Mauricio López: synodalność nie jest kaprysem papieża, ale wyrazem struktury Kościoła
– Synodalność nie jest kaprysem papieża, ale wyrazem struktury Kościoła. Wiem, że w niektórych miejscach nie ma otwartości na spotkanie. Ale nie można z tego zrezygnować – mówił podczas czwartkowego spotkania Mauricio López.
Mauricio López jest świeckim koordynatorem Komitetu Słuchającego w mającym synodalny charakter Zgromadzeniu Kościelnym Ameryki Łacińskiej i Karaibów. 21 października, podczas spotkania w cyklu „Rozmowy o Synodzie” organizowanym przez Kongres Katolików i Katoliczek, opowiadał o doświadczeniach latynoamerykańskiej drogi synodalnej.
Sensus fidei
Mauricio López opowiedział o drodze słuchania, jaką przeszedł Kościół w Ameryce Południowej. Była to realizacja prośby papieża Franciszka, który nie chciał, by Zgromadzenie Kościelne Ameryki Łacińskiej i Karaibów było spotkaniem wyłącznie biskupów. – Papież Franciszek nie ma nic przeciwko biskupom. Ale mówił o potrzebie szerszej perspektywy, która włącza wszystkich. To zgromadzenie nie zastępuje episkopatów, ale jest czymś, co uzupełnia episkopaty – mówił Mauricio López.
Taka droga zakłada, że w Ludzie Bożym istnieje sensus fidei, czyli zmysł wiary. Oznacza to, że Lud Boży jako całość nie może zbłądzić w wierze. Dlatego należy słuchać całego Ludu Bożego, ponieważ Duch Święty nie mówi do Kościoła tylko przez hierarchów, ale przez wszystkich. – Synodalność zakłada, że istnieje wiara w Ludzie Bożym i że będą istniały struktury, które mogą to wyrazić – dodał gość czwartkowego spotkania.
Słuchanie jako fundament procesu synodalnego
Słuchanie jest pierwszym krokiem, jaki należy zrobić na drodze synodalnej. – Chodzi o żywe, aktywne słuchanie. Nie tylko o wypełnianie dokumentów dla Watykanu. Słuchanie jest najważniejsze, ponieważ jest czymś, co nas przemienia. Nasi niektórzy biskupi nie byli zadowoleni z tego procesu, ponieważ to oznacza zmianę struktury władzy od wertykalnego do horyzontalnego. Ale jest to konieczne, by wprowadzić w Kościele prawdziwa komunię – mówił Mauricio López.
Gość spotkania zaznaczył także, że synod jest procesem, a nie jednorazowym wydarzeniem. Nie chodzi o to, by wydać serię dokumentów. Wnioski oczywiście powstaną, ale one, jako owoc synodu, wracają do Ludu Bożego, a synodalny sposób funkcjonowania Kościoła może być kontynuowany.
– Synodalność nie jest kaprysem papieża, ale wyrazem struktury Kościoła. Wiem, że w niektórych miejscach nie ma otwartości na spotkanie. Ale nie można z tego zrezygnować – stwierdził gość.
Struktura i narzędzie
– Wiele osób chciałoby, żeby synody były czymś innym. Papież pragnie nadać strukturze szersze ramy, ale ta struktura już istnieje. Celem synodu jest to, by papież mógł słuchać Ludu Bożego, który wypowiada się na konkretny temat – by pomóc mu ten temat rozeznać. Ale nie jest to przestrzeń parlamentarna, podczas której będziemy głosować – wyjaśniał Mauricio López.
Koordynator Komitetu Słuchającego mówił także o tym, że synod zastanawia się i rozeznaje, w jaki sposób wykorzystać doświadczenie synodalności w rozwoju Kościoła – wychodząc od rzeczywistości, którą mamy tu i teraz. – Jak robić to w różnych miejscach, w takich, w których jest otwartość biskupów i tam, gdzie jej nie ma. W miejscach, gdzie jest rozumienie, czym jest synodalność, i w takich, gdzie tego rozumienia nie ma. To jest nasz Kościół. Pewnych problemów nie rozwiązuje się dekretami, ale przez doświadczenie. Jestem głęboko przekonany, że ważne jest tworzenie doświadczeń synodalnych adekwatnych do rzeczywistości. Należy uczestniczyć, ale bez przełamywania na siłę – mówił Mauricio López.
Napięcia związane z synodalnością
Mauricio López zwrócił także uwagę na źródła napięć, które mogą by twórcze, a które istnieją w związku z synodem i synodalnością.
Pierwsze napięcie polega na tym, że z jednej strony Kościół ma wymiar uniwersalny, a z drugiej lokalny. – Synod nie jest jednym albo drugim wymiarem, on jest dwuwymiarowy. Odpowiada na moją konkretną rzeczywistość z jej cechami, wtedy synod ma sens. Jeśli na nią nie odpowiada – to nie ma sensu. Ale jednocześnie to wydarzenie jest wkładem w to, co jest sensem uniwersalnym, w rozumienie całego Kościoła. W tym jest napięcie. Trwa faza diecezjalna synodu, potem będzie kontynentalna i wreszcie ta w Kościele powszechnym. Te trzy fazy muszą być ze sobą w dialogu – zaznaczył gość spotkania.
Drugie napięcie wynika z czasowości. – Kairos, czyli czas, w którym działa Bóg, tu i teraz. Czas, którego nie można stłamsić, zmanipulować, wypchnąć. Objawienie Boga dzieje się progresywnie, nie możemy go kontrolować. Dlatego reforma Kościoła dokonuje się nie według moich kryteriów czasowych, ale w procesie Ducha Świętego. I tutaj pojawia się napięcie związane z czasem chronos, czyli z pilnymi sytuacjami, które nie mogą czekać, np. kryzys środowiskowy, ubóstwo, śmierć migracja. W tym przypadku nie możemy mówić o procesach, które trwają 20 lat. Chrystus ukrzyżowany jest tam i prosi o odpowiedź teraz. I to nam uświadamia, że nie ma opozycji między kairos a chronos, ale jedno i drugie dzieje się równocześnie. Te dwie rzeczywistości są komplementarne. To proces, który się objawia i musimy nań odpowiedzieć tu i teraz. Kościół ma za zadanie głosić, ale też zająć się tymi, którzy leżą na poboczu drogi – tłumaczył Mauricio López.
Trzecie napięcie dotyczy wizji samych struktur Kościoła. – Z jednej strony istnieje wizja scentralizowana, sztywna, z akcentem na hierarchiczność, z drugiej strony wizja horyzontalna, synodalna, z akcentem na uczestnictwo. Kościół integruje oba te wymiary. Oba są środkami, ale nie są celem samym w sobie. Na tym polega złożoność rozeznawania, żeby nie zgubić celu do którego idziemy. Celem jest Ewangelia, naśladowanie Jezusa i zajmowanie się Jezusem ukrzyżowanym dziś, tym, którego mamy obok – dodał Mauricio López.
Na zakończenie gość spotkania powiedział, że synod jest ogromnym wyzwaniem, ponieważ zaprasza do uczestnictwa wszystkich, nikogo nie wyklucza.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |