Bytom, uczestnicy spotkania z kandydatem KO na urząd prezydenta RP Rafałem Trzaskowskim. Zwolennicy jednego i drugiego kandydata, fot. PAP/Andrzej Grygiel

Maciej Kluczka: starcie cywilizacji czy po prostu zwykłe wybory?

Już w niedzielę będziemy wybierać prezydenta Rzeczpospolitej. To ważne, ale jednocześnie zwyczajne wybory w demokratycznym państwie w środku Europy. Choć śledząc media społecznościowe, ale też i te tradycyjne, można odnieść niekiedy wrażenie, że to starcie światów niczym z Gwiezdnych wojen 

Czy aby na pewno? Czy to może przesada? Po lekturze niektórych tytułów, komentarzy czy postów i twittów można mieć wrażenie, że jeśli wygra Andrzej Duda, to przetrwa chrześcijański fundament Polski i Europy. A contrario gdy wygra jego konkurent Polsce i Polakom grożą prześladowania religijne i nachalna, lewicowa światopoglądowa polityka. W innym temacie – gdy wygra Andrzej Duda Polska wyjdzie z Unii Europejskiej, a wszystkie sądy i sędziowie będą pod butem partyjnego nadzoru. A gdy wygra Rafał Trzaskowski nasza przyszłość we wspólnocie europejskiej i praworządność są bezpieczne, a prezydent będzie apartyjny. 

Wrocław, wiec wyborczy prezydenta Andrzeja Dudy ubiegającego się o reelekcję, fot. PAP/Maciej Kulczyński

Niektórzy mogą zarzucić mi symetryzm, czyli podejście, zgodnie z którym każdy kandydat (czy też każda partia) ma swoje wady, ma swoje zalety i że każdemu negatywnemu zjawisku zawinionemu przez jeden obóz polityczny można z łatwością przeciwstawiać analogiczne negatywne zjawisko zawinione przez obóz przeciwny. Są publicyści, ale też eksperci o niekwestionowanym autorytecie, którzy podkreślają, że te wybory mają fundamentalne znaczenie jeśli chodzi o przyszłość praworządności, czy szerzej demokracji w Polsce. Oczywiście – jak to się mówi „diabeł tkwi w szczegółach”. Wybór każdego z kandydatów oznacza wspieranie pewnej wizji Polski i realizowanie konkretnego światopoglądu. A że urząd prezydenta RP jest zwieńczeniem systemu ustrojowego w Polsce, tym samym ma wpływ na stan życia publicznego w kraju. Tylko znowu – kilka uściśleń…

Pałac Prezydencki, fot. prezydent.pl

Prezydent to „pierwszy obywatel”, ale jednocześnie nie obywatel wszechmogący. To nie monarcha, którego jednoosobowe decyzje mogą wpłynąć na działanie wszystkich innych instytucji w kraju. Owszem, prezydent posiada wiele prerogatyw, ale jednocześnie w ramach zasady równoważenia się władz, jest ograniczony wieloma kompetencjami innych organów władzy (rządu, parlamentu czy Sądu Najwyższego). Prezydent ma przede wszystkim „władzę negatywną”, czyli może blokować pewne inicjatywy większości sejmowej; to prawo weta. To na pewno utrudnia realizację polityki rządu, ale zarazem nie jest to mur, którego nie da się przeskoczyć. W ramach większości sejmowej (niekiedy potrzeba do tego budowania dodatkowej koalicji) można weto prezydenckie odrzucić. Prezydent ma też prawo inicjatywy ustawodawczej, ale żeby ona zmieniła się w obowiązujące prawo musi znaleźć większość sejmową, która ją poprze. 

>>> Prymas Polski: patriotyzm musi być postawą otwartą na wszystkich

Kalisz, wiec Rafała Trzaskowskiego, fot. PAP/Tomasz Wojtasik

Nie piszę tego po to, by powiedzieć, że „te wybory nie są ważne” i że „nie trzeba przejmować się ich wynikiem”. Każde wybory są ważne i każde wpływają na losy naszej kraju (także w naszych małych ojczyznach – to akurat szczególnie w przypadku wyborów samorządowych). Piszę to jednak po to, byśmy pamiętali, że po wyborach nie powstaną dwie Polski (a przynajmniej nie powinny!). Będziemy dalej żyli nad Wisłą (Wartą, Bugiem i Narwią) i nadal będziemy jednym narodem, złożonym z obywateli o różnych poglądach. Ważne więc, by zwolennicy jednego kandydata nie obrażali się na werdykt wyborczy, który nie będzie po ich myśli. Na werdykt… to jeszcze mała sprawa. Werdykt może się nie podobać, ważne, by go uszanować i przede wszystkim szanować wyborców tej „drugiej strony”. Określenie „druga strona” specjalnie piszę w cudzysłowie. Po pierwsze – nie chcę widzieć, i zresztą nie widzę, Polaków jako społeczeństwa spolaryzowanego na dwa obozy (jesteśmy o wiele bardziej zróżnicowani, co dla demokracji jest zresztą zdrowsze).

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Po drugie – cudzysłów, bo w drugiej turze wyborów prezydenckich siłą rzeczy są dwie strony; zwolennicy jednego kandydata, zwolennicy drugiego kandydata (ewentualnie trzecia grupa wyborców, którzy na wybory z różnych powodów nie idą). Mimo wszystko dzień po wyborach trzeba wrócić do normalności, czyli do świadomości, że to był pewnego rodzaju wyścig, że „wygrał nasz kandydat” lub „wygrał nie nasz kandydat”, ale teraz budujemy razem naszą teraźniejszość i przyszłość. Wiem, że to myślenie życzeniowe, ale każdy z nas może zrobić krok, by to nie była wyłącznie sfera marzeń, ale również rzeczywistość. Ktoś może powiedzieć: „Nie mam na to wpływu. Biją się przecież na górze, ja jeden nic nie zmienię”. A to błąd… Zmienić można, i to wiele, na przykład  w swoim otoczeniu. Pisząc kolejny komentarz w mediach społecznościowych zastanówmy się najpierw, czy na pewno ma on podstawy merytoryczne, czy może jest oparty wyłącznie na emocjach (jeśli to drugie – przemyślmy jego treść raz jeszcze). Rozmawiając z rodziną, znajomymi pozwólmy im na krytykę swoich poglądów, ale wymagajmy też poszanowania swoich. Różnicy zdań nie traktujmy jak podstawy do konfliktu, ale do ciekawej dyskusji. Naprawdę niewiele trzeba, by zmienić wiele

Przeczytaj też >>> Prymas: zwycięzcy będę życzył, aby szanował naród, żeby kochał ludzi

fot. PAP/Paweł Supernak

Podsumowując – idźmy na wybory, zagłosujmy na kandydata, którego popieramy w całej rozciągłości lub który stanowi dla nas „mniejsze zło”. Po prostu wybierzmy wedle własnego sumienia. A później z czystym sumieniem połóżmy się spać i wiedzmy, że bez względu na wynik prezydenckiego wyścigu Polska to nadal będzie nasz wspólny kraj i dom. To nie jest starcie cywilizacji, to jest wybór na urząd prezydenta RP. Prezydenta, który podpisuje ustawy przygotowane przez parlament, który ma prawo weta, prawo inicjatywy ustawodawczej, który w przewidzianych prawem sytuacjach stosuje prawo łaski, który wręcza nominacje sędziowskie, awanse generalskie, powołuje ambasadorów, reprezentuje nas na arenie międzynarodowej. Wybieramy konkretnego człowieka na konkretne stanowisko, ale to nie on za nas (na szczęście nie) będzie budować życie i klimat życia w Polsce. Będzie miał na to duży wpływ, ale na pewno nie przemożny. To, jak życie w Polsce będzie wyglądało, zależy już od innych wyborów. Naszych codziennych wyborów. 

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Przypominamy nasz materiał >>> Światopogląd prezydenta. Kogo wybieramy w tę niedzielę? [ANALIZA]

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze