To kobiety w Afryce często odpowiedzialne są za codzienne życie rodziny (np. nosząc wodę z oddalonej od domu studni)/fot. ANDRE BEGUEM

Afryka: Kościół żywy dzięki kobietom [MISYJNE DROGI]

Afrykański Kościół jest żywy dzięki kobietom. To one stanowią jego większość, nadają mu charakter, dźwigają go na swoich barkach, a może po afrykańsku trzeba powiedzieć, że na swoich głowach. Ich doświadczenie Kościoła jest niezwykle cenne, bo dla nich Kościół jest cenny – jest miejscem wyzwolenia i wspólnoty.

Choć stwierdzenie, że „Kościół jest kobietą” nadal brzmi niewiarygodnie dla wielu wiernych, to niewątpliwie jest to prawda wynikająca z Bożego Objawienia. Święty Paweł, opisując w Liście do Efezjan zasady panujące w małżeństwie, odnosi jego tajemnicę do relacji Chrystusa i Kościoła. Ze względu na to, że w języku polskim rzeczownik kościół jest rodzaju męskiego, trudno nam może uchwycić to niezwykłe porównanie. Wiemy jednak, że Chrystus oddaje swoje życie za Kościół, natomiast rolą Kościoła jest niesienie tej prawdy na krańce świata. To misyjne zadanie jest jednak na wskroś kobiece. Tak jak kobiety w bólach wydają na świat swoje dzieci, tak i Kościół prowadzi ludzi na całym świecie do narodzenia się na nowo w Chrystusie. Nie da się ukryć, że to misyjne zadanie wymaga także od Kościoła ogromnego wysiłku, czasu, czułości, miłości i bliskiej relacji z Chrystusem.

Męska siła i kobieca ręka

Takie rozumienie Kościoła, z którym mogą identyfikować się kobiety, nie było jednak popularne w czasach, kiedy misjonarze stawiali pierwsze kroki w Afryce. Nie ma się co dziwić. Rozwój Kościoła i misje to przez wiele wieków była „męska sprawa”. Warunki panujące w XIX w. na tym kontynencie były dla europejskich misjonarzy bardzo trudne. Choroby, na które nie było lekarstw i szczepionek, brak środków transportu, brak infrastruktury drogowej i misyjnej czy niechęć, a także przemoc, z jaką spotykali się „obcy” – to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi stawali pionierzy afrykańskich misji. Niewątpliwe męska siła fizyczna była niezbędna.

W trakcie spowiedzi/fot. Henryk Marciniak OMI

Rozwijające się placówki misyjne szybko jednak potrzebowały także „kobiecej ręki”. Pamiętajmy, że mówimy o kulturach, w których społeczne role kobiet i mężczyzn są jasno podzielone. Kobiety i mężczyźni w Afryce mieli swoje domeny, za które byli odpowiedzialni i nie mieli dostępu do świata drugiej płci. Jak dobrze wiemy, to kobiety w Afryce przynosiły wodę, przygotowywały posiłki, opiekowały się małymi dziećmi, a w zależności od kultury – także zbierały plony i owoce lasu. Mężczyźni polowali, hodowali bydło i sprawowali władzę. Żeby skutecznie ewangelizować kobiety, a także wychowywać sieroty i uczyć dzieci na misjach, potrzebne były misjonarki, co w praktyce na początku działalności misyjnej oznaczało siostry zakonne.

Przeoczenie kobiet

O ile misjonarze dość szybko zauważyli, jak ważna jest obecność sióstr, to jednocześnie wydaje się, że przeoczyli inną niezwykle ważną kwestię. W wielu afrykańskich kulturach to właśnie kobiety odgrywały ważną rolę, jako te, które przekazują tradycję, uczestniczą aktywnie w rytuałach i pełnią w nich ważne funkcje. Kościół katolicki, zakładając swoje struktury w Afryce, opierał się jednak wyłącznie na mężczyznach – to oni mieli być nauczycielami, katechistami, a następ- nie kapłanami, a rola kobiet miała być zmarginalizowana. Ta ignorancja miała swoje konsekwencje.

Za przykład niech posłuży nam fenomen afrochrześcijańskiego ruchu „Lumpa Church” w Zambii, zainicjowanego przez kobietę, Alice Lenshinę, w latach 50. XX w. Wykorzystywano w nim popularność muzyki, a chwytliwe melodie i teksty skłoniły wiele osób do odejścia z Kościoła. Wszystko wskazuje na to, że misjonarze nie przyłożyli należytej wagi do kobiecych pieśni, do ich znaczenia, symboliki i siły oddziaływania. Oddanie muzyki w ręce Afrykanek i Afrykanów okazało się w Zambii bardzo dobrą strategią, przyciągającą ludzi do Kościoła.

Wyzwolenie kobiet

Muzyka oczywiście nie była jedynym magnesem. Kobiety pokochały Kościół, bo mimo wszystkich niedociągnięć misjonarzy (a także katastrof moralnych), jego przesłanie głęboko rezonowało. Do dziś afrykańskie kobiety doceniają tę wyzwoleńczą rolę Kościoła. Wiele Afrykanek krytycznie spogląda na swoją macierzystą kulturę, mówiąc o krzywdach, których doznawały i doznają. Opresyjne są według nich zwyczaje związane z tabu menstruacyjnym, rytuały wdowieństwa, przymus małżeński i transakcje małżeńskie, okaleczanie żeńskich narządów płciowych czy oskarżenia o czary.

Chrześcijanie przynieśli na afrykański ląd idee równości kobiet i mężczyzn, godności każdej kobiety, niezależnie od jej pozycji społecznej, wieku, statusu małżeńskiego czy liczby posiadanych dzieci. Dla wielu kobiet było to i nadal jest źródłem nadziei, pocieszeniem. Chrystus jest wybawcą, a Maryja najlepszym przykładem naśladowania. Kościół nie tylko docenia macierzyństwo, tak ważne w kulturze Afryki, ale działa na rzecz niewolnictwa, którego ofiarami są głównie kobiety, dba o kobiety w ciąży, matki i wdowy. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu misjonarek kobiety dostały dostęp do edukacji.

Zdumiewające kobiety

Dziś same Afrykanki twierdzą, że to one niosą Kościół Afryki na swoich barkach, czy – zgodnie z tamtejszym zwyczajem – na swoich głowach. Tamtejsze wspólnoty są nieco inne od tych, które znamy w Polsce, ze względu na ogromne zaangażowanie wiernych świeckich. Biskup Matthew Hassan Kukah z Nigerii twierdzi, że najbardziej „zdumiewająca” jest żywotność grup kobiecych. – Ceremonie takie jak święcenia, czy związane z innymi publicznymi funkcjami, nie byłyby takie same bez kobiet – mówił hierarcha. W większości rejonów Afryki kobiety pozostają najbardziej silną grupą ożywiającą Kościół. Nie chodzi tylko o dbanie o oprawę muzyczną czy wizualną uroczystości, ale o skupienie się na tym, czym Kościół jest. A jest wspólnotą, która gromadzi się wokół Chrystusa i pokazuje miłość do Niego poprzez praktykowanie miłości do bliźniego. Kobiety spotykają się na modlitwie w grupach, dzielą się swoim świadectwem, trudnościami, w sposób, który jest bliski ich kulturze. Śpiew, tańce, inscenizacje, żywiołowe opowiadania jednoczą afrykańskie kobiety. One też wiedzą, że muszą zadbać o te, które w danym momencie potrzebują pomocy, oczekują dziecka czy zostały wdowami.

Młode kobiety w Befasy na Madagaskarze/fot. Marek Ochlak OMI

Nieoceniona jest praktyczna działalność świeckich kobiet i sióstr za- konnych, zarówno rodzimych, jak i misjonarek. Doskonale znamy doktor Wandę Błeńską, która przez wiele lat w Ugandzie pracowała w ośrodku leczenia trądu. Spośród wielu misjonarek warto wspomnieć polskie służebniczki NMP, które w 1928 r. na zaproszenie jezuitów przyjechały do Zambii, by zająć się służbą zdrowia, edukacją i wychowaniem sierot. Ich przykład pociąga, więc z roku na rok liczba sióstr zakonnych w Afryce się powiększa. W roku 2022 było ich dokładnie 83 190, o 1358 więcej niż rok wcześniej.

Spojrzenie w przyszłość

Afrykański Kościół czynnie angażuje się w życie Kościoła powszechnego, dlatego tam też pojawiają się potrzeby i problemy znane z „naszego podwórka”. Z jednej strony kobiety zauważają, że w związku z Synodem o Synodalności zaproszono je do rozmów o Kościele. Afrykanki domagają się tego, żeby kościelna hierarchia zobaczyła Kościół także ich oczami, żeby dostrzegła ich problemy i ich oczekiwania.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę<<<

Na jednym z międzynarodowych spotkań synodalnych siostry zakonne z Afryki wspominały, że wciąż wśród kobiet i sióstr jest zbyt mała wiedza teologiczna. Edukacja sióstr ma nie tylko być „rozważana”, ale wręcz musi być realizowana. Z drugiej strony siostry zdają sobie sprawę z tego, że dla wielu z nich wysłanie na studia bywa nieraz traktowane jako kara, ponieważ wymaga wyjazdu za granicę czy do innego miasta, z dala od rodzinnego domu.

Do Afryki dociera także tzw. trzecia fala feminizmu, która jest wyzwaniem dla Kościoła. Marie Angélique Sagna Savané, senegalska socjolożka i była polityczka, otwarcie deklaruje, że popiera wyświęcanie kobiet na prezbiterki w Kościele katolickim oraz aborcję, m.in. w przypadku gwałtu. W świetle takich wypowiedzi katoliczek wydaje się, że edukacja teologiczna afrykańskich kobiet jest niezwykle potrzebna. Potrzebujemy w Kościele kobiet kompetentnych, także w zakresie teologii, żebyśmy wszystkie zrozumiały, że choć nasza rola w Kościele jest inna niż mężczyzn, to wcale nie oznacza, że jest gorsza.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze