Ksiądz w pustym kościele
Czas, który minął, ale i który cały czas trwa nauczył nas, że wiara nie jest czymś stałym. I nie chodzi mi o to, że łaskę wiary można mieć, a później ją stracić. Myślę o tym, że wiara to tworzywo, które cały czas zmienia swój kształt, substancję. Ze względu na Boga, który działa w nas przez Ducha Świętego, ze względu na nas samych (z biegiem lat się zmieniamy) i ze względu na otaczające nas okoliczności.
W 2020 r. tych okoliczności było dużo i miały one przemożny wpływ na Kościół i ludzi Kościoła. O nich mówił podczas swych kazań ksiądz Tomas Halik, wybitny czeski teolog, filozof i socjolog. Pandemia koronawirusa zmieniła życie Kościoła i wiernych na początku ubiegłego roku. Wielki Post i Wielkanoc w wielu krajach były czasem największych obostrzeń (również w Polsce w tym czasie w kościele mogło być co najwyżej 5 osób). Ks. Halik właśnie wtedy w czasie mszy świętych w pustym kościele wygłaszał kazania, które później trafiły do internetu. Chciał, by były one duchową podpórką dla wiernych. Samych mszy nie transmitował. Uważał bowiem, że transmisja Eucharystii nie jest dobrym rozwiązaniem, bo „może przyzwyczaić” do tej formy, a post od uczestnictwa w liturgii uzasadniony warunkami pandemicznymi może wyjść na dobre (to zresztą temat, do którego wrócimy na naszym portalu).
Cykl kazań ks. Halika rozpoczął się w Środę Popielcową, a zakończył w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Słowa zostały później spisane, przetłumaczone i niedawno wydane przed wydawnictwo WAM w zbiorze pod tytułem „Czas pustych kościołów”.
Ostrzeżenie
Jest to niezwykle interesująca lektura na temat tego, gdzie leży istota naszej wiary, której podmyć nie może nawet zamknięcie drzwi do kościołów i uniemożliwienie publicznego sprawowania kultu. To jednocześnie prognoza dotycząca tego, co może się stać, jeśli Kościół w swej działalności i w swej wierze skostnieje. Ks. Halik w swoich kazaniach pyta o to, czy czas zamkniętych kościołów nie jest proroczym znakiem ostrzegawczym na przyszłość. I pewnie popandemiczna rzeczywistość będzie w każdym kraju wyglądać nieco inaczej, bo i każde społeczeństwo ma własną specyfikę religijności. Mimo to warto zatrzymać się na obserwacjach tego czeskiego teologa z „socjologicznym szkiełkiem”. Ks. Halik przywołuje wizję papież Franciszka, według której Chrystus puka do naszych drzwi, ale tym razem puka do drzwi Kościoła od środka, bo chce wyjść na zewnątrz. „Czy nie powinniśmy za Nim podążać poza granice naszego dotychczasowego rozumienia Kościoła i chrześcijaństwa, szczególnie do świata biednych, potrzebujących, marginalizowanych?” – pyta ks. Halik. Obrazy, które maluje w swoich rozważaniach są niezwykle atrakcyjne pod względem doboru słów i przejmujące pod względem obrazów, które te słowa malują. To kapłan, który czuje świat i odczytuje znaki, które świat daje.
Świat, który się rodzi
Dla ks. Halika największymi chorobami (i jednocześnie wyzwaniami) naszych czasów są, obok pandemii, populistyczne ideologie i religijny fundamentalizm. „Jeżeli chcemy zrozumieć świat, który się właśnie rodzi, musimy porzucić wiele starych wyobrażeń i uproszczonych schematów myślenia, także w naszym myśleniu o religii”. Autor kazań (i książki) pobudza nas, po pierwsze, do myślenia, a po drugie – do działania. Oczywiście nie będzie to miłe i przyjemne, ale jest to konieczne. Najczęściej, gdy odchodzimy od utartych zachowań, od przyzwyczajeń, czujemy pewien dyskomfort, ale jak już wielu duszpasterzy mówiło – wiara to nie jest bezpieczna nisza, cichy i spokojny kącik, w którym możemy się schować. Wiara to nieustanne wychodzenie do świata, podejmowanie wyzwań, które są wciąż przed ludźmi stawiane. „Wiara czyni mnie współczesnym Chrystusa. Wiara nie dzieje się na poziomie poglądów albo przekonań, ale na poziomie naszego istnienia” – mówi ks. Halik i podkreśla, że w tych trudnych (także dla Kościoła) czasach widzi jednocześnie sporo szans.
>>> Zofia Kędziora: Franciszek mówi, że kryzys… może nam pomóc. Ja mu wierzę
Według niego, w chwilach dramatycznych przemian, „kiedy historia przekracza kolejne progi”, często chwieje się wiara wierzących, ale też wielu „niewierzących” zaczyna sobie zadawać fundamentalne pytania i przypomina słowa czeskiego poety Vladimira Holana: „Co się nie chwieje, nie jest pewne”. To cytat, który warto zapamiętać. Wszak tak często wydaje nam się, że jeśli coś ulega choć małej erozji, to już jest mniej wartościowe czy niepewne; także w kontekście wiary.
Duszpasterstwo kategorialne
Ks. Halik dodaje, że wobec częstych wątpliwości ludzi wiary i „niewiary” bardzo ceni – i tu niezwykle interesujące sformułowanie – „awangardę przyszłej służby Kościołowi i społeczeństwu”. W tej grupie czeski duszpasterz widzi – jak to sam nazywa – „duszpasterstwo kategorialne”, czyli służbę kapelanów w szpitalach, w wojsku, w więzieniach i na uniwersytetach. „Nie odgrywają oni roli klasycznych misjonarzy i nie są tam tylko dla owiec ze swojego stada. Są tam dla wszystkich” – dodaje. W odniesieniu do społeczeństwa czeskiego ks. Halik diagnozuje, że jest ono „mocno niekościelne, ale nie jest ateistyczne. Wśród ludzi, którzy nie są członkami Kościołów największą liczbę stanowią apateiści – ludzie obojętni wobec religii takiej, jaką sobie wyobrażają albo z jaką się kiedyś spotkali. To ludzie, którzy zadają sobie pytania natury duchowej, ale nie znajdują na nie odpowiedzi w Kościele, a dziś nawet jej od Kościoła nie oczekują”.
Szerzenie zaraźliwych chorób jest jedną z mrocznych stron niepowstrzymanego procesu globalizacji, wielostronnego łączenia się naszego świata. Na te choroby jednak nie wolno nam odpowiadać szerzeniem jeszcze bardziej śmiertelnych zaraz: nacjonalizmu, populizmu i fundamentalizmu, stawianiem murów i zamykaniem się w gettach religijnych, narodowych i państwowych czy kulturowych. Jestem przekonany, że Bożym wyzwaniem tego czasu jest walka o globalizację współczucia, solidarności, walka o przemianę niepowstrzymanego procesu globalizacji w proces komunikacji i empatii. Jest to zadanie ogromne i bardzo trudne. (ks. Tomáš Halík)
Kontynuowane zmartwychwstanie i wspólnota drogi
Ks. Halik – jak przyznaje – wiosną ubiegłego roku znów odkrył tajemnicę Wielkanocy, tajemnicę śmierci i wskrzeszenia. „Coś musi umrzeć (i w Kościele, w nas, w naszej wierze), aby mogło przyjść Wskrzeszenie, przy czym Wskrzeszenie nie jest powrotem, ale głęboką przemianą” – pisze ks. Tomas Halik. Jedną z podstaw „teologii ks. Halika” jest myśl ressurectio continua (kontynuowane zmartwychwstanie), co rozumieć należy jako kontynuację Jezusowego zwycięstwa nad śmiercią, strachem i winą, która „w pewnych momentach tryska z głębin na powierzchnię w osobistych historiach wierzących i historii Kościoła, w momentach przemian i reform objawiających się kryzysami i próbami”.
>>> Ks. Mirosław Tykfer: na trudne pytania odpowiadamy naszą postawą
Cała książka jest właśnie o tych kryzysach i próbach. I choć diagnoza nie jest lekka (bo i pandemia i wieloletnie zaniedbania we wspólnocie wiernych, przyzwyczajenie struktur kościelnych do komfortowych warunków), to rozwiązania i recepty dają nadzieję. Dlatego to lektura godna uwagi. Szczególnie teraz, gdy powoli (miejmy nadzieję) będziemy wychodzić z czasu największych zachorowań. Możliwe, że kolejne miesiące nowego roku (wraz z coraz większą liczbą zaszczepionych ludzi) umożliwią stopniowe „odmrażanie” życia kościelnego. Nic już jednak nie będzie takie samo, o czym mówi nie tylko ks. Halik w Czechach, ale na przykład także ks. kard. Nycz w Polsce. Dlatego warto wiedzieć, gdzie jesteśmy i czego doświadczamy, by zmierzyć się z rzeczywistością i przyszłością.
Kościół jest communio viatorum, wspólnotą drogi. Jesteśmy w drodze, jeszcze nie jesteśmy u celu. I nasza teologia, i nasza wiara są tylko w drodze, a nie u celu. Nie możemy mieć jasności co do wszystkiego. Jeszcze nie widzimy Boga twarzą w twarz. W naszej wierze, jeśli jest żywa, jeśli jest prawdziwa, jest przestrzeń na pytania, poszukiwania i liczne wątpliwości. (ks. Tomáš Halík)
Eschatologiczna cierpliwość
Pandemia to jednocześnie czas „pozytywnych paradoksów”, bo – jak ma nadzieję ks. Halik – „właśnie dla naszego zsekularyzowanego, ale na pewno nie ateistycznego społeczeństwa może to być Wielkanoc znacznie bardziej »chrześcijańska« od wszystkich, jakie ktokolwiek z nas pamięta”. Według ks. Tomasa, to właśnie ten czas ciężkiej próby może sprawić, że wielu ludzi będzie wyraźnie bardziej otwartych na „wielkanocną opowieść”. Mowa tu o Wielkanocy, bo te kazania były wtedy wygłaszane, ale przecież zasada ta nie przestaje „obowiązywać” także i w innych okresach roku liturgicznego. „Przyjmijmy nowość tej sytuacji jako Boże wyzwanie” – dodaje ks. Halik.
>>> Ks. Halík: aktualny kryzys w Kościele porównywalny z czasami reformacji
Po lekturze kazań ks. Halika można dojść do wniosku, że w życiu chrześcijanina dochodzi do nieustannego napięcia między dwiema postawami (choć de facto to napięcie to symbioza). Z jednej strony bowiem podejmujemy wspomniane wcześniej „Boże wyzwania”, wychodzimy do świata, ale jednocześnie – co podkreśla ks. Halik – „do wiary istotowo należy eschatologiczna cierpliwość, wyglądanie celu końcowego, który nie jest w objęciach świata i tego czasu, ale w objęciu Boga na końcu czasu”. Trzeba więc działać i nie zasypiać, nie „kostnieć”, jednocześnie wiedząc, że cel jest gdzie indziej i nie doczekamy się go tu, na ziemi.
Opatrzyć chory świat
W kazaniu pt. „Kobiece oblicze Wielkanocy” ks. Halik dochodzi do bardzo interesującego – z punktu widzenia misyjności Kościoła – wniosku. Zacytuję go w całości. „Może w i naszych czasach – kiedy gorliwie mówimy mu »Panie! Panie!«, kiedy na murach naszych domostw wiszą Jego święte obrazy – leży maska: nie poznamy Go, dopóki jej tak jak Weronika nie zdejmiemy, nie wyjdziemy za ogrodzenia i nie staniemy się naprawdę Jego uczniami w punktach opatrunkowych chorego na trąd świat”. Owe maski – w dobie pandemii – mają podwójne znaczenie. I dalej ks. Tomas mówi: „Ten punkt opatrunkowy świata nie znajduje się dziś tylko w egzotycznych krajach, na oddalonych polach bitew, które pokazują kamery telewizyjne. Szczególnie w tym czasie są one wszędzie wokół nas; ból jest blisko, na wyciągnięcie ręki, możemy go dotknąć – i spotkać się w nim z Chrystusem nagłej bezpośredniości: »Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili« (Mt 25,40)”.
>>> Maciej Kluczka: usłysz mruczącego Boga szepczącego: „Nie bój się, dasz radę”
„Czas pustych kościołów” może zdawać się lekturą ponurą, opisem dramatu, ale paradoksalnie, z każdą kolejną stroną widać, jak w zasięgu ręki dostępnych mamy wiele narzędzi i rozwiązań, którymi warto się zainteresować. W tym niepewnym czasie pewne jest jedno. Chrześcijanie powinni mieć świadomość, że nasza wiara nie wyklucza wątpliwości, ważne by była żywa i prawdziwa a dzięki temu i Kościół będzie żywy – mimo niekiedy bardzo niesprzyjających warunków. „Czas pustych kościołów” może być czasem wskrzeszenia Kościoła.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |