Etiopia: zaraźliwa gorączka uśmiechu
O wyjeździe misyjnym do Etiopii i akcji „Zaraźliwa gorączka uśmiechu” z Pauliną i Szymonem Kwapiszewskimi rozmawia Joanna Mazur.
Joanna Mazur: Jak się poznaliście i jak długo jesteście małżeństwem?
Paulina Kwapiszewska: Poznaliśmy się nad morzem na obozie adaptacyjnym. Ja byłam uczestniczką, a Szymon organizatorem. Pojechałam tam, aby poznać ludzi, gdyż przeprowadzałam się do Poznania i rozpoczynając studia, chciałam mieć już jakiś znajomych. Uznałam, że to dobry pomysł na początek studiów. Jak się okazało – najlepszy! Małżeństwem jesteśmy dokładnie od 18 czerwca 2016 r., więc jak na razie nie za długo, dlatego jeszcze nie mamy siebie dosyć (śmiech).
Młodzi ludzie zaraz po ślubie myślą raczej o podróży poślubnej niż o podróży misyjnej. Co Was skłoniło do takiego wyjazdu?
Paulina: „Absolutnie nic nie udałoby się nam bez miłości”. Jest to tekst z piosenki, która rozbrzmiawała podczas naszego ślubu. Cała historia rozpoczęła się od miłości: najpierw do Pana Boga, potem do misji, a następnie do siebie wzajemnie. To ona pomaga nam pokonywać trudności życia i stąpać właściwą ścieżką. Wyjazd misyjny do Afryki zawsze siedział mi głęboko w sercu. Uwielbiam słuchać opowieści misjonarzy – to daje mi ogromną radość. I tak to się zaczęło, a skończyło na mężu, który zaraził się ode mnie chęcią pomocy i marzeniami. Wyjazd planowaliśmy jeszcze przed ślubem. Zamiast kwiatów, poprosiliśmy gości o pieniądze za które kupimy rzeczy potrzebne siostrom misjonarkom, które mieszkają w Etiopii i prowadzą ośrodek zdrowia. Będą to m.in. krople do oczu, witaminy czy kremy.
Dlaczego wybraliście akurat Etiopię? To bardzo ubogi kraj z bardzo gorącym klimatem. Nie boicie się tego wyzwania?
Szymon Kwapiszewski: Dlaczego Etiopia? Bo tam mamy koleżankę, świecką misjonarkę, która uświadomiła nam, jak wielka jest tam potrzebna pomoc i pomogła nam w organizacji wyjazdu. A co do strachu – to jakiś zawsze jest. Myślę, że najwięcej ze względu na choroby. Nie chodzi tyle o ból, co bycie udręką dla osób, do których się przyjechało pomóc. Ale wierzymy, że z Panem wszystko będzie dobrze! Musi!
Jaki jest główny cel Waszego wyjazdu? Czym będziecie się zajmować na miejscu?
Szymon: Pierwszy tydzień spędzimy w stolicy – Addis Abebie, gdzie będziemy podłączać sieci oraz przeprowadzać kursy informatyczne. Jestem informatykiem, więc to zadanie w szczególności mnie cieszy. Następnie udamy się do Awassy, gdzie będziemy przebywać u sióstr, o których było wspomniane wcześniej. Siostry te prowadzą ośrodek dla około 400 chorych, do których należą np. dzieci z chorobą głodową. Dodatkowo siostry mają pod swoją opieką dwie szkoły. Pomagają również biednym, np. rozdając ubrania i ziarno. Mimo wielu obowiązków zawsze znajdują czas na modlitwę w kaplicy. Podsumowując, siostry mają dużo pracy, więc każda para rąk się przyda.
Czego mogę Wam życzyć przed wyjazdem?
Paulina: Aby na miejscu było jak najmniej pająków! (śmiech)
Szymon: Chyba tego, czego się zawsze życzy, czyli bezpiecznego powrotu, zdrowia oraz zarażania uśmiechem. Pragniemy także podziękować wszystkim, którzy angażują się w naszą akcję.
Dziękuję Wam za rozmowę. Na pewno spotkamy się po Waszym powrocie!
Zachęcamy do dołączenia do akcji, której patronuje nasz portal.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |