Beatas – kobiety konsekrowane, które przejęły duszpasterstwo w Chinach po wygnaniu misjonarzy
W 1724 r. cesarz Chin Yongzheng wydał dekret zakazujący katolicyzmu. Wielu misjonarzy kontynuowało swoją pracę sekretnie, na wielu terenach jednak brakowało kapłanów. Sprawy w swoje ręce wzięły kobiety, które już od XVII w. silnie angażowały się w działalność Kościoła.
Przez długi czas dziewice konsekrowane w Chinach działały w pewien sposób nieformalnie. Rzymska Kongregacja Propagandy Wiary dopiero w 1784 r. opublikowała odpowiedni dokument, który zatwierdzał chiński „Instytut Dziewic”. Do tego czasu tamtejsze katoliczki składały śluby czystości, oddawały się w miarę możliwości na służbę Kościołowi i żyły według lokalnych regulacji misjonarzy. Nazywano je beatas, czyli błogosławione. Można odnieść wrażenie, że starano się ograniczać ich poszerzające się kompetencje w Kościele. Victorio Riccio, hiszpański dominikanin, w 2 poł. XVII w. nazwał niektóre z nich „kobietami godnymi podziwu”. Z jednej strony więc przybywający z Europy zakonnicy i księża dostrzegali ich niebywały zapał oraz owoce ich działalności, z drugiej starali się je wcisnąć w pewne „bezpieczne” ramy.
Katoliczki skandalizują chińskie społeczeństwo
Jest to dosyć paradoksalne, że prawdopodobnie beatas miały być wymyśloną przez dominikanów alternatywą dla filipińskich szamanek zwanych babaylan. Ciężko powiedzieć, na ile ta teoria jest słuszna. Natomiast wiemy, że ta propozycja misjonarzy okazała się mało atrakcyjna dla kobiet na Filipinach. Z kolei w Chinach przyjęła się znakomicie i rozwijała się w zasadzie samoistnie, bez udziału misjonarzy. Niektórzy byli wręcz zaniepokojeni skalą zjawiska, a zwłaszcza rozległymi funkcjami, jakie niektóre beatas zaczęły pełnić. Trzeba jednak dodać, że inni brali czynny udział w rozszerzaniu ich działalności. Kiedy w XIX w. misjonarze zaczęli wracać oficjalnie do Państwa Środka to z zaskoczeniem odkryli, jak rozległe kompetencje posiadały niektóre dziewice konsekrowane. To kolejny paradoks – stało się to w Chinach, gdzie kobiety były niemal całkowicie odseparowane od życia publicznego, a nie na Filipinach, gdzie w społecznościach lokalnych pełniły ważne funkcje religijne.
>>> Watykan: Chiny nieustanne śledzą każdy ruch Stolicy Apostolskiej
Nie trzeba mówić, że wywoływało to liczne skandale w konfucjańskim społeczeństwie Chin. To zapewne również dlatego część misjonarzy patrzyła na to zjawisko z pewnym niepokojem i starała się ograniczać „niepożądaną” działalność chińskich dziewic konsekrowanych. To między innymi z powodu beatas męczeńską śmierć w Chinach poniósł św. Franciszek Capillas w 1648 r., do końca wspierającego jedną z kobiet, która wbrew konfucjańskiemu obyczajowi sprzeciwiła się rodzinie i postanowiła żyć w dziewictwie dla Chrystusa. Zhang Boxing, neokonfucjański uczony tamtego czasu, z wielkim niepokojem mówił o tym, że w niektórych chrześcijańskich świątyniach kobiety i mężczyźni modlą się razem. To dla niego była jedna z przeszkód w moralnej odnowie społeczeństwa Chin. A przecież beatas zaczęły chrzcić, ewangelizować, przewodniczyć nabożeństwom, zarządzały lokalnymi wspólnotami. To dużo więcej niż dwie płcie w jednym kościele, co tak przecież niepokoiło Zhanga Boxinga.
Apostołki Chin
Już w XVII w. włoski jezuita Daniello Bartolli pisał, że beatas wędrowały od wioski do wioski i chrzciły zagrożone śmiercią dzieci. Te, które przeżyły, przygarniały pod swój dach lub do założonych przez siebie przytułków. Takie działania podejmowano zwłaszcza podczas klęsk głodu. Ponadto chińskie niezamężne katoliczki, często właśnie dziewice konsekrowane, organizowały większe akcje ewangelizacyjne i katechetyczne. Maximilien Royer zapewniał, że na jego terenie dzięki tym kobietom ochrzczono 6648 osób oraz utworzono 37 nowych wspólnot religijnych.
Ciekawym przypadkiem jest Jiangyin w prowincji Jiangsu, położone niedaleko Szanghaju. W uroczystość Wszystkich Świętych te apostołki miały gromadzić się na rekolekcjach w jednym z kościołów, by potem – do najbliższej niedzieli – chodzić po dwie i ewangelizować wcześniej przydzielone im tereny. W sobotę wieczorem wracały z nowymi osobami, które przyjęły ewangeliczne przesłanie. Wszystko kończyło niedzielne nabożeństwo. Podobne działania i ich owoce wzbudzały zachwyt wśród niektórych misjonarzy. Ks. Jean Martin Moӱe w XVIII w. formalnie zaaprobował działalność ewangelizacyjną i katechizacyjną beatas wśród kobiet i dzieci.
Początkowo rzadko dziewice konsekrowane w Chinach mieszkały wspólnie. Zazwyczaj pozostawały w domu rodzinnym lub były utrzymywane przez bogatsze katoliczki choćby przez słynną Kandydę Xu. Później organizowano czasem konwenty, przyjęło się też, że beatas, choć w XIX w. chyba już ich tak nie nazywano, nauczały w chrześcijańskich szkołach. Jednym z przykładów jest dość znana w Polsce męczennica, św. Agata Lin Zhao, która nie tylko była dyrektorką szkoły w Guiyang, lecz także przełożoną tamtejszej wspólnoty dziewic.
>>> Chiny: kolejne „niespotykane” demonstracje przeciwko polityce „zero covid”
Heroizm
Powróćmy na chwilę do Franciszka Capillasa. Męczeńska śmierć jest heroizmem, ale czasami dużo większym może być długotrwałe prześladowanie i odrzucenie przez najbliższych. Ów dominikanin został zabity z powodu Petroneli Chen. Urodziła się w 1625 r. Od najmłodszych lat była bardzo uduchowiona i pobożnie praktykowała buddyzm. W wieku nastoletnim zdecydowała się przyjąć chrzest w Kościele katolickim, a po kilku latach złożyła też śluby czystości.
W tamtym okresie było nie do pomyślenia, że dziecko sprzeciwia się woli rodziców. Ojciec Petroneli podpisał kontrakt z inną rodziną – miała zostać wydana za ich syna. W końcu zgodziła się jedynie na ceremonię ślubną i pobyt u męża przez 8 dni. Prawdopodobnie miało to zapobiec utracie „twarzy” przez obie rodziny. Nam może to wydawać się kuriozalne, ale dla Chińczyków „zachowanie twarzy” ma olbrzymie znaczenie. Tak jest w dużej mierze do dzisiaj.
Niestety, pan młody i jego rodzina wcześniejszych uzgodnień dotrzymać nie zamierzali. Pragnęli męskiego potomka. Więzili ją przez 8 miesięcy. Konsekwentnie odmawiała współżycia seksualnego, więc próbowano ją do tego zmusić. Była nie tylko trzymana w zamknięciu, ale też bita. Miejscowa społeczność chrześcijańska zabiegała, aby ją uwolnić, co się udało dopiero po 8 miesiącach. Jej rodzice, rodzeństwo, bliscy nie chcieli mieć z nią nic wspólnego. Musiała pewnie bardzo cierpieć z tego powodu, ale do końca życia nie wyrzekła się Chrystusa ani swojej decyzji o dziewictwie, służąc Kościołowi w Dongtou.
>>> Chiny: dotychczasowy „biskup podziemny” został uznany przez władze
Jeśli ktoś będzie chciał odwiedzić Chiny, to zobaczymy w wielu tamtejszych Kościołach, że oprócz proboszcza są jeszcze kobiety, które mają olbrzymi udział w zarządzaniu parafią. Zdarza się, że to jedyne osoby, które mówią po angielsku i oprowadzają obcokrajowców. One też organizują służbę liturgiczną na niektórych mszach. Co więcej, według badań i statystyk 70% zaangażowanych chrześcijan w Państwie Środka to kobiety. Myślę, że to istniejące do dzisiaj dziedzictwo beatas, chińskich dziewic konsekrowanych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |