Kuracja dla Zachodu

Wasza historia to wiele przykładów, świadectw i dowodów, że szanujecie takie wartości jak demokracja, solidarność i poszanowanie dla prawa. Nie zmieniajcie tego. 

Tak do uczestników spotkania zorganizowaną przez redakcję „Krytyki Politycznej” w Warszawie mówił historyk Timothy Snyder. Snyder od lat fascynuje się i zajmuje historią Polski i Europy, szczególnie Europy Środkowowschodniej oraz systemów totalitarnych. Często odwiedza nasz kraj i bacznie obserwuje bieżące wydarzenia. Według niego Europa jasno i dobitnie pokazała już, czym kończy się brak poszanowania dla prawa, instytucji państwa i oponentów politycznych. I to nigdy nie jest widoczna linia, za którą widać wyraźną zmianą na gorsze. Takie sytuacja są płynne. Dlatego tak ważna jest też wzajemna kontrola, czyli system „check and balance” – uważa Snyder. System stary i sprawdzony. Do tej pory nikt nic lepszego nie wymyślił.  

Odpowiedzialność – nie nieosiągalny ideał, ale standard 

Instytucje nie działają bez ludzi, dlatego tak wiele od ludzi zależy. Nie wszystko da się opisać procedurami, a nawet jeśli to opiszemy i zamkniemy w ramy, to człowiek może zrobić wiele, by to ominąć. Dlatego trójpodział władzy jest bardzo dobrym pomysłem. Władza scentralizowana w jednym ośrodku to największe niebezpieczeństwo, jakie może spotkać człowieka (indywidualnie) i społeczeństwo (ogólnie), bo to niebezpieczeństwo, które nie czai się gdzieś na zewnątrz, u bram, ale w środku. – To nie jest banał – podkreślał Timothy Snyder. – Monteskiusz i założyciele naszych demokracji mieli rację.  

W Europie (m.in. Brexit, ale także zachowania i decyzje wielu rządów) wydarzenia zmierzają właśnie ku zachwianiu trójpodziału władz – uważa Snyder. – W Ameryce to też nie funkcjonuje aż tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Nasz parlament, czyli Kongres, też miewa problemy. Wciąż przekraczamy kolejne granice. Według historyka i publicysty przekraczanie kolejnych granic jest bardzo groźne, a przyszłość naszych społeczeństw będzie zależeć od tego, czy znajdą się politycy odpowiedzialni, z twardym kręgosłupem moralnym, którzy przed następną niebezpieczną granicą staną i powiedzą: „Stop, nie tędy droga!”  

Normalizuje się to, co normalne nie jest  

Granice się przesuwają. Coś, co miesiąc temu było niewyobrażalne, teraz się normalnością. Przekraczamy granice możliwości. Brzmi ciekawe, brzmi pozytywnie, ale wcale pozytywne nie jest. – Gdyby Amerykanów zapytać dwa lata temu, co by było, gdyby Rosjanie ingerowali w wybory, to powiedzieliby, że to absolutnie niemożliwe. Teraz mówią, że to efekt globalizacji, że każdy (jeśli może) ingeruje w politykę i decyzje na najwyższych szczeblach władzy. Normalizuje się to, co nie jest normalne. Potrzebujemy odpowiedzialnych i jednocześnie zdecydowanych polityków, którzy nie będą myśleć tylko o wzroście sondaży dla siebie i swoich partii, pójdą pod prąd, nawet jeśli będą musieli zrezygnować z tak często wykorzystywanego przez nich populizmu. 

Dwa światy, mało punktów stycznych 

W polityce ważny jest też język: on wzbudza emocje, podgrzewa je, buduje narracje. Niestety w wielu krajach – także w Ameryce – widać i słychać język, który dzieli. Post-truth i pre-fasizm – ostrzega Snyder. A przecież tyle teraz mówimy o postprawdzie (zjawisku nowym tylko na pierwszy rzut oka). To tak naprawdę odświeżona forma nowomowy. I dodaje: – Nie powinniśmy pozwolić, by politycy zawładnęły naszym językiem – mówi historyk.  

Według Snydera dochodzimy do niebezpiecznego momentu podziału logicznego. Są dwa światy epistemologiczne, zupełnie od siebie różne, a każdy posługuje się swoją logiką. A (co dodatkowo niepokojące) kontakty między nimi są coraz rzadsze i coraz trudniejsze. I dużo tu podobieństw między Polską i Ameryką. Rozmowy na fundamentalne tematy stają się trudne. A gdy trudno znaleźć w tych sprawach wspólny mianownik, to jeszcze trudniej bronić racji stanu, bo cóż nią jest? Timothy mówił, że błędy popełniają obie strony tych dwóch (wcześniej wspomnianych) światów. – Tradycyjny lewicowy błąd polega na tym, że widzą Europę bez państw a tradycyjny prawicowy błąd to spojrzenie na państwo bez szerszego europejskiego kontekstu. Musi być jakiś poziom wyższy – mówi Snyder. Dla Polaków powinna to być między innymi Unia Europejska. Podważanie tego faktu i stanu rzeczy byłoby dla Polski groźne – uważa historyk. I przy okazji przypominają się słowa Jana Pawła II (który orędował ze wejściem Polski do Unii Europejskiej i integracją z innymi państwami). Snyder mówi wprost i bardzo mocno: – Bez Unii byłbym bardzo zatroskany o przyszłość waszej suwerenności. Żadne państwo na Starym Kontynencie nie może długo dobrze funkcjonować, jeśli nie ma utrwalonych europejskich sojuszy – przestrzega i radzi gość warszawskiego spotkania.  

Błąd u zarania  

Snyder wskakuje na błąd, który popełniają (jego zdaniem) wszystkie europejskie państwa i to już na wczesnym etapie, bo edukacji. – Uczono nas historii narodowej, ale tak naprawdę nie ma historii narodowej, bo każdy naród widzi historię inaczej. Przez to ona dzieli, a gdy dzieli, to prowadzi niekiedy do niepokojów. Jedyna prawdziwa historia byłaby wtedy, gdyby była stworzona na poziomie ogólnoeuropejskim z poszanowaniem narodowych odmienności – mówi Snyder. – Teraz jest tak, że uczymy się historii jako młodzi i bezbronni i później, gdy jesteśmy starsi, trudno nam przyjąć inny punkt widzenia. Tkwimy w tym, czego się nauczyliśmy.  

Demokracja nie od święta  

Timothy Snyder powiedział też zdanie, które wywarło na publiczności duże wrażenie. Otóż to nie wybory, ale praworządność jest największym osiągnięciem demokracji. – Wybory są fajne, są świętem demokracji, ale praworządność jest na co dzień. Nie można żyć tylko świętami. Życie to w większości dni powszednie, zwyczajne. Co nam po świętach (miłych i doniosłych), jeśli na co dzień nasze prawa byłyby łamane? – pyta Snyder.  

Politycy, którzy wykorzystują Boga  

Snyder zwrócił uwagę na jeszcze jeden – jego zdaniem – bardzo groźny dla demokracji symptom. To politycy, którzy korzystają (z premedytacją lub przypadkowo) z filozofii Iwana Iljina. Według niego to między innymi Władimir Putin, ale także Donald Trump. W rozważaniach wspomnianego filozofa przewija się teza, że Bóg stworzył świat, ale przypadkowo i jakoby przez pomyłkę. Świat jest więc wielkim grzechem. Bóg musiał się wycofać z opieki nad tym niefortunnym dziełem stworzenia. Ratunek (także polityczny) nie pochodzi więc od Boga, ale od polityków – i to tych, którzy wykorzystują fikcję, a wręcz sakralizują swoje działania i decyzje. Przejmują jakby rolę Boga. I teraz – tę filozofię uzupełnia Snyder – wykorzystują Putin i Trump. W żadnej mierze według niego nie są religijni, ale religię wykorzystują: Putin zawiera sojusz z cerkwią, a Trump mówi o walce cywilizacji. – To nie są ludzie religijni (a przynajmniej autentyczni w tym), ale to właśnie ludzie wierzący ich wybierają. Ludzie wybierają fikcję, bo odpowiada na ich marzenia, zapotrzebowania.  

Plan kuracji  

Receptą na te wszystkie bolączki są: po pierwsze odpowiedzialność polityków, po wtóre odpowiedzialność wyborców (by i wyborcy i politycy, których wybierają, nie przekraczali kolejnych granic, o których przekraczaniu wcześniej nie myśleliśmy). Owa odpowiedzialność nie powinna dotyczyć tylko decyzji, ale też i języka (on wszak może być przeszkodą – od dobrych decyzji może nas odciągać, do złych zachowań może nakłaniać). Trzecim ważnym elementem tej zdrowotnej receptury jest nieustanne (usilne i konsekwentne) szukanie wspólnych mianowników. To zadania oczywiście dla polityków, ale także dla nas, którzy zajmując się sprawa publicznymi (choćby najmniejszego kalibru) chcąc nie chcąc też w polityce uczestniczymy. Czwarte lekarstwo to poszanowanie wspólnoty – tego, co nas łączy (także na poziomie europejskim) i poszanowanie dla wspólnie wypracowanych (przez lata i wieki) form współżycia (w ramach demokracji).  

Europa, Stany Zjednoczone, ogólnie rzecz ujmując – zachodni świat – przechodzi kryzys, ale takie sytuacje już wielokrotnie bywały w historii narodów i społeczeństw okazją do wejścia na nowe tory, z przyspieszeniem i lepszej jakości taborem. I choć spotkanie z Timothy Snyderem przebiegało w dość minorowym nastroju i przewidywaniach co do przyszłości – może nie warto z góry zakładać, że nic nie ma prawa się udać?

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze