Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

494 lata temu odprawiono tu pierwszą mszę w zachodnim Meksyku 

Maleńka biała kapliczka w Tonalá znajduje się na miejscu krzyża, przy którym dokładnie 494 lata temu odprawiono pierwszą mszę świętą w zachodnim Meksyku. Od pokoleń kapliczką opiekuje się jedna rodzina. 

W święto Wcielenia Słowa Bożego, 25 marca 1530 r., trzej franciszkanie towarzyszący konkwistadorowi Nuño Beltránowi de Guzmán postawili krzyż na ziemi ludu Tecuexe. Znajdowało się tutaj wówczas niewielkie królestwo (altepetl) Tonallan, którym władała królowa Cihualpilli Tzpotzinco. Zdecydowała się przyjąć chrzest wraz ze swoim synem, księciem. Dzisiaj Tonalá położone w stanie Jalisco – jak i cały zresztą region – słynie ze swojego silnego przywiązania do katolickiej wiary. Jak zauważył ks. Cezar, gdy szliśmy historycznymi uliczkami z kościoła parafialnego do owej kapliczki Białego Krzyża, można to zauwazyć szczególnie w niedzielę i święta. W Niedzielę Palmową w parafii sprawowano 12 mszy świętych i na każdej kościół był wypełniony po brzegi. W takich momentach rozumiem bardziej, czemu tak silnie rozwinęła się tutaj synodalność. To chyba jedna z przyczyn – nawet tłum księży nie dałby rady ogarnąć takiej parafii. 

Odpowiedzialność z pokolenia na pokolenie 

Tę rocznicę pierwszej mszy, odprawioną tutaj przez braci Miguela de Padilla, Ignacia de la Vega y Francisca de Zamora, hucznie obchodzi się każdego roku. Ustawia się krzesła wokół kapliczki na czas Eucharystii, a potem rozpoczyna się wielka fiesta. Nie tylko rozstawia się mnóstwo stoisk z jedzeniem i piciem oraz nawet wesołe miasteczko, ale też podpala się tzw. castillo, czyli wielką konstrukcję złożonych ze sztucznych ogni. Jak wspominają członkowie rodziny opiekującej się tym miejscem od pokoleń, ludzie tak bardzo chcą to historyczne wydarzenie świętować, że gromadzą się nawet w ulewie. Ku zdziwieniu księdza. 

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

W Tonalá istnieje wiele kapliczek, którymi opiekuje się specjalne bractwa, składające się z wielu rodzin. – Tonalá jest zjednoczona dzięki tym bractwom. Nie ma separacji między jedną parafią a drugą. Cały lud jest zjednoczony wokół tych kapliczek – podkreśla José Jarero, którego rodzina opiekuje się tą najważniejszą – zbudowaną ponad 100 lat temu w miejscu, gdzie odprawiono pierwszą mszę świętą w tym rejonie Meksyku. – Przyszło nam się opiekować tą główną kapliczką. I ludzie nam zazdroszczą – śmieje się mężczyzna. 

José Jarero. Jego rodzina opiekuje się kapliczką od wielu pokoleń/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

José ma dzisiaj 71 lat i od 50 lat jest członkiem bractwa, zajmując się tym niewielkim przybytkiem. Zaczęli to robić już jego dziadkowie, a dzisiaj pałeczkę przejmują jego syn i wnuczka. – Jako bractwa gromadzimy się, aby organizować piękne i radosne celebracje. Tego wszystkiego nauczyliśmy się od naszych rodziców i dziadków. Nie czuje się upływu czasu, opiekując się tą piękną kaplicą. Wydaje się, że te lata nie mijają – dodaje ze śmiechem José. 

Duma z bycia katolikiem 

Mężczyzna wskazuje, że wiara przekazywana z pokolenia na pokolenie w jego rodzinie pozostaje bardzo silna. Jego dzieci i wnuki nie tylko kontynuują tradycję, ale przede wszystkim nauczeni tego przez swoich rodziców pielęgnują relację z Bogiem. Wiele razy słyszałem w Polsce, że wiara „z tradycji” jest jakaś niepełna. Takie osoby należy zewangelizować, aby miały „żywą” więź z Chrystusem. Nie neguję tutaj zasadności ewangelizacji i tego szczególnego doświadczenia miłości Boga oraz spotkania z Nim. Ale to doświadczenie może być przecież przekazywane w rodzinach – bez fajerwerków czy niezwykłych wydarzeń. Po prostu w takich familiach obecność Boga, pełna miłości relacja z Nim jest czymś zupełnie oczywistym. To bowiem tradycja żywa, która nie jest jedynie konserwowaniem jakiegoś zwyczaju, lecz międzypokoleniową więzią z żywym Bogiem. 

Syn i wnuczka José uderzają w dzwony przed mszą rocznicową/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Mieszkańcy historycznego Tonalá, miasta będącego częścią wielkiej aglomeracji Guadalajary, są niezwykle dumni z bycia katolikami i z faktu, że ich miejscowość jest wciąż tak mocno zakorzeniona w wierze i tradycji. Tak bardzo ucieszyli się z tego, że polski dziennikarz przyjechał opowiedzieć o kapliczce i wierze mieszkańców, że tę rocznicową msze celebrowano między innymi w mojej intencji. A czy Ty jesteś również bardzo dumny z bycia katolikiem i tak samo masz odwagę pokazać to innym? 

Ślady religijności, ale również dumy ze swoich indiańskich przodków, spotkać można na każdym kroku w centrum Tonalá. To nie tylko centrum wypełnione kapliczkami, obrazami i kościołami. W pobliżu znajduje się Cerro de la Reina, czyli Wzgórze Królowej, na którym również jest mały i przepiękny kościółek pod wezwaniem Matki Bożej z Guadalupe, a zaraz obok niego duży posąg królowej Cihualpilli Tzpotzinco. Pełno też wizerunków Indian oraz ich tradycyjnych strojów. Pomimo bowiem metysażu – wymieszania krwi hiszpańskiej i autochtonicznej – oraz przyjęcia nowej wiary nie zapomniano o tym, co było wcześniej. Mieszkańcy swoją tożsamość budują na katolicyzmie oraz historii, która sięga daleko wcześniej niż przyjazd Hiszpanów. Nie wyrzekli się przodków Tecuexe. I z tego również są bardzo dumni. 

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze