leki apteka

Fot. pixabay

Marianin z Charkowa: w mieście dramatycznie brakuje leków

W intensywnie ostrzeliwanym przez wojska rosyjskie Charkowie brakuje leków. Tymczasem ludzie, którzy pozostali w mieście, to w większości osoby w podeszłym wieku i chorzy.

„W aptekach trzeba czekać pięć godzin w kolejce, a i tak prawie nic w nich nie ma. Zresztą, to jest bardzo niebezpieczne, bo od pięciu dni ostrzeliwują nas bez przerwy” – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Mikołaj Bieliczew, który opiekuje się parafianami, ukrywającymi się w piwnicach domu zakonnego marianów.

Pomimo zagrożenia dwóch zakonników pozostało w Charkowie, by nieść pomoc potrzebującym. „Nie jesteśmy załamani. Cierpienie zjednoczyło nas, wszyscy sobie pomagają, dzielą się żywnością. To przykłady codziennej świętości o jakiej pisał Papież Franciszek w Gaudete et exsultate. Takimi świętymi codzienności są m.in. miejscowi lekarze” – mówi ks. Mikołaj.

>>> USA: Watykan jest ważnym głosem wzywającym do zakończenia wojny Rosji z Ukrainą

„Przyjechała właśnie do naszego domu karetka do jednej starszej pani. Ci lekarze to są fantastyczni ludzie. Pojawili się w ciągu siedmiu, ośmiu minut i to w trakcie ostrzału. Lekarz sam jest ranny w głowę odłamkiem miny, ale wciąż jeździ do chorych. To wspaniały przykład służby innym. W naszym domu, dzięki darczyńcom, nie ma problemu z jedzeniem i z wodą pitną. Największy problem to obecnie brak leków. Ze względu na ostrzały zaczyna drastycznie brakować środków pierwszej pomocy: bandaży, opasek uciskowych i antybiotyków. Ten lekarz z ambulansu mówi, że to jest horror. Powiedział, że weźmie jakiekolwiek antybiotyki, na cokolwiek, bo po prostu ludzie zaczynają już ciężko chorować i umierać. Ta pani, do której przyjechała karetka, ma astmę, a teraz znalezienie leków na astmę jest prawie niemożliwe. Dzięki Bogu pomocnicy mariańscy wczoraj przywieźli trochę do kościoła. Pomoc dociera do Charkowa, ale w skali całego miasta jest niewystarczająca. Jak powiedział wczoraj mój znajomy wolontariusz: jeśli dzisiaj człowiek poważnie zachoruje, to musi iść do spowiedzi“ – powiedział papieskiej rozgłośni ks. Mikołaj Bieliczew.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze