłana, przez jego dłonie. I ja tych kapłańskich rąk potrzebuję, nie dla nich samych, ale z pragnienia Chrystusa. A On wybrał tych, których Sam chciał, nie moja to rzecz polemizować z tym wyborem, ale się modlić, czyli szukać wartości w konkretnym kapłanie i wspierać go, bo Jezus Go chciał. Ponadto myślę, że należąc do BMWK, mam doświadczenie, że ja buduję Kościół tak samo mocno, jak księża. Jestem odpowiedzialna za Kościół poprzez mój czyn i modlitwę (wobec kapłanów, ale nie tylko). Bycie w Misji daje poczucie, że jest się w sercu Kościoła, bo przecież omadlamy tych, którzy stoją na pierwszej linii frontu w zdobywaniu dusz dla Chrystusa, czyli kapłanów.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze