Fot. PAP/Art Service

Księdza Michała Hellera proroctwo o Kościele w Polsce [FELIETON]

„Nie wróżę Kościołowi łatwych czasów. Kościelna praca organiczna — to wydaje się potrzebą chwili. Ale nas stać tylko na duszpasterskie akcje i nawiedzenia obrazów…” – pisał w 1989 r. w jednej ze swoich notatek ks. Michał Heller.

Dosłownie kilka dni temu wpadła mi w ręce książka ks. Michała Hellera „Podróże z filozofią w tle”. Została wydana ponad dekadę temu, ale nie zaglądałem do niej od lat. Wertując kolejne strony mój wzrok zatrzymał się na notatce z dnia 15 marca 1989 r. Ks. Michał Heller napisał:

„Przyszłość Kościoła w Polsce napawa mnie troską. Tak łatwy miniony okres był dla Kościoła… łatwy. Wystarczyło tylko zdobyć się od czasu do czasu na bohaterstwo mówienia prawdy. Ludzie jej potrzebowali, Kościół stawał się dla nich autorytetem. Teraz mówienie prawdy potaniało, prawie wszyscy ją głoszą na różne sposoby. Dziś potrzebne jest życie prawdą” – pisał duchowny.

>>> Ks. prof. M. Heller: gdy wiara nie jest oparta na nauce, łatwo przeobraża się w zabobon albo w bajkę [ROZMOWA]

Ataki na obrońców prawdy

Dziś ten wniosek może nie jest wybitnie odkrywczy, ale wtedy, w samej końcówce lat dziewięćdziesiątych, stwierdzenie, że czasy komunizmu były dla Kościoła łatwe był cokolwiek niecodzienny. Był to przecież czas władzy, delikatnie mówiąc, nieprzychylnej jakimkolwiek formom religijności. Czas werbowania księży, którzy wpadali w obyczajowe tarapaty i wykorzystywanie ich do skompromitowania i ośmieszenia Kościoła. Ale ksiądz Heller patrzy nieco szerzej. I dalej. Bo faktycznie za czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nie trzeba było wiele, żeby stać się dla społeczeństwa autorytetem. Skoro kłamstwo było częścią systemu władzy, antysystemowa prawda była kusząca. Właściwie nawet niezależnie od poziomu religijności. Nowe czasy, które nastały w Polsce po Okrągłym Stole wymagają jednak czegoś więcej. Samo głoszenie już nie wystarczy. „Dziś potrzebne jest życie prawdą” – pisze ks. Michał Heller. Dalej zadaje kluczowe pytanie:

„Ale czy ludzi Kościoła na to stać? Zbyt przyzwyczaili się do roli obrońców prawdy i teraz każde słowo prawdy pod swoim adresem są skłonni traktować jako atak na prawdę, z którą się utożsamili. A w imię prawdy wiele by im można zarzucić. Są przecież synami tej samej ziemi, zniszczonej przez komunistyczne kłamstwo. W tym wyrośli i tym są przesiąknięci; i nawet jeżeli bronią słusznych wartości, czynią to metodami, które przejęli ze środowiska, z atmosfery, która ich otaczała (monumentalizm, wielosłowie, nacisk psychologiczny, autorytaryzm…, żeby wymienić to, co się najbardziej narzuca). Komunistyczne metody nałożyły się na tradycyjne kościelne grzechy” – czytamy.

fot. PAP/EPA/ARMANDO BABANI

>>> Ks. Michał Heller: wszechświat powstał z Miłości

Monolit zacznie się chwiać

Chyba znamy aż za dobrze ten obraz. Obraz Kościoła, jako oblężonej twierdzy, która musi bronić się przed wszystkimi, którzy myślą inaczej. A każdy, kto wytyka Kościołowi jego grzechy jest bezdusznym wrogiem zasługującym w najlepszym razie na pobłażliwe ignorowanie. Wyraźnie widzimy też, że zdarza się nam współcześnie bronić ewangelicznych wartości sposobami nieewangelicznymi. Bez szacunku do tych, z którymi się nie zgadzamy. Tak niestety tracimy wiarygodność. O taką pokusę roztrzaskuje się nasza spójność i autorytet. Owoce takiej działalności muszą być gorzkie. Choć trzeba przyznać, że coś zaczyna się zmieniać, ale nie przychodzi nam to z łatwością. Komunistyczna mentalność homo sovieticus ciągle jest w nas obecna i zostawiła nam niechciany spadek podejrzliwości, oportunizmu, koniunkturalności i braku umiejętności samodzielnego myślenia. Ksiądz Heller pisał dalej:

„Nie trzeba być wielkim prorokiem, żeby przewidzieć, co nastąpi. Jeżeli Polska wywalczy sobie większą demokrację i odrobinę dobrobytu, Kościół zacznie tracić swoją dotychczasową pozycję. Zeświecczenie, które dotychczas skutecznie hamowała tania propaganda komunistyczna, zacznie zbierać swoje owoce. I monolit Kościoła zacznie się chwiać, wewnętrzna krytyka podniesie głos. Może do wielkich kontestacji nie dojdzie, ale każdy głos krytyki hierarchia uzna za próbę rozbijackiej roboty” – pisał.

Szkoda, że ta wizja się ziściła. Tylko, czy można było tego uniknąć? Czy społeczeństwo i umysły tak bardzo przesiąknięte komunistyczną rzeczywistością były w stanie jak za włączeniem przycisku wyrwać się ze starej rzeczywistości i z marszu wskoczyć w nową? Można wymieniać mnóstwo czynników, które przeszkodziły i nadal przeszkadzają nam stawać się lepszym Kościołem. Nie warto jednak tracić czasu na wymówki i usprawiedliwienia. Kościelna organiczna praca zamiast akcji duszpasterskich i nawiedzeń obrazów – taką receptę proponował trzydzieści pięć lat temu ks. Michał Heller. Moim zdaniem jest ona nadal aktualna.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze