Mimo sankcji tysiące pracowników z Korei Północnej wciąż zarabiają w Rosji i Chinach pieniądze dla reżimu
Mimo rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nakazującej odesłanie północnokoreańskich robotników do kraju, tysiące z nich wciąż harują w Rosji i Chinach, zarabiając pieniądze dla reżimu w Pjongjangu – ocenił w najnowszym raporcie rząd Korei Południowej.
Władze Korei Północnej od ponad 30 lat wysyłają swoich obywateli do ciężkiej pracy za granicą, by zarabiali dla izolowanego gospodarczo reżimu zagraniczne waluty i pośrednio wspomagali jego zbrojenia nuklearne i rakietowe.
Północnokoreańscy robotnicy harowali przy wycince drzew w Rosji, w fabrykach i restauracjach w Chinach, w stoczniach Europy Wschodniej, na budowach na Bliskim Wschodzie i w szpitalach w Afryce – pisze dziennik „New York Times”.
Organizacje zrzeszające uciekinierów z Korei Północnej informowały, że pracują oni za granicą często w niewolniczych warunkach, a większość ich zarobków trafia do kasy reżimu. Ich dzieci i rodzice są trzymani w kraju jako zakładnicy; odbiera się im paszporty, by nie mogli uciec.
Pod rządami Kim Dzong Una liczba takich robotników zwiększyła się do dziesiątek tysięcy. Eksperci oceniali, że mogli dostarczać obłożonemu sankcjami reżimowi nawet 3 mld dolarów rocznie, co odpowiadałoby według niektórych szacunków nawet ponad 10 proc. PKB Korei Północnej.
Rada Bezpieczeństwa ONZ nakazała krajom odesłanie północnokoreańskich pracowników do końca 2019 roku, by odciąć Pjongjang od tego źródła zagranicznych walut. W wyniku rezolucji liczba obywateli Korei Północnej pracujących w wielu krajach spadła praktycznie do zera.
Jednak tysiące robotników pozostały w Rosji i Chinach – wynika z nowego raportu ministerstwa ds. zjednoczenia w Seulu na temat praw człowieka w Korei Północnej.
Chiny i Rosja, które starają się wykorzystać Koreę Północną w ich rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, stały się lukami w egzekwowaniu oenzetowskiego zakazu. Pomagają obłożonemu sankcjami i borykającemu się ze skutkami pandemii Covid-19 Pjongjangowi zdobywać pilnie potrzebną gotówkę – ocenia „NYT”.
W raporcie władz w Seulu napisano również, że władze Korei Północnej powszechnie karzą ludzi śmiercią za rozpowszechnianie południowokoreańskich filmików czy praktyki religijne. Egzekucje często odbywają się publicznie i dotykają nastolatków lub kobiet w ciąży. Władze dopuszczają się też tortur, przemocy seksualnej i innych rodzajów prześladowań.
Raport powstał na bazie rozmów z ponad 500 obywatelami Korei Północnej, którzy zbiegli do Korei Południowej w latach 2017-2022. To jedno z najbardziej aktualnych sprawozdań na temat sytuacji praw człowieka na Północy, jak również wśród pracowników wysyłanych przez ten kraj za granicę.
Ustalenia raportu potwierdzili w rozmowie z „NYT” dwaj Północni Koreańczycy, którzy pracowali w Rosji, zanim w ubiegłym roku zbiegli do Korei Południowej. Zastrzegli sobie anonimowość w obawie, że reżim weźmie odwet na ich krewnych wciąż mieszkających w kraju.
Jeden ze zbiegów, 50-letni mężczyzna, pracował jako budowlaniec w Moskwie w latach 2017-2022. Razem z innymi rodakami spał w kontenerach albo na w blokach, które wciąż były w budowie. Miejscowa policja dawała im znać przed inspekcjami, żeby mogli się schować – powiedział.
>>> Wzrasta napięcie na Półwyspie Koreańskim, Kościół modli się o pokój
Pracownicy musieli oddawać władzom KRLD 7-10 tys. dolarów rocznie, a także dokonywać wpłat na różne cele, takie jak renowacja Pałacu Kumsusan w Pjongjangu, gdzie spoczywają zabalsamowane zwłoki Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila, odpowiednio dziadka i ojca Kim Dzong Una.
Nadzorcy nie wypłacali robotnikom pieniędzy, za wyjątkiem 300 rubli (38 dolarów) miesięcznie na papierosy, aż przyszedł czas ich powrotu do kraju – powiedział 41-letni robotnik, który pracował na budowie na Sachalinie.
Według „NYT” wielu pracowników, wracając po latach harówki, nie przywoziło żadnych oszczędności. Inni jednak byli w stanie zarobić nawet 20-30 tys. dolarów, co jest niewyobrażalną sumą w głodującej Korei Północnej. Dlatego robotnicy często wręczają łapówki, by wyjechać i pozostać za granicą dłużej. Według rozmówców gazety na wyjazd oczekuje wciąż wielu chętnych.
50-latek, który pracował w Moskwie, powiedział, że w czasie pobytu za granicą w tajemnicy kupił smartfona, dzięki któremu zrozumiał, że jego rodacy w kraju żyją jak „żaby uwięzione w głębokiej studni”. Chce w Korei Południowej zatrudnić się na budowie i zaoszczędzić dość pieniędzy, by wywieźć z Północy swoją rodzinę. Wygaszacz ekranu na jego telefonie pokazuje zdjęcie jego uśmiechniętej nastoletniej córki, która została w Korei Północnej – przekazał „NYT”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |