Fot. Marcin Wrzos OMI

Jasnogórska na rozdrożu [MISYJNE DROGI]

Idą czasem kilka dni w małych grupach. Idą w pełnym słońcu, w pyle unoszącym się znad pustyni. Idą w rytmie bębnów wspólnym krokiem. Idą odwiedzić Maryję w jej domu w Figuil. Tak młodzi spędzają Sylwestra i Nowy Rok. 

Na północy Kamerunu młodzi zadziwiająco przeżywają Nowy Rok. Nie wiem, jak długo, oby jak najdłużej. Jeżdżąc zdezelowanym autem po szutrowych drogach, widać ich w grupach nawet po 500 osób. Tańczą, śpiewają, idą w rytmie bębnów, łapiąc przy nich wspólny krok jak kiedyś wojownicy gidarscy. Słychać charakterystyczne, gardłowe okrzyki kobiet. Machają do nas z radością, a niektórzy siadają na pace, aby choć trochę ich podwieźć. Oczywiście pomagamy. Idą do sanktuarium Świętej Bożej Rodzicielki w Figuil. Idą z misji w Guider, Lam, Bidzar, Bulaibi, Délélé, Bibemi, Mayo-Oulo, Oura-Marai, Mandamie, a także innych; z Czadu i Nigerii. W Figuil jest czczona ikona Jasnogórskiej. Czarna Madonna nie jest przecież jedynie zarezerwowana dla Polaków.

>>> Polski zakątek w kameruńskim buszu [REPORTAŻ]

Miasto na rozdrożu

Figuil to miasto, przez które przebiega droga asfaltowa, pośredniej jakości, ze stolicy – Jaunde – do miasta regionalnego Maroua, a dalej do stolicy Czadu – Ndżameny. Z tego miasta, pozostałością asfaltu, można dostać się do czadyjskiego Léré położonego nad jeziorem. To tam łowione są smaczne afrykańskie okonie nazywane z francuskiego capitaine. Przy rozjeździe dróg znajduje się jedyna w okolicy stacja benzynowa. Jest tu liceum, cementowania, kamieniołomy, meczet i malowniczy targ. Na tym ostatnim spotykają się ludzie z różnych regionów kraju. W sumie mieszka tu 10 tysięcy osób. Najwięcej Gidarów, a zdecydowanie mniej Daba, Fali i Mazagwayów. Ludzie są życzliwi, pomocni. Uśmiechają się. Jest mnóstwo dzieci.

Na miejscowym targu można kupić nie tylko jedzenie/Marcin Wrzos OMI
Targowisko to nie tylko miejsce handlu, ale też wielu innych usług. Są tu np. krawcowe i producenci mat/Marcin Wrzos OMI

Nasza kobieta

Jeden z misjonarzy, Władysław Kozioł OMI, wspomina: „Wielu wydawało się dziwne, że »importowaliśmy« do Kamerunu obraz z Polski. A jednak nasz obraz Czarnej Madonny z dwiema rysami na policzku od samego początku cieszył się wielką czcią. Często zastanawialiśmy się, dlaczego tak jest i dlaczego zwłaszcza kobiety proszą Boga o łaski za Jej wstawiennictwem. Wiadomo, jak trudno tak do końca wytłumaczyć więzy łączące nas z Matką Boską, ale pewnego razu byłem świadkiem takiego wydarzenia. Pewna kobieta z plemienia Gidarów, patrząc na ten obraz, powiedziała słowa: »To nasza kobieta!«.

Procesja maryjna w Figuil/Marcin Wrzos OMI

Byłem trochę zdziwiony, słysząc takie określenie, i zapytałem ją, dla- czego tak mówi. Dowiedziałem się wtedy o wielu wydarzeniach z historii Gidarów. Okazało się, że ten obraz powoduje wiele bolesnych wspomnień. Kobieta, wskazując na rysy znajdujące się na twarzy Czarnej Madonny, za- dała mi pytanie: »Czy też chciano ją ukraść, tak jak nasze dziewczynki?«. Zrozumiałem, że Gidarom bardzo często w przeszłości inne plemiona wykradały dziewczynki i dlatego rodzice wypalali im dwie rysy na policzku, które były znakiem przynależności do ich plemienia, a nawet konkretnego klanu. To właśnie te dwie rysy na po- liczku Czarnej Madonny sprawiają, że ten obraz stał się tak bliski Gidarom – pozwala im rozpoznać »swoją kobietę« i wskazuje drogę ku Jej Synowi, Jezusowi Chrystusowi”.

Kościół gidarski

Budowę misji rozpoczęto w lipcu 1973 roku, a pierwszy kościół, projektu oblata Alfonsa Kupki OMI, poświęcono 1 stycznia 1975 roku. Architektonicznie przypominał dom Gidarów. Dziś w zasadzie można go jedynie oglądać na starych zdjęciach, które pokazuje o. Alik Chrószcz OMI, osiemdziesięcioletni misjonarz. W 2001 r. rozpoczęto budowę nowej świątyni. Dotychczasowy malowniczy kościół-zagroda stawał się za mały, już nie tylko na wielkie uroczystości, ale także na liturgię niedzielną. W sporządzeniu projektu, jak również w organizacji budowy, współpracowali: architekt Hermann Hagspiel oraz wspomniany wcześniej Alfons Kupka OMI. Kościół wybudowany został w oparciu o bryłę jednoprzestrzenną domu gidarskiego i bardzo lekką strukturę konstrukcyjną dachu w kształcie owalu. Ma ok. 1300 miejsc siedzących. W prezbiterium umieszczono w nowej oprawie obraz Bożej Rodzicielki, Matki Boskiej Częstochowskiej. Poświęcono go w 2007 roku.

Figuil. Budynek sanktuarium, którym opiekują się oblaci/Marcin Wrzos OMI

U karmelitanek

Zmęczeni docierają do miasta. Widać i słychać ich z daleka. Pierwszy przystanek to karmel. Siostry karmelitanki bose są obecne w tym mieście od kilkunastu lat, a ich klasztor zaprojektowali ci sami architekci, co sanktuarium. Siostry omadlają tę część kraju. Chodzą w swoich brązowych habitach, ale zmodyfikowanych do afrykańskich warunków. Też inaczej wygląda ich klauzura. Wychodzą wszystkie na zewnątrz do pielgrzymów, co niespotykane jest w Europie, aby im służyć. Roześmiane. Pokorne. Otwarte. Wpierw przybyły tu siostry z Włoch, Francji, Hiszpanii. Dziś we wspólnocie są jedynie dwie Europejki. Reszta to Kamerunki, Nigeryjki, Czadyjki. Prowadzą jedyną piekarnię z chlebem, bo podstawą diety są ryż, maniok i inne miejscowe rośliny. Częstują młodych specjalnym ziołowym, zimnym naparem, co w afrykańskim słońcu i w czasie harmatanu – pyłu znad Sahary unoszącego się w powietrzu – daje orzeźwienie. Częstują chlebem. Młodzi gromadzą się w grupach, w cieniu. Inni się modlą przy wcześniej przywiezionej ikonie Maryi Jasnogórskiej. To stąd, z przedmieść miasta, rusza w drogę do sanktuarium.

Ojciec Alojzy Chrószcz OMI z pielgrzymami/Marcin Wrzos OMI

W domu Matki

Po przerwie, gdy nadeszły wszystkie grupy i odpoczęły, zaczyna się procesja z Maryją. Karmelitanki pozostają. Na główną mszę św. dociera przełożona. Modlitwa. Śpiewy. Taniec. Śmiech. Po drodze mijamy wychudzone stada owiec kameruńskich, byki. Jest i targ. Rozwidlenie dróg. Idziemy razem. Jest nas kilka tysięcy młodych, a szczególnie dużo kobiet i dziewcząt. Pielgrzymów witają misjonarze oblaci z Polski, Kamerunu i Nigerii. Ci pierwsi od ponad 50 lat pracują w Kamerunie. Są także polskie siostry służebniczki. Sama tradycja pielgrzymek do Figuil trwa od 1975 roku. Ikonę napisała Elżbieta Grzegorzewicz, elżbietanka pochodząca z oblackiej parafii w Poznaniu. Kameruńczycy od samego początku polubili ten obraz. Budził zaufanie. Przychodzą do Niej, jako do Matki Proroka – bo za niego w ich religii uważany jest Jezus – także muzułmanki.

Rozpoczyna się świętowanie. Całonocna modlitwa i zabawa. W Afryce człowiek świętuje cały, a szczególnie jest dla niego ważna Matka. Jest czas na modlitwę, taniec, śpiew, spotkania, radość. Słychać bębny. Taniec. Gwar rozmów. Po mszy o północy nie można zasnąć, a przecież rano kolejna. Dobrze. Bardzo dobrze.

Galeria (2 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze