fot. pixabay

Etiopia. Nie jesteśmy mniejszością ŚDM 2016 [MISYJNE DROGI]

W Etiopii katolicy stanowią mniej niż 1% populacji. Doświadczenie spotkania z młodymi wierzącymi z całego świata było dla nich ważne i umacniające.

Kiedy półtora roku temu wyjeżdżałam na misję do Etiopii, Polska dopiero zaczynała przygotowywać się do Światowych Dni Młodzieży. Marzyłam, żeby też uczestniczyć w tym wydarzeniu, organizując grupę Etiopczyków. Już w pierwszym miesiącu zaczęłam poszukiwać kogoś, kto mógłby mi w tym pomóc. Okazało się jednak, że nie będzie to takie łatwe. Nikt nie myślał wówczas, że wyjazd do Polski jest w ogóle możliwy. Byłam trochę osamotniona. Wiadomo jednak, że tam, gdzie kończą się ludzkie możliwości, warto zostawić sprawę Bogu. Tak też zrobiłam i nie żałuję. W lutym tego roku zadzwoniono do mnie, że jest organizowany wyjazd do Polski. Chcieli, żebym pomogła w przygotowaniach i podczas wyjazdu.

Przygotowania

Grupę postanowiono uformować z młodych liderów parafii znajdujących się w stolicy – Addis Abebie. W każdej parafii proboszcz w konsultacji z grupą młodych i radą parafialną wybrał dwóch reprezentantów, którzy przez dwa miesiące uczestniczyli w cosobotnich spotkaniach formacyjnych. W tym samym czasie ekipa organizacyjna pracowała nad pozyskiwaniem funduszy, pisząc do potencjalnych sponsorów w sprawie biletów lotniczych. Staraliśmy się o dofinansowanie z projektu „Bilet dla brata” czy też z projektu Akademickiego Koła Misjologicznego wspierającego przyjazd młodych do archidiecezji poznańskiej. Sporo ludzi nam pomogło. Częściowo koszty zostały pokryte przez samych uczestników lub przez Kościół katolicki w Etiopii. Dzięki temu wyjazd etiopskiej grupy stał się możliwy.

Dni w diecezji

20 lipca znaleźliśmy się w Polsce. Podzieliliśmy się na dwie mniejsze grupy. Część z nas pojechała do Szamotuł, a część do Obrzycka. W obu miejscach zostaliśmy serdecznie ugoszczeni. To chyba powszechne odczucie wszystkich pielgrzymów. Pierwszym punktem programu była Msza św. Po niej rozeszliśmy się do goszczących nas rodzin, które na te kilka dni stały się dla nas prawdziwymi rodzinami. Wszyscy młodzi z mojej grupy ciągle opowiadają o swoich polskich rodzinach. Czuli, że są mile widziani. Kolejne dni mijały nam na modlitwie oraz integracji z mieszkańcami. Były spacery połączone z grą miejską, był czas z dziećmi w przedszkolu i w domu dziecka. Był czas odkrywania, jak wiele nas łączy, ale też czas dzielenia się bogactwami naszych kultur. Dużą popularnością cieszył się pokaz tradycyjnych polskich i etiopskich tańców, w które z radością wszyscy się włączali. W Addis Abebie Msze św. celebrowane są w obrządku etiopskim, a nie łacińskim jak w Polsce. Jednego dnia nasz biskup Markos wraz z etiopskimi kapłanami sprawowali Eucharystię w tym właśnie rycie. Dla Polaków było to coś zupełnie nowego, a dla Etiopczyków ogromna radość, że mogą podzielić się czymś dla nich ważnym. Weekend spędziliśmy w Poznaniu, gdzie mieliśmy przedsmak Światowych Dni Młodzieży – nie byliśmy już jedyną grupą w mieście. Mogliśmy dzielić się radością wiary podczas wspólnej modlitwy i koncertów oraz animacji przygotowanych przez różne wspólnoty. Ważnym punktem było odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych w poznańskiej katedrze, czemu przewodniczył abp Stanisław Gądecki, a następnie Marsz dla Jezusa ulicami miasta.

arch. md

Misja Kraków

Po poznańskiej rozgrzewce przyszedł czas na wyjazd do Krakowa. Dla młodych Etiopczyków już sama podróż pociągiem była przygodą. W Etiopii nie ma połączeń kolejowych między miastami, a w stolicy dopiero od niedawna zaczął działać miejski pociąg. W Krakowie mieszkaliśmy w szkole. Dzięki atmosferze stworzonej przez wolontariuszy była jak dom, do którego z przyjemnością się wracało. Jako że afrykański czas płynie troszkę wolniej niż nasz europejski, czasami nie mogliśmy się spiąć organizacyjnie. Lekkie spóźnienia jednak jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Uczestniczyliśmy w katechezach, Mszach św., a także w całym programie na Błoniach i w Brzegach. Mieliśmy ogromne szczęście być w jednym z pierwszych sektorów i widzieć papieża Franciszka. Choć oczywiście najważniejsze było dla nas to, co mówił Ojciec Święty, to jednak dobrze było zobaczyć go z takiego bliska. Młodzi Etiopczycy, zwłaszcza ci z dużego miasta, są bardzo podobni do rówieśników z Europy. Szukają swojej tożsamości, szczęścia i drogi do pełni życia. Słowa papieża już od samego początku trafiały w to, czego szukamy i oczekujemy.

Jednym z najbardziej poruszających wydarzeń była droga krzyżowa i stacje odnoszące się do uczynków miłosierdzia. Refleksje przygotowane przez bp. Grzegorza Rysia przypomniały wszystkim, że Bóg jest w tych wszystkich, o których często mówimy, że Bóg ich opuścił – to właśnie w nich najłatwiej Go spotkać. Może też i najtrudniej. Czasem tak ciężko przychodzi nam otworzyć się na biednego, głodnego, spragnionego, bezdomnego, cierpiącego, wykluczonego, niewierzącego, czy chorego. – „Pan ponownie zaprasza nas, byśmy stawali się aktywnymi bohaterami służby; pragnie nas uczynić konkretną odpowiedzią na potrzeby i cierpienia ludzkości; chce, abyśmy byli znakiem Jego miłosiernej miłości dla naszych czasów” – podkreślił papież.

Chodzi o praktykę

W Etiopii osoby niepełnosprawne są marginalizowane. Tym bardziej ważne było dla mnie uczestniczenie w Światowych Dniach Młodzieży Solomona i Etsegenet. To była doskonała okazja, żeby pokazać, że zasługują na takie samo traktowanie, jak inni młodzi. Dla grupy początkowo było sporym wyzwaniem: trzeba było poświęcić czas i siły na pomoc naszym przyjaciołom na wózkach. Z czasem przestali widzieć w nich obciążenie, a zobaczyli kumpli, z którymi można się pośmiać i porozmawiać na różne tematy. Tak pięknie było widzieć tę przemianę w podejściu do niepełnosprawnych, a także wzrastanie poczucia własnej wartości u Solomona i Etsegenet. To była dla nas praktyczna lekcja miłosierdzia, by w konkretnych czynach być z tymi, którzy potrzebują naszej pomocy. Dobrze, że z nami byli. Dzięki temu słowa Ojca Świętego nie były jakąś abstrakcją, tylko prostą wskazówką, którą natychmiast można zastosować wśród naszych bliskich i znajomych. Każdy z nas natychmiast może wprowadzić te idee w życie. Trzeba tylko chcieć.

Wracając

Kilkanaście dni pielgrzymkowego trudu wymieszanego z radością szybko minęło i trzeba było wracać do szarej rzeczywistości. Ta w Etiopii dosłownie nie jest kolorowa. Katolicy stanowią mniej niż 1% populacji – czasem trudno im odnaleźć i pielęgnować katolicką tożsamość. Cały czas jest ona podważana i wyśmiewana przez innych chrześcijan: prawosławnych czy protestantów. Spotkanie z młodymi katolikami z całego świata, doświadczenie, że w skali świata wcale nie są mniejszością, było ważne i umacniające. Z pewnością po powrocie mocno wpłynie to na ich życie w rodzinach i wspólnotach. Takie wydarzenia zostają na długo w pamięci, zwłaszcza osobom, które rzadko opuszczają swój kraj. Dla Etiopczyków Polska jest innym światem. Na własne oczy widziałam, jak bardzo przeżywali tę podróż i wiem, że zaszczepiła w nich pragnienie zmiany na lepsze.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze