Być chrześcijaninem w Bangladeszu

Tygrys bengalski, linia wodna i drzewo bochenkowe kojarzą się z Bangladeszem, jednym z najbiedniejszych i najbardziej zaludnionych państwa świata. To azjatyckie państwo zajęło w 2017 roku niechlubne 26. miejsce w Światowym Indeksie Prześladowań. Jak się żyje chrześcijanom w tym zakątku świata? 

Bangladesz wciśnięty jest między Indie, Birmę i Zatokę Bengalską. Ponad połowa mieszkańców żyje tutaj w skrajnym ubóstwie. Pod względem powierzchni Bangladesz zajmuje 93. miejsce, jednak pod względem zaludnienia ósme. Jak łatwo się domyślić, boryka się z przeludnieniem. Do tego dochodzą jeszcze klęski żywiołowe. Nie jest to łatwe miejsce do życia. Lecz nie tylko współczesność jest trudna. Bangladesz był częścią Indii pod panowaniem brytyjskim. W 1947 r., gdy Pakistan odłączył się od Indii Brytyjskich, Bengal został podzielony między Indie i Pakistan. W 1971 r. doszło do wojny między Bengalczykami zamieszkującymi Pakistan Wschodni oraz Pakistanem Zachodnim. Konsekwencją tego konfliktu było uzyskanie niepodległości przez Bangladesz. Pierwsze demokratyczne wybory odbyły się tutaj dopiero w 1991 r. Mamy więc dwa dziesięciolecia destabilizacji politycznej i dyktatury wojskowej.  

Konstytucyjna wolność religijna w muzułmańskim kraju 

W 1988 r. islam uzyskał w Bangladeszu status religii państwowej, jednak konstytucja gwarantuje wolność religijną. Muzułmanie stanowią ok. 89% populacji kraju. Według ostatnich szacunków liczba ludności Bangladeszu to ponad 156 milionów, z czego 280 tysięcy stanowią chrześcijanie. Mniejszości religijnych jest w tym państwie oczywiście więcej, liczniejsi od chrześcijan są np. wyznawcy hinduizmu, buddyzmu czy religii plemiennych. W ostatnim czasie media donosiły o dużej liczbie konwersji na chrześcijaństwo w Bangladeszu. W ciągu ostatnich 12 miesięcy ponad 20 tysięcy muzułmanów miało przejść na chrześcijaństwo1. Czy chrześcijanom żyję się tam aż tak dobrze, żeby dokonywać konwersji akurat na tą religię?  

Czy trudno być chrześcijaninem w Bangladeszu? 

Media ostatnio donoszą nie tylko o wzroście liczby chrześcijan w Bangladeszu, ale również o nasileniu przemocy wobec mniejszości religijnych. Na początku kwietnia Radio Watykańskie podało informację o zaatakowaniu chrześcijańskiej wioski przez bengalską policję. Policjanci w cywilu weszli do chrześcijańskiej wioski niedaleko stolicy (Dhaki) i okradli jeden z domów. Gdy mieszkańcy zażądali wyjaśnień, zostali zaatakowani, ściągnięte do wioski posiłki pobiły ludzi, którzy wyszli na ulicę, przeciwstawiając się takiemu traktowaniu. W wyniku tych starć zostało rannych 25 osób, w tym pięć ciężko. Takie przypadki niestety nie są odosobnione. Według Światowego Indeksu Prześladowań Bangladesz w 2017 r. znalazł się na 26. Miejscu. Jest to tym bardziej niepokojące, że w 2016 r. zajmował 35. miejsce. Nasiliły się prześladowania chrześcijan. Najgorzej oczywiście mają konwertyci, którzy nie tylko mają utrudniony udział w kulcie, ale wręcz często muszą opuścić rodzinne strony. Gdy ich rodzina dowie się o zmianie religii, często kończy się to rozwodem czy pozbawieniem spadku. Niepokojące jest również pojawienie się bojówek fundamentalistycznych. Największe z nich, Dżamaat-ul-Mudżahedin (JMB) oraz Ansar Bangla (ABT), deklarują wierność Państwu Islamskiemu. Mimo próby aresztowania osób powiązanych z terroryzmem i fundamentalizmem nadal dochodzi tam do zamachów. Po aresztowaniach w czerwcu 2016 r., już 1 lipca 2016 r. doszło do zamachu w stolicy Bangladeszu, w wyniku którego śmierć poniosły 22 osoby.  

Dlaczego wybierają trudniejszą drogę? 

Patrząc z perspektywy europejskiego kanapowca, można byłoby się zastanawiać, czemu ci ludzie wybierają trudniejszą drogę? Chrześcijanie, a w szczególności konwertyci, są narażeni na dyskryminację, na szykany, a w skrajnych przypadkach na przemoc. Mają utrudniony kult, posiadanie Biblii nie jest najbezpieczniejszym pomysłem, a w wypadku konwertytów można stracić rodzinę i całe dotychczasowe życie. Dlaczego więc Chrystus? Bo nasz Bóg jest miłosierny. Daje szansę na podnoszenie się z upadków, jest sprawiedliwy, ale też ojcowski. To miłosierdzie przyciąga ludzi, wiara w to, że świat może być lepszy, a my nawet upadając mamy wciąż szanse na życie wieczne. 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze