Hakuna matata, czyli nie ma problemu: s. Cecylia Bachalska opowiedziała o pracy misyjnej w Tanzanii
S. Cecylia Bachalska ze zgromadzenia Sióstr Misjonarek NMP Królowej Afryki dzieliła się doświadczeniem pracy misyjnej w Tanzanii.
O swoim posłannictwie mówiła podczas każdej mszy św. w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gorzowie Wielkopolskim, którego proboszczem jest ks. Henryk Wojnar. Misjonarka przybliżyła charakterystykę kraju położonego w środkowo – wschodniej Afryce, który jest trzy razy większy od Polski, a temperatury sięgają 40 st. C. W tym kraju mówi się w języku angielskim i suahili. Obecnie s. Cecylia przebywa na urlopie w Polsce. Do Afryki wraca 22. sierpnia.
>>> Piotr Kałużny, wolontariusz misyjny w Tanzanii: zostawiłem w Afryce swoje serce [ROZMOWA]
Hakuna matata, czyli nie ma problemu
Dzieciom będącym w kościele misjonarka przypomniała słynne zdanie z filmu „Król Lew”: hakuna matata – co w tłumaczeniu z suahili oznacza: nie ma problemu. Na zakończenie, w intencji wiernych, także w języku suahili odmówiła modlitwę “Zdrowaś Maryjo”, potem była do dyspozycji parafian, którzy chcieli więcej dowiedzieć się na temat misji, ofiarowała im kartki przygotowane przez mieszkańców Tanzanii.
Po raz pierwszy s. Cecylia wyjechała na misje do Afryki w 1986 r. Najczęściej pracowała jako pielęgniarka. Od sześciu lat pracuje w Dar es Salaam w biednej dzielnicy i pełni funkcję pracownika społecznego.
– Cieszę się, że mogę w taki sposób służyć na afrykańskiej ziemi. Odwiedzam ludzi w domach. Kiedyś zdarzyła się sytuacja, że w podzięce starsza pani podarowała mi pączki, musiałam je przyjąć, tu nie wypada podziękować i nie wziąć. Gdy wyszłam z tego domu oddałam je innej osobie, bo akurat była taka potrzeba.
Siostra opowiedziała również o chłopcu imieniem Junior, który wymagał opieki i pomocy w chorobie. Powiedziała, że udało się załatwić mu przedszkole, w którym już przebywało 150 dzieci. Obecnie Junior jest dużym chłopcem, dobrze się rozwija i coraz częściej uśmiecha, ale nadal potrzebuje wsparcia, tak jak i wielu spośród Afrykańczyków. Misjonarka prosiła o możliwe wsparcie i modlitwy.
Być blisko ludzi
Misjonarka przypomniała ks. Augustina Planque – założyciela zgromadzenia, który podkreślał aby siostry chodziły do ludzi, aby jadły to co ludzie jedzą i ubierały się też jak inni ludzie. – Bo jesteście posyłane do ludzi – napominał ksiądz założyciel. Trzymając się tej zasady, s. Bachalska twierdzi, że życie misyjne na tym polega, żeby odwiedzać ludzi także w domach.
– Oni się bardzo z takich odwiedzin cieszą. Miałam wrażenie, że jestem posłana więc muszę iść do nich – mówiła misjonarka.
S. Cecylia Bachalska urodziła się w Żmigrodzie pod Wrocławiem, jako dziecko przybyła z rodzicami do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie ukończyła szkołę podstawową oraz liceum pielęgniarskie. Jej rodzice pochodzą z Kresów Wschodnich, obydwoje urodzili się w miejscowości Czernielów Mazowiecki, położonej między Lwowem a Tarnopolem. Po przyjeździe do Gorzowa, rodzina zamieszkała przy ulicy 30 Stycznia niedaleko pałacu biskupiego w parafii katedralnej, w tym czasie proboszczem katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny był ks. infułat Władysław Sygnatowicz.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |