Minister Zdrowia Łukasz Szumowski wraz z żoną Anną byli ostatnimi Polakami, którzy mieli okazję za życia spotkać Matkę Teresę z Kalkuty. Ich historię, przed laty, opisał „Mały Gość Niedzielny”.
Dziś to wspomnienia wraca. Minister Szumowski to w ostatnich dniach jeden z najczęściej występujących w mediach polityków. To wszystko za sprawą zagrożenia epidemią koronawirusa. We Włoszech już ponad 100 osób zmarło z powodu choroby i powikłań, które wywołuje ten wirus.
Szumowcy mieli możliwość pracowania w tzw. umieralni – pierwszym domu założonym przez albańską zakonnicę. Celem ich wycieczki do Indii (w 1997 roku) miał być wypoczynek po skończonych studiach medycznych. Obydwoje bardzo chcieli udać się do Kalkuty, aby przynajmniej z daleka móc ujrzeć Matkę Teresę. Okazało się, że przy odrobinie szczęścia i z Bożą pomocą udało im się osobiście porozmawiać z misjonarką. Łukasz Szumowski wspomniał wówczas, iż zakonnica nie była oddzielona żadnymi barierami. Spotkanie wywarło na nich duże wrażenie.
To było jak oberwać obuchem w głowę. Takie silne oddziaływanie. (Łukasz Szumowski w rozmowie z „Mały Gościem Niedzielnym”)
>>> Decyzje rządu w sprawie koronawirusa. Co nas czeka w najbliższym czasie?
Zarówno Łukasz Szumowski, jak i jego żona, zdecydowali się wykorzystać pozostały czas wakacji na pracę w “umieralni”, czyli pierwszym domu założonym przez Matkę Teresę. Wolontariuszy, którzy byli chętni do pomocy tak jak oni, było pełno i byli to ludzie z różnych stron świata, a także i kultur religijnych.
Mycie, karmienie, podawanie picia, a nawet różne drobne zabiegi medyczne. Nędza, niedożywienie, choroby i wszystko razem wzięte. (Łukasz Szumowski)
>>> Święta od ciemności. Matka Teresa z Kalkuty
Siostry żyły bardzo skromnie, żyjąc niemal jak najbiedniejsi, z którymi spędzają ich ostatnie chwile życia. “Też musieliśmy się tego nauczyć” – wspomina przyszły minister. Misjonarki miłości opiekowały się nędzarzami z dworca, gdzie wielu z nich żyło tam od urodzenia jedząc jedynie to, co wyrzucili podróżni. „W Indiach takich ludzi są tysiące, jeśli nie miliony. Widok biednych rzadko robi na kimś wrażenie” – opisywał Łukasz Szumowski.
„Trzeba być świętym, jak Matka Teresa, żeby takim ludziom pomagać (…) To, co robiła Matka Teresa i co teraz robią jej siostry, to dla mnie cud” – mówił wtedy przyszły polityk. „Niektórym wydaje się, że Matka Teresa była delikatną, kruchą, nieziemską staruszką, przez którą przeświecała łaska Boża. To była dość żelazna dama” – mówił dalej, wspominając, że Matka Teresa miała posłuch wśród pozostałych misjonarek, sztywno się trzymała własnych zasad, trzymając twardą ręką zarówno siebie, jak i pozostałe siostry.
Szumowscy, dwa dni po powrocie do kraju dowiedzieli się, że Matka Teresa zmarła. Jako pamiątkę zachowali wpis ze słowami błogosławieństwa, które Matka Teresa zawarła w ich książkach medycznych.