Chrześcijanie w Jemenie. Nieliczni, ale silni
O Jemenie coraz częściej mówi się w kontekście katastrofy humanitarnej. Od 2015 r. trwa tam wojna domowa. Arabia Saudyjska blokuje dostawy pomocy humanitarnej, a miliony ludzi mogą umrzeć z głodu.
W tym zapomnianym miejscu (bo przecież dużo się o nim nie mówi), żyją nadal chrześcijanie, którzy borykają się z wieloma dodatkowymi przeciwnościami losu. Jeszcze kilka lat temu liczbę chrześcijan w Jemenie szacowało się na ok. 2,5 tys. Na liczbę tę składali się „rodzimi” chrześcijanie wywodzący się z kultury arabskiej oraz napływowi (dużą część stanowili chrześcijanie z Etiopii, Erytrei i Somalii). Wielu z nich musiało opuścić swój kraj, uciekając nadal dalszym ciągu zamieszkują ten kraj, teraz coraz częściej mówi się o liczbach znacznie mniejszych. Kiedy dostawy pomocy humanitarnej zostały zablokowane, sytuacja tych nielicznych pozostałych diametralnie się pogorszyła, bo zagrażają im prześladowania, głód i szalejąca w państwie epidemia cholery. Czy chrześcijańska wspólnota w tym kraju przetrwa?
Państwo Islamskie, Al-Kaida, głód i cholera
Jemen jest najbiedniejszym krajem arabskim. Religią państwową jest islam, ewangelizacja jest zakazana, a konwersja karana śmiercią. Chrześcijanie mieli kiedyś kilka świątyń, teraz są one zdewastowane albo przejęte przez państwo. Aby wznieść nową świątynię, potrzebna jest zgoda od państwa, a teraz ciężko się o nią ubiegać jeśli brakuje duchownych i wiernych. Wielu chrześcijan opuściło kraj ze strachu przed wojną, ale nie tylko wojna domowa im zagrażała: na terytorium Jemenu zaczął szerzyć się terroryzm. O wpływy walczy tam Państwo Islamskie oraz Al-Kaida. Jedni i drudzy za cele obrali sobie zamieszkujące kraj mniejszości religijne.
W marcu 2016 r. doszła do zamachu terrorystycznego na pracujące w tym kraju siostry zakonne, śmierć poniosło cztery z nich. Misjonarki miłości są jedynym żeńskim zgromadzeniem, które nadal prowadzi posługę w Jemenie. Siostry prowadziły dom opieki. Poniosły śmierć wraz ze swoimi 12 współpracownikami, został również uprowadzony mieszkający przy klasztorze ksiądz. Siostry w ośrodku pomagały muzułmanom, 11 z 12 zamordowanych pomocników również było muzułmanami. Zamachy nie są więc wymierzone tylko w chrześcijan, ale również we wszystkich, którzy im pomagają albo przyjmują od nich pomoc. Jest to tym smutniejsze, że misjonarki miłości nie przyjechały tam nawracać: ona przyjechały tam nieść bezinteresowną pomoc. Teraz w Jemenie posługuje już tylko jeden ksiądz. Wierni, którzy pozostali w kraju i który nadal żyją, zbierają się potajemnie w prywatnych domach, aby wspólnie się modlić i uczestniczyć w liturgii.
Będzie coraz gorzej?
Obecnie nie zanosi się na poprawę. W kraju działają terroryści, kwitnie korupcja i zorganizowana przemoc. Prześladowania na tle religijnym się nasilają, antagonizmy na tle plemiennym również są bardzo silne. Zamknięcie granic i odcięcie ludzi od żywności i leków ekstremalnie pogarsza sytuację. Ludzie umierają, są coraz biedniejsi, wzrasta nienawiść i frustracja, a to wszystko prowadzi do wzrostu antagonizmów i ekstremizmów. O Jemenie należy pamiętać nie tylko ze względu na garstkę chrześcijan, którzy tam jeszcze pozostali, ale tak po prostu ze względu na miliony ludzi, które przeżywają tam teraz swoje piekło na ziemi, Misjonarki miłości niosły im bezinteresowną pomoc. My chociaż pamiętajmy o nich i mobilizujmy świat, by stanął w obronie człowieczeństwa.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |