fot. unsplash/Sofiya Kozy

Hakuna matata, czyli nie ma problemu: s. Cecylia Bachalska opowiedziała o pracy misyjnej w Tanzanii

S. Cecylia Bachalska ze zgromadzenia Sióstr Misjonarek NMP Królowej Afryki dzieliła się doświadczeniem pracy misyjnej w Tanzanii.

O swoim posłannictwie mówiła podczas każdej mszy św. w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gorzowie Wielkopolskim, którego proboszczem jest ks. Henryk Wojnar. Misjonarka przybliżyła charakterystykę kraju położonego w środkowo – wschodniej Afryce, który jest trzy razy większy od Polski, a temperatury sięgają 40 st. C. W tym kraju mówi się w języku angielskim i suahili. Obecnie s. Cecylia przebywa na urlopie w Polsce. Do Afryki wraca 22. sierpnia.

>>> Piotr Kałużny, wolontariusz misyjny w Tanzanii: zostawiłem w Afryce swoje serce [ROZMOWA]

Hakuna matata, czyli nie ma problemu

Dzieciom będącym w kościele misjonarka przypomniała słynne zdanie z filmu „Król Lew”: hakuna matata – co w tłumaczeniu z suahili oznacza: nie ma problemu. Na zakończenie, w intencji wiernych, także w języku suahili odmówiła modlitwę “Zdrowaś Maryjo”, potem była do dyspozycji parafian, którzy chcieli więcej dowiedzieć się na temat misji, ofiarowała im kartki przygotowane przez mieszkańców Tanzanii.

Fot. George Kantartzis/unsplash

Po raz pierwszy s. Cecylia wyjechała na misje do Afryki w 1986 r. Najczęściej pracowała jako pielęgniarka. Od sześciu lat pracuje w Dar es Salaam w biednej dzielnicy i pełni funkcję pracownika społecznego.

– Cieszę się, że mogę w taki sposób służyć na afrykańskiej ziemi. Odwiedzam ludzi w domach. Kiedyś zdarzyła się sytuacja, że w podzięce starsza pani podarowała mi pączki, musiałam je przyjąć, tu nie wypada podziękować i nie wziąć. Gdy wyszłam z tego domu oddałam je innej osobie, bo akurat była taka potrzeba.

Siostra opowiedziała również o chłopcu imieniem Junior, który wymagał opieki i pomocy w chorobie. Powiedziała, że udało się załatwić mu przedszkole, w którym już przebywało 150 dzieci. Obecnie Junior jest dużym chłopcem, dobrze się rozwija i coraz częściej uśmiecha, ale nadal potrzebuje wsparcia, tak jak i wielu spośród Afrykańczyków. Misjonarka prosiła o możliwe wsparcie i modlitwy.

Być blisko ludzi

Misjonarka przypomniała ks. Augustina Planque – założyciela zgromadzenia, który podkreślał aby siostry chodziły do ludzi, aby jadły to co ludzie jedzą i ubierały się też jak inni ludzie. – Bo jesteście posyłane do ludzi – napominał ksiądz założyciel. Trzymając się tej zasady, s. Bachalska twierdzi, że życie misyjne na tym polega, żeby odwiedzać ludzi także w domach.

– Oni się bardzo z takich odwiedzin cieszą. Miałam wrażenie, że jestem posłana więc muszę iść do nich – mówiła misjonarka.

S. Cecylia Bachalska urodziła się w Żmigrodzie pod Wrocławiem, jako dziecko przybyła z rodzicami do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie ukończyła szkołę podstawową oraz liceum pielęgniarskie. Jej rodzice pochodzą z Kresów Wschodnich, obydwoje urodzili się w miejscowości Czernielów Mazowiecki, położonej między Lwowem a Tarnopolem. Po przyjeździe do Gorzowa, rodzina zamieszkała przy ulicy 30 Stycznia niedaleko pałacu biskupiego w parafii katedralnej, w tym czasie proboszczem katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny był ks. infułat Władysław Sygnatowicz.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze