Brazylia przed wielkimi wyprzedażami fot. EPA/Antonio Lacerda

EPA/Antonio Lacerda

Ameryka Południowa. Nierówne szanse [REPORTAŻ]

Kiedy Europa powoli wychodzi z kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, a przez Stany Zjednoczone Ameryki przechodzi fala zamieszek po brutalnej śmierci Afroamerykanina Gorge’a Fleuda, to Ameryka Południowa nadal odnotowuje wysoki poziom zachorowalności i zgonów z tego powodu. Mnożą się manifestacje. Ludzie nie wiedzą bowiem, z czego mają żyć.

Ogromnym problemem jest gospodarka, która wraz z pandemią bardzo spowolniła. Stąd też rządy poszczególnych krajów starają się temu przeciwdziałać, wprowadzając programy osłonowe, tzw. tarcze antykryzysowe, przeznaczając często ogromne środki, by chronić miejsca pracy i ludzi, którzy z dnia na dzień zostają bez środków do życia. Jest to widoczne wszędzie, ale w Ameryce Południowej szczególnie przybiera na sile. Zaistniała sytuacja zaskoczyła chyba wszystkich. Nikt nie spodziewał się, że w XXI wieku tak wiele i w tak krótkim czasie może się zmienić. Dorosły szybciej może zrozumieć tę sytuację, gorzej jest z dziećmi i młodzieżą, których nagle zamknięto w domu, nawet zajęcia lekcyjne odbywają się zdalnie, przez Internet. Dla wielu z nich również przyjaźnie czy pierwsze miłości muszą przejść próbę czasu.

młodzież

Fot. pixabay

Dla niektórych nastolatków okres młodzieńczy już sam w sobie jest pełen napięć i frustracji. Czasem nawet rodzi się z tego agresja i bunt przeciw rodzicom. Nie inaczej jest w Ameryce Południowej, gdzie proces dorastania coraz bardziej odbywa się bez obecności rodziców, często zapracowanych, a nierzadko z powodu stałej nieobecności jednego z nich. Kiedy media informują nas o przestępstwach popełnianych przez nieletnich, czujemy się smutni i bezradni. W Ameryce Łacińskiej taka sytuacja ma miejsce o wiele częściej niż u nas, w Polsce. Bardzo dużo ludzi chciałoby, aby nastolatkowie za swoje przestępcze czyny odpowiadali tak jak dorośli. Wierzą bowiem, że gdy zmieni się prawo, będą mogli czuć się bezpieczniej. Rozumowanie ich jest bardzo proste: młodzi popełniają przestępstwa, ponieważ czują się bezkarni. Jeśli będą wiedzieć, że czeka ich kara, gdy popełnią przestępstwo, wówczas dwa razy pomyślą, zanim złamią prawo.

>>> Kordofan. Bogactwo ziemi [REPORTAŻ]

Problem nieletnich

Kilka dni temu otrzymałem wiadomość, że mąż mojej dobrej znajomej João da pizza (tak go nazywano, ponieważ rozwoził motocyklem pizzę, którą żona sama przygotowywała w domu) został zastrzelony przez nieletniego, kiedy wiózł zamówienie. Ból Daluz, żony João, jest ogromny. Mówi mi o 33. latach, które razem przeżyli, o trójce dzieci, którą wychowali, o planach na starość, które mieli. Wszystko prysło w jednej chwili jak bańka mydlana. Po kilkunastu godzinach policja zidentyfikowała sprawców. Zrobiło to dwóch nastoletnich chłopaków z Timon na północy Brazylii. Jeśli mają rodziców, to z pewnością nie interesowali się synami. Napadli, bo chcieli zabrać motocykl. I chociaż go dostali, to i tak zabili człowieka. Byli pod wpływem narkotyków. To tylko jeden z przykładów z ostatnich dni, które od wielu lat powtarzają się w Ameryce Południowej, a w okresie pandemii jakby się nasiliły. W samej tylko Brazylii każdego roku ginie od strzału ponad 50 tys. ludzi.

Dwaj nieletni sprawcy trafili do aresztu. Ale czy spędzony tam czas czegoś ich nauczy? Szczerze w to wątpię. Kiedy mieszkałem w Brazylii, co tydzień odwiedzałem więźniów i osobiście mogłem się przekonać, że nie jest to miejsce resocjalizacji. Co więcej, często jest to doskonała szkoła dla początkujących kryminalistów. Kiedy trafiają do jednej celi razem z tymi, którzy mają już za sobą wiele przestępstw, to szybko się od nich uczą. Wychodząc z więzienia, większość popełnia nowe przestępstwa. I znowu tam wracają albo sami przedwcześnie tracą życie. Co zatem robić, aby młodzież nie popełniała przestępstw? Kto jest odpowiedzialny za wychowanie i reintegrację młodych ludzi? Rodzina, szkoła, rząd, Kościół?

EPA/ROMAN PILIPEY

Po pierwsze trzeba powiedzieć, że sytuacja w Ameryce Łacińskiej jest zupełnie inna od naszej. Jeszcze w połowie ubiegłego stulecia większość mieszkańców Ameryki Południowej była analfabetami. W Brazylii, dla przykładu, przez pierwsze trzy stulecia po jej odkryciu jedyną instytucją zajmującą się edukacją były tzw. kolegia jezuickie. Ale jezuici przede wszystkim starali się chrzcić, katechizować Indian, pracować nad ich moralnością i odkrywać wśród nich nowe powołania kapłańskie. Dopiero później przychodziła edukacja. Dziś prawie cała młodzież ma dostęp do edukacji, choć jaki jest jej poziom, to już inna sprawa.

>>> „Kogo obchodzi los takich biedaków” – Ameryka Południowa nowym epicentrum pandemii

Według przeprowadzonych badań, 23% młodych Brazylijczyków, pomiędzy piętnastym a dwudziestym czwartym rokiem życia, nie uczy się ani nie pracuje. Tylko 49% się uczy, 13% pracuje, a 15% uczy się i pracuje. Powody takiego stanu rzeczy, według badań, są różne, przede wszystkim zdolności intelektualne i socjalne, brak programów rozwojowych skierowanych do młodzieży, obowiązki rodzinne oraz inne przyczyny. W podobnej sytuacji są kraje Ameryki Łacińskiej. W Meksyku 25% młodzieży nie uczy się ani nie pracuje, w Salwadorze 24%. Najlepiej jest w Chile, gdzie zaledwie 14% młodzieży powiela ten schemat. Średnio w tym regionie świata 21% młodych nie pracuje ani nie studiuje.

Slumsy

Młodzież, która mieszka w slumsach, jest także pozbawiona możliwości godnego spędzania czasu, brakuje bowiem ośrodków kultury czy sportu. Większość młodych ludzi widzi się bez perspektyw, mając często bardzo niską samoocenę. Stąd też odsetek zabójstw i samobójstw wśród nich jest tak wysoki. Wielu zupełnie nie wierzy w demokrację, rośnie zorganizowana przestępczość, a oni nierzadko stają się ich tanią siłą roboczą, zapełniając w ten sposób pustkę, w której się znaleźli.

Stąd też nawet zdarzają się zbiorowe zabójstwa, jak to niedawno miało miejsce w Paraisópolis, drugim co do wielkości slumsie São Paulo, gdzie podczas akcji policyjnej zginęło 9 młodych ludzi, w tym czterech nieletnich. Według relacji policji, domniemani przestępcy ukryli się w dyskotece i wzięli za zakładników kilku uczestników fiesty. Następnie otworzyli ogień do policjantów. Niestety, takie wydarzenia nie robią już wrażenia na społeczeństwie. O przedwczesnej śmierci media informują codziennie.

Problemem w krajach Ameryki Południowej nie jest jednak brak prawa. Prawa mają oni bardzo dobre. Także i te, które odnoszą się do dzieci i młodzieży, jak choćby emblematyczny Statut Dzieci i Młodzieży w Brazylii, który stał się wzorcem dla innych krajów. Problemem jest bezkarność, poczynając od tych, którzy często sprawują najwyższe funkcje w kraju. I to wydaje się nie jest bez znaczenia. Kiedy młody człowiek widzi, że ci, którzy kradną miliony, pozostają na wolności, co więcej nadal dzięki swoim wpływom posiadają władzę i ogromne pieniądze ulokowane w bankach, przeważnie zagranicznych, też chcieliby mieć to samo, ale bez pracy, bez studiów, bez wielkiego wysiłku.

EPA/ROMAN PILIPEY

Stąd też bardzo potrzeba zintegrowanego systemu promocji i edukacji. Przede wszystkim w biednych dzielnicach. Społeczeństwo latynoamerykańskiej choć jest w szybkim procesie przeobrażeń, jest też społeczeństwem młodym, różniącym się pod tym względem od Europy. W samej tylko Brazylii żyje około 33 milionów młodych ludzi pomiędzy 15 a 24 rokiem życia, co odpowiada 17% całkowitej populacji kraju. Kraj przeżywa bum demograficzny, ludzi czynnych zawodowo jest więcej niż zależnych od nich starszych oraz dzieci. Na peryferiach miast jednak szkoły są przepełnione, klasy mają często ponad 40 uczniów, a nauczyciele źle opłacani, dlatego i poziom edukacji jest tam niski. Nawet ambitna młodzież, która chciałaby dostać się na wymarzone studia, ma zamkniętą drogę. Młodzi mówią, że tego co im najbardziej brakuje, to szansy na wyjście ze slumsów.

 >>> Afryka: Polscy misjonarze pozostali pomimo pandemii, teraz potrzebują wsparcia 

Ale są i pozytywne wyjątki. Bruna Sena to 17-letnia czarna, biedna uczennica publicznej szkoły, córka samotnej matki pracującej na kasie w supermarkecie. Dziewczyna dostała się na wymarzone studia, medycynę, jako pierwsza na liście. Mówi, że dostała się dzięki kursowi przygotowawczemu i swojej ogromnej pracy, szkoła bowiem nie przygotowuje uczniów ze slumsów do równej rywalizacji z uczniami z innych dzielnic. Merytokracja jest błędem. Mnie udało się, bo uzyskałam pomoc. Nie można stawiać na równi ludzi, którzy nie mieli takich samych szans. Owszem, bardzo się starałam, jednak udało mi się nie tylko z tego powodu, ale ponieważ miałam wsparcie. I to musimy zapewnić tym, którzy nie mają takich możliwości jak ja. Tracimy wielu geniuszy, także mieszkających w slumsach, tylko dlatego, że nikt nie dał im szansy, aby mogli z tego slumsu się wydostać i dalej się uczyć – powiedziała Bruna

Niektórym, jak widać, jednak się udaje. Tylko dlatego, jak sami stwierdzają, że mieli wsparcie kogoś, kto ich kocha, kto w nich wierzy i na nich liczy. Oczekiwania człowieka, niezależnie gdzie żyje, są takie same. Dotyczy to także młodzieży latynoamerykańskiej. Z drugiej strony traktowanie rodziców jako tych, którzy dają pieniądze, nie jest tak rzadkie. Wielu młodych chłopaków chciałoby zrobić karierę sportową. Tylko nielicznym to się udaje (kiedy mają sławę i pieniądze, ich historie nie zawsze są tak proste, a szczęście tak oczywiste). Wielkim problemem jest brak miłości również w biednych rodzinach.

W rodzinach średniej klasy czy wręcz bogatych też bywa różnie. Podobnie jak w Europie, gdzie rodzice często mają jedno czy dwoje dzieci, a ich oczekiwania wobec swoich pociech mogą być bardzo przesadzone, zwłaszcza kiedy przerzucają na dziecko swoje niezrealizowane plany. Dziecko jest jeszcze zbyt małe, aby mogło się bronić. Nie zdaje sobie sprawy, że żyje w atmosferze przesadnych oczekiwań rodziców, którzy za wszelką cenę chcą, aby ich syn czy córka byli najlepsi, by uczyli się języków obcych, gry na instrumentach, byli dobrymi sportowcami, mieli wszechstronne zainteresowania, kończyli studia z wyróżnieniem, podczas gdy one albo nie mają takich zdolności, albo nie są tym zaciekawione. Taka sytuacja może doprowadzić do tego, że młody człowiek jest kompletnie rozbity wewnętrznie. Oskarża sam siebie, że nie umiał pokonać poprzeczki, którą przed nim postawiono. A to prowadzi tych młodych ludzi do tego, że robią coś zupełnie niespodziewanego.

EPA/ROMAN PILIPEY

Trudności

Przypominam sobie przypadek chłopaka, który pochodził z zamożnej rodziny, a pewnego dnia zaczął strzelać z pistoletu do tłumu ludzi. Wszyscy zastanawiali się, dlaczego to się stało. Wkrótce ukazała się wiadomość, że kilka miesięcy wcześniej, po rozwodzie rodziców, chłopiec musiał zamieszkać z ojcem. Bardzo boleśnie przeżył separację od jedynego brata. Poczuł się nikim, a był w wieku, kiedy młodzież chce kimś być. Aby się uwolnić od nieznośnego uczucia, zaczął pić alkohol i używać narkotyków. Chciał być akceptowanym i podziwianym przez tych, wśród których się obracał. Jednak to nie było wystarczające, aby uzyskać akceptację rówieśników, dlatego musiał zrobić coś, co miałoby ogromny wydźwięk społeczny. Zaczął strzelać do bezbronnych ludzi. I rzeczywiście następnego poranka była to najważniejsza informacją dnia. Tak oto zapełnił w sobie pustkę tożsamością negatywną, którą przekazał społeczeństwu.

>>> Masz dom? Masz wszystko [MISYJNE DROGI]

Nie bez znaczenia jest łatwy dostęp dzieci i młodzieży do telewizji, Internetu i gier komputerowych. I tak jest chyba na całym świecie. W slumsach wielkich miast Ameryki Południowej może brakować jedzenia, ale wszyscy mają telewizor i Internet. Według badań, aż 97% młodych mieszkańców slumsów ma dostęp do Internetu. Stąd może dochodzić do sytuacji, kiedy dzieci czy młodzież mają problem z rozróżnieniem pomiędzy przemocą rzeczywistą a wirtualną, wiadomości mylą się im z filmem kryminalnym czy inwazyjną reklamą. I tu jest wielkie zadanie dla państwa, które powinno bronić dzieci i młodzież, nie mających jeszcze ukształtowanej psychiki, przed atakami komercyjnymi i łatwym dostępem do alkoholu i innych środków odurzających.

Statystyki pokazują, że zdecydowanie więcej przestępstw popełniają młodzi pochodzący z rodzin biednych. Z pewnością, gdyby mieli lepsze warunki życia, gdyby ich rodziny były pełne, wówczas mieliby lepszy start w dorosłe życia i byli mniej narażeni na przemoc. System neoliberalny, który nie prowadzi polityki socjalnej, pogłębia istniejące różnice społeczne i jest w dużej mierze odpowiedziany za deprawację młodzieży ze slumsów. Jakże często zapomina się o tym, że jeżeli jedni stają się coraz bardziej bogaci, to drudzy w tym samym czasie pozostają w ubóstwie. Bez solidnego i sprawiedliwego systemu edukacji, bez ochrony ze strony państwa, rodziny i społeczeństwa młody człowiek wchodzi w świat przestępczy.

EPA/ROMAN PILIPEY

Dzisiejszy świat dzięki coraz powszechniejszej automatyzacji i cyfryzacji staje się z jednej strony coraz bardziej złożony i potrzebuje ludzi wykształconych i zdolnych do nowych wyzwań, a z drugiej mamy bezrobocie tych, którzy za tym nie nadążają. Brak pracy powoduje cierpienia ludzi, czasem doprowadza do rozpadu rodzin, wiedzie miliony na margines życia społecznego, rodząc niepewność co do przyszłości. Przedłużająca się niepewność jutra generuje atmosferę, która nierzadko prowadzi do przemocy. Często pierwszymi ofiarami są ludzie bezbronni, a wśród nich najmłodsi. Dlatego tak ważna jest rola rodziny. Nikt przecież nie zastąpi rodziny, która jest pierwszą szkołą życia dla dziecka. Ale i rola państwa oraz Kościoła jest nie do przecenienia, aby chronić dzieci i młodzież przed przemocą i wychowywać tak, by nie byli zdolni do przemocy wobec innych. W końcu jaki będzie świat jutro, zależy od tego, jaką młodzież będziemy mieć dzisiaj. Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Nam, Polakom, już w 1600 r., uświadamiał to Jan Zamoyski. Ameryka Łacińska ma jednak swoją historię.

>>> „Covid-19 dusi dżunglę” – polskie misjonarki z Peru apelują o pomoc w walce z pandemią

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze