chorzy

fot. cathopic

Elżbieta Polkowska (Misyjne Apostolstwo Chorych): nie mając nic, możemy dać wszystko [ROZMOWA]

Elżbieta Polkowska zajmuje się Misyjnym Apostolstwem Chorych w Polsce. Inicjatywa ta należy do Papieskich Dzieł Misyjnych, które zostały założone w XIX i XX w. Są narzędziem misyjnej działalności Kościoła i podlegają Kongregacji Ewangelizacji Narodów. Każdy kraj ma swoje własne struktury w ramach PDM. 

Piotr Ewertowski (misyjne.pl): Czy idea ofiarowywania cierpienia w jakichś intencjach jest w Polsce popularna? Czy nie jest trochę traktowana jak czynienie z Boga tyrana, który zmusza nas do cierpienia, żeby wybłagać jakieś intencje u Niego? 

Elżbieta Polkowska (Misyjne Apostolstwo Chorych): – Myślę, że w ogóle cierpienie jest odrzucane. Nikt nie chce cierpieć, to jest zupełnie normalne.  Nie uciekniemy jednak od cierpienia. Jest ono częścią naszego życia i zazwyczaj nie zależy od nas. Warto zaznaczyć, że cierpienie nie pochodzi od Boga, nie jest Jego dziełem. To jest temat bardzo trudny, więc idea ofiarowania cierpień wyszła od samych chorych. Skoro już jakaś choroba, ból, samotność czy odrzucenie się pojawiają, to można te przykre sytuacje jakoś wykorzystać. W naszym Apostolstwie łączymy je z męką Pana Jezusa za misjonarzy i ewangelizację na całym świecie. Warto zaznaczyć, że tu nie chodzi tylko o choroby czy o niepełnosprawność. Ludzie cierpią na różne sposoby, także na duchu.  

W Polsce problemy psychiczne wciąż nie są powszechnie traktowane jako „normalna” choroba. Czy osoby z depresją oraz innymi chorobami psychicznymi także uczestniczą aktywnie w Misyjnym Apostolstwie Chorych? 

Oczywiście. Ma pan rację, że jest to wciąż temat dość wstydliwy. Ludzie bardzo się z tym kryją. Nie mam więc wiedzy na temat osób, które swój ból psychiczny oddają Panu Bogu w intencji misji. Znam natomiast ludzi, po których nigdy bym nie poznała, że chorują na depresję, a potem się okazywało, iż też się z nią zmagają. Tacy ludzie często się obwiniają, a to wszak nie ich wina, że dotknęło ich takie schorzenie. Oczywiście, i oni mogą ofiarować swoje cierpienia. W listopadzie będzie też intencja modlitewna polecona przez papieża – właśnie za ludzi dotkniętych depresją. To zatem już problem globalny. Zachęcamy tych wszystkich, którzy borykają się z depresją i innymi chorobami psychicznymi, aby również – w miarę swoich możliwości – zaangażowali się w to dzieło.

>>> Co łączy Artura Żmijewskiego z misjami?

W przekonaniu niektórych choroba to kara za grzechy. 

Myślę, że jeśli ktoś tak uważa, to ma raczej skrzywione poczucie „grzeszności”. Wiele chorób jest niezawinionych przez nas. No chyba że ktoś naprawdę nie dba o siebie, na przykład za dużo pije, i w konsekwencji dotyka go marskość wątroby. 

Czy to prawda, jak mówi powiedzenie, że cierpienie uszlachetnia? 

Szczerze mówiąc, nigdy nie podobało mi się to powiedzenie. Nie mam pojęcia, skąd ono się wzięło. Może stąd, że człowiek, który cierpi, lepiej rozumie innych, staje się pokorniejszy, wyzbywa się pychy, bo widzi własne ograniczenia? Bez wiary jednak bardzo trudno jest zaakceptować cierpienie. Mam osobiste doświadczenie opieki nad moim tatą, przykutym przez wiele lat do łóżka. Myślę, że nasz wspólnie odmawiany różaniec pomagał mu znosić ból i niemożność poruszania się.  

Czy osoby chore, z niepełnosprawnościami, samotne mogą odnaleźć wsparcie w polskim społeczeństwie? 

Myślę, że dużo zależy od tego, czy ktoś otoczony jest miłością w rodzinie. W Polsce jeszcze takie osoby mogą liczyć na pomoc i zrozumienie. Nie mówię o systemowej opiece medycznej, bo to trochę inny temat. Trochę inaczej też wygląda to w przypadku chorób psychicznych, bo to jest niestety temat tabu. Ludzie ci narażeni są na niezrozumienie. Natomiast spotyka się jeszcze sytuacje, gdy ktoś ustępuje miejsca w tramwaju osobie starszej czy schorowanej, choć niestety coraz rzadziej. Nie widzi się drugiego człowieka i jego cierpienia. Obserwuję czasem starsze panie, które ledwo się poruszają i chodzą po zakupy z podpórkami. Straszne, że nie mają nikogo, kto mógłby pójść i im te zakupy zrobić. Zdarza się, że umierają one samotnie, bez bliskich. Na szczęście, na przykład osoby z niepełnosprawnościami wciąż są jeszcze widoczne i nie są wykluczane ze społeczeństwa. Wiadomo jednak w jakim kierunku zmierza Europa – chce się zlikwidować wszelki widok cierpienia. Najlepiej, żeby wszyscy byli piękni, zdrowi i młodzi. Odrzucamy cierpienie, a przecież ono jest nieuniknionym elementem naszego życia. 

Ile osób w Polsce angażuje się w Misyjne Apostolstwo Chorych? 

Nie jestem w stanie Panu powiedzieć, ponieważ nasze Apostolstwo nie jest mocno sformalizowane. Prowadzimy bardziej duchową formację i propagujemy tę ideę. Nie katalogujemy tego. Nie mam w tabelce na komputerze nazwisk ani konkretnych liczb. Zainteresowani mogą znaleźć informacje na naszej stronie i – jeśli tego chcą – zgłosić się do nas lub bardziej „nieformalnie” uczestniczyć w Apostolstwie. Myślę, że niewiele osób w Polsce wie o nas. Raczej osobiście poświęcają cierpienie w swoich prywatnych intencjach, na przykład za kogoś bliskiego. Prawdopodobnie dużo powszechniejsze jest Apostolstwo Chorych, które wydaje nawet swoje czasopismo. My staramy się włączyć też to w dzieło misyjne. Misjonarze potrzebują naszych modlitw. Ich codzienność nie jest łatwa. Często żyją w ciężkich warunkach, nieraz brakuje im pieniędzy, doświadczają samotności. Zdarza się, że niektórzy z nich zapadają nawet na depresję. Mamy też inicjatywę ofiarowania pierwszych piątków. Proboszczowie w parafiach lub księża chodzący do chorych przekazują takie informacje. Chorzy naprawdę chętnie się w to włączają i przesyłają nam podpisane deklaracje o poświęcaniu 9 pierwszych piątków miesiąca w intencji misji, niekoniecznie konkretnych osób czy krajów, lecz generalnie za dzieła ewangelizacyjne na całym świecie. Pan Bóg już potrafi rozdzielić swoje łaski. Zwracamy się także do osób, które opiekują się chorymi, aby włączyli się w to zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa. Każdy, kto miał na przykład kogoś obłożnie chorego w domu, wie, że zajmowanie się z miłością swoim bliskim to duże wyzwanie.

>>> Małżeństwo na misjach: Polacy nie doceniają tego, co mają

Jak zachęciłaby Pani osoby chore i cierpiące do włączenia się w to dzieło? 

Zachęcamy bardzo mocno do zaangażowania się w nasze Apostolstwo. Może to być trudne do zaakceptowania, ale cierpienie może stać się skarbnicą darów dla innych. Jest ono od nas niezależne, ale możemy je zaakceptować i wykorzystać, by włączyć się w zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa. Podpieramy się często przykładem św. Tereski od Dzieciątka Jezusa, która nigdzie nie wyjechała. Natomiast dużo chorowała i wszystkie swoje cierpienia ofiarowała m.in. za misje. W ten sposób stawała się misjonarką. Będąc w domu i doświadczając cierpienia możemy przysłużyć się do szerzenia Dobrej Nowiny. Dzień Cierpienia w Intencji Misji jest obchodzony w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Tak zostało to ustanowione przez Kościół. Jak apostołowie w tym dniu poszli ewangelizować na cały świat, tak my możemy z naszym cierpieniem wyjść na cały świat, pomimo różnych naszych ograniczeń. To jest coś niesamowitego – nie mając nic, możemy dać wszystko.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze