Michał Jóźwiak: spójrzmy na Kościół od innej strony [KOMENTARZ]
W ostatnim czasie o Kościele mówi się zazwyczaj w złym kontekście. Często nie jest to zła wola mediów czy opinii publicznej. To raczej efekt złego zarządzania i złej komunikacji na samym szczycie hierarchii. „Na dole” jest o wiele lepiej. Warto to dostrzec.
Nie chcę nikogo na siłę pocieszać ani tym bardziej zakłamywać obrazu Kościoła, jaki w ostatnim czasie wszyscy widzimy. Nie ma się co oszukiwać. Jest źle. Na wierzch wychodzą kolejne niezałatwione przed laty sprawy dotyczące nadużyć seksualnych. Najczęściej brakuje właściwej reakcji na ujawniane skandale. To właśnie ten aspekt najbardziej boli wiernych. Nie chodzi przecież o to, że we wspólnocie Kościoła pojawiły się czarne owce. Katolików bulwersuje brak odpowiednich działań, które rozwiązałyby sprawę i brak otwarcia przyłbicy w obliczu powstałych problemów.
Gorzka pigułka do przełknięcia
Nad Kościołem w Polsce wisi ciągle między innymi niewyjaśniona sprawa kard. Dziwisza. W ostatnich dniach oliwy do ognia dolał o. Tadeusz Rydzyk, który lekceważąco wypowiadał się o problemie pedofilii wśród duchownych. Bronił nawet bp. Edwarda Janiaka, który stracił stanowisko ordynariusza diecezji kaliskiej po interwencji papieża.
>>> Prymas Polski interweniuje ws. wypowiedzi o. Rydzyka. Jest odpowiedź prowincjała redemptorystów
Media, w tym także te katolickie, w mniejszym lub większym stopniu podejmują te trudne tematy. Można mieć wrażenie, że zdominowały one narrację o Kościele. Uważam, że to dobry znak, który pokazuje, że próbujemy na poważnie podjąć próbę oczyszczenia. Media naciskają, aby dobro osób pokrzywdzonych było na pierwszym miejscu. Wychodzi to z różnym skutkiem, ale ten kierunek nie może być dzisiaj inny.
Poza tym medialnym obrazem Kościoła warto zwracać uwagę również na to, co dzieje się na poziomie parafii i małych wspólnot. O tym nie mówi się dużo. Działania lokalne często nie przebijają się na jedynki gazet czy portali internetowych, ale nie oznacza to, że nie są one istotne. Doskonale rozumiem tych, którzy czują się przytłoczeni negatywnymi informacjami i opiniami… One są potrzebne i ważne, ale trzeba też spojrzeć na Kościół od innej, lepszej strony. Przy całym tym szumie, można zapomnieć, że ona w ogóle istnieje. A przecież duchowni, także w Polsce, wspierają bezdomnych, budują dobre relacje z ludźmi, są otwarci, a kiedy trzeba – konkretnie pomagają. Irytują się, kiedy ich praca w jakimś sensie idzie na marne przez to, że ich przełożeni nie zawsze zachowują się uczciwie wobec opinii publicznej.
Lepsza strona Kościoła
Byłoby dobrze, gdybyśmy nie zapomnieli, że Kościół ma nie tylko twarz jednego czy drugiego biskupa, o którym mówią media, ale także naszego proboszcza czy wikariusza, którzy dwoją się i troją, żeby pokazywać parafianom, że są dla nich ważni. Szczególnie w czasie pandemii. W ostatnim czasie oprócz kilku uderzeń negatywnych ze strony Kościoła, doświadczyłem też sporo bodźców pozytywnych. W mojej aktualnej parafii wystawiono przed kościół specjalne parasole grzewcze dla wiernych, którzy nie zmieścili się w przewidzianym przez normy służb sanitarnych limicie. Ktoś powie, że to nic takiego, ale przychodząc w niedzielę na mszę św. poczułem się zauważony i ważny. Dla księży z mojej parafii widocznie nie jest obojętne to, czy zmarznę stojąc pod kościołem czy też nie. W takich drobnych, ale zauważalnych gestach jest coś pięknego i dającego nadzieję. Poznańscy dominikanie rozstawili nawet namioty przed wejściem do świątyni z myślą o tych, którzy będą modlić się na zewnątrz.
>>> Michał Jóźwiak: odbudowę katolicyzmu zacznijmy od siebie [FELIETON]
Duszpasterze w wielu przypadkach naprawdę robią, co mogą, aby docierać do ludzi z sakramentami i Dobrą Nowiną. Często rezygnują z własnego komfortu i spokoju, żeby tylko dać każdemu możliwość spowiedzi czy Komunii św. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie we wszystkich parafiach jest takie podejście, ale wierni w większych miastach coraz częściej lgną właśnie tam, gdzie są traktowani poważnie i z troską. To oczywiście nie może odwracać naszej uwagi od poważnych problemów, ale w tym trudnym dla katolików czasie, trzeba pocieszać się tymi promykami nadziei, że jednak wierni świeccy są dla wielu duchownych ważni. Tak po prostu. Nawet w małych rzeczach. I że budowanie uczciwej i przejrzystej wspólnoty jest możliwe. Chociażby lokalnie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |