fot. unsplash

Mama weszła z dzieckiem do konfesjonału… i je wykarmiła

Podczas mszy świętej w minioną niedzielę byłem świadkiem dość niecodziennej sytuacji. Do konfesjonału usytuowanego blisko ołtarza weszła mama z niemowlakiem. Zamknęła drzwi, zamknęła też małe okiennice i… zaczęła karmić malucha. 

fot. Pixabay

Widać niczego nie było, ale było słychać, jak maluch dostaje pokarm od swojej mamy. Chwilę wcześniej w tym samym konfesjonale sakramentu pojednania udzielał ksiądz. Po homilii zakończył swoją posługę, a potem młoda mama, która była z dziećmi w kościele postanowiła skorzystać z tego miejsca. Chciała w ciszy i bez przeszkadzania innym nakarmić swoje dziecko.  

Sytuacja oczywiście zrozumiała, jednak wywołała ona małą dyskusję wśród niektórych wiernych. Dodać trzeba, że kościół nie był bardzo przepełniony, a od ołtarza (przy którym stał konfesjonał) do wyjścia ze świątyni nie było długiej drogi. Kobieta mogła więc wyjść na zewnątrz (przed kościołem stały ławki ukryte między drzewami). Warto bowiem podkreślić, że chcąc nakarmić swoje dziecko, skorzystała z miejsca, które jest uświęcone łaską rozgrzeszenia, którego w imieniu Miłosiernego Jezusa udziela kapłan.

fot. pixabay

Z drugiej jednak strony – była to potrzeba chwili. Maluch był głodny, a mama weszła z nim do pustego już konfesjonału. Matka nie przeszkadzała przez to innym wiernym i nakarmiła swojego malucha. Można spojrzeć na to tak – sakrament pojednania daje nam życie, życie w komunii z Jezusem. Tak samo mama dała swojemu dziecku życiodajny płyn. Sytuacja była jednak na tyle oryginalna i niecodzienna, że postanowiliśmy zapytać o to internautów, także osoby duchowne. Oto ich opinie:  

Ksiądz Jakub Drosik:

W parafii, w której jeszcze oficjalnie jestem do końca sierpnia za taką pomoc służyła zakrystia, do której Mamy mogły wejść, wszyscy wychodzili, aby czuła komfort. Konfesjonał jak dla mnie to miejsce nie zbyt szczególne, ponieważ akurat mógł ktoś wejść aby skorzystać z posługi. Myślę, że Pan Jezus się nie obraził tym faktem, ale dla jasności sytuacji warto aby kapłani stwarzali wokół kościoła pomieszczenia, miejsca gdzie taka Mama mogłaby nakarmić maleństwo.

Ksiądz Zbigniew Gełdon z diecezji pelpińskiej w zachowaniu kobiety nie widzi nic złego:  

Sytuacje wyjątkowe nie stwarzają zasady. Zawsze trzeba zrozumieć sytuacje. Dobrze ze konfesjonał był zamknięty ze mogła się skryć

msza święta

Fot. cathopic

Z kolei ks. Radosław Rakowski, duszpasterz akademicki z poznańskich Winiar,  użył dość oryginalnego porównania:  

Ja myślę, że ok! To nie jest Ołtarz, tylko szafa do spowiadania, wiec myślę, że mogła.

Ks. Łukasz Łukasik, wicedyrektor Caritas archidiecezji poznańskiej, sprawę skomentował tak:  

Konfesjonał jest miejscem sakramentalnym wówczas, gdy jest w nim kapłan. Nie ma co robić larum. Gdyby Pani robiła to notorycznie, to inna sprawa. Tu podejrzewam, że była to sytuacja nagła. Dla mnie osobiście w ogóle niegorsząca. Myślę, że kobieta stanęła przed wyborem nakarmić dziecko czy słuchać jak krzyczy. Ostatecznie wybrała to pierwsze dla jego dobra i również dobra innych wiernych, którzy uczestniczyli w mszy św.

Swoje zdanie w tej sprawie wyraziły też osoby świeckie:  

Ja karmiłam kiedyś podczas mszy. Nie rozumiem chowania się (Kalina), Moja żona zawsze ma duży kawałek materiału przy sobie – wykorzystywany jest wielofunkcyjnie. M.in. karmi dziecko w kościele i przykrywa pierś razem z dzieckiem (Artiom), Równie dobrze mogła to zrobić w ławce. To karmienie, a nie ekshibicjonizm… (Jakub)

Ilu ludzi, tyle opinii. Jedno jest pewne – sytuacja nie była gorsząca, była usprawiedliwiona, choć nie powinna być nadużywana.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze