Kościół tutaj zyskał taki szacunek, że ma wstęp nawet tam, gdzie nie może wejść policja [ROZMOWA]
– Konkretne wyniki w pomocy społecznej osiąga się dzięki odpowiedniej organizacji. W przeciwnym wypadku zaspokaja się jedynie potrzeby doraźne, ale finalnie nie rozwiązuje się problemu – mówi Oscar Sánchez Zambrano, koordynator pionu planowania programu jadalni społecznych z ramienia archidiecezji Cali.
Duszpasterstwo Społeczne Cali jest bardzo zorganizowane. Odwiedzając jego siedzibę, byłem zaskoczony nie tylko mnóstwem pracowników i wolontariuszy, którzy siedzą nad dokumentami i projektami, by pomoc była udzielana szeroko i skutecznie. Byłem również pod wrażeniem sprawnej organizacji. Duszpasterstwo ma nawet specjalną komórkę odpowiedzialną za transport pracowników i wolontariuszy do miejsc docelowych. Stworzono prawdziwą machinę, która otacza wsparciem prawie wszystkie potrzebującego go zakątki miasta, karmiąc na przykład każdego dnia ok. 60 tys. osób. Możliwe jest to właśnie dzięki sprawnej organizacji (nie robi się rzeczy na rympał), ale też dzięki szacunkowi, jaki Kościół zyskał przez swoją pracę na rzecz potrzebujących. Są bowiem miejsca w Cali, gdzie wstępu nie ma nawet policja, a przedstawicie archidiecezji mogą się tam dostać.
>>> Stołówka i taras widokowy w walce z ubóstwem i przestępczością [REPORTAŻ]
Piotr Ewertowski: Dlaczego dobra organizacja i planowanie są tak ważne w pomocy społecznej?
Oscar Sánchez Zambrano: – Po pierwsze, należy zobaczyć konkretny problem. Po drugie, trzeba rozstrzygnąć, w jaki sposób Kościół może przyczynić się do rozwiązania tego problemu, zaspokojenia konkretnej potrzeby oraz jak włączyć społeczności lokalne do tego, aby stały się częścią rozwiązania. W tej metodologii rodzą się projekty, które musimy tak ustrukturyzować, aby nasze działania rzeczywiście miały wpływ na konkretną zmianę. Aby osiągnąć cel, musimy zaplanować drogę dojścia do niego. A potrzeby są duże.
W czasie pandemii był ogromny kryzys głodu, ale już w 2023 r. udało się zmniejszyć liczbę głodujących osób w mieście i dotrzeć do tysięcy potrzebujących. To są te konkretne wyniki, które osiąga się dzięki odpowiedniej organizacji. W przeciwnym wypadku zaspokaja się jedynie potrzeby doraźne, ale finalnie nie zmniejsza się poziom ubóstwa, problem nie zostaje rozwiązany.
Jednak najważniejsza jest interwencja psychosocjalna. Pożywienie nie jest celem samym w sobie, jest środkiem. Nas interesują konkretne transformacje w tych terytoriach, które mierzą się z przemocą i wykluczeniem. Są rejony w naszym mieście, gdzie dosłownie nie możesz wejść z powodu przemocy i braku bezpieczeństwa. Kościół zyskał ogromny szacunek przez pracę społeczną, jaką robi w mieście. Mamy do tych miejsc dostęp w pewnych warunkach bezpieczeństwa. Współpracujemy z lokalnymi liderami społecznymi, więc ich towarzystwo zapewnia nam pewne bezpieczeństwo. Pozwoliło to otworzyć drzwi i zbudować mosty do miejsc, do których nie może wejść nawet policja, jak na przykład w wielu dzielnicach dystryktu Aguablanca.
Jak możemy zatem zmieniać takie miejsca?
– Myślę, że w pierwszej kolejności ważna jest rzetelna wiedza na temat danego miejsca. Muszę przyznać, że to są aspekty, które musimy cały czas ulepszać i wzmacniać w naszym projekcie. Do tego potrzebujemy odpowiednich informacji. Aby mieć informacje, musimy zrobić odpowiednie badania. Mamy tę trudność, że nie mamy na nie zbyt wielkiego budżetu. Oczywiście, możemy subiektywnie powiedzieć, że już wnosimy duży, pozytywny wkład w transformację tych dzielnic, ale wciąż potrzebujemy mocniejszego komponentu dla przeprowadzenia studiów, które pozwolą nam zobaczyć, co dzieje się z daną społecznością, co jeszcze musimy poprawić w tych procesach.
Myślę, że przede wszystkim głód jest potrzebą pilną, niecierpiącą zwłoki, ale w dłuższym terminie potrzebujemy dać ludziom możliwości, edukację, infrastrukturę, bezpieczeństwo, usługi, opiekę zdrowotną, odpowiednie przestrzenie choćby do wypoczynku. Chcemy, by polepszyła się ich jakość życia. W to włącza się choćby tak podstawowa rzecz jak możliwość przemieszczania się – poprawa stanu dróg i komunikacja publiczna.
W tym celu fundamentalne jest włączenie sektora prywatnego. Firmy, w ramach swojej odpowiedzialności społecznej, mogą sfinansować różne projekty czy zapewnić odpowiednie produkty i usługi do realizacji tych długoterminowych celów. Bardzo ważna jest również dyspozycja i determinacja lokalnych społeczności, aby włączały się chętnie w te projekty, bo są to problemy nas wszystkich i wszyscy musimy być częścią rozwiązania.
A jak wpływać na zmianę konkretnych osób, które powodują liczne problemy w społecznościach – młodocianych gangsterów, narkomanów…?
– To coś szczególnego, bo dzisiaj wielu z nas, choć nie wszyscy, nosi w sobie pewną pustkę duchową. Porusza nas bardzo to co materialne. Kościół jest tutaj fundamentalny, bo ma pewien plus. Ewangelia jest przesłaniem nadziei. Ewangelizacja jest też pokazywaniem, że są inne sposoby życia, że jest Bóg, który wszystko może. To przesłanie nadziei jest czymś, co porusza serca i może przyczynić się do zmiany.
Poza tym to, o czym już mówiliśmy, to fakt, że młodzi muszą mieć perspektywy. To sytuacja bardzo złożona. Temat handlu narkotykami wynika z braku nadziei i perspektyw. A musimy im pokazywać, że są inne drogi, lepsze sposoby życia. I przede wszystkim pokazać, że one są również dostępne dla nich, że oni również mają szansę żyć dobrze.
Domyślam się, że wielu ludzi w takich miejscach, zwłaszcza młodociani przestępcy czy prostytutki, mierzy się z różnorodnymi zaburzeniami psychicznymi. Wynika to z otoczenia, w którym się wychowali, sytuacji rodzinnej, doświadczenia przemocy. Macie sekcję, która zajmuje się interwencją psychosocjalną. Jak skuteczna jest ich praca?
– Istnieje obecnie pewne wciąż zwiększające się zjawisko, którym są problemy psychologiczne wynikające z pandemii czy przemocy. Mamy także zorganizowaną grupę specjalistów, z którymi badamy, jak możemy w danym kontekście zadbać o zdrowie psychiczne danej społeczności, jak możemy zainterweniować w tym aspekcie w danej sytuacji. Jednak to jeden z aspektów, które wciąż potrzebują większego rozwoju z powodu niedostatecznych funduszy.
Temat pomocy psychologicznej musi być bardziej spersonalizowany. Pomagamy ok. 60 tys. osobom, a mamy 20-30 psychologów. Oczywiście, podejmują oni intensywne wysiłki, aby zapewnić tym ludziom odpowiednią wiedzę, formację, a nawet w miarę możliwości spotkania indywidualne. Podejmuje się różne tematy, także te aktualne – jak przemoc wobec kobiet. To jednak nadal za mało. Ale intensywnie pracujemy i wierzę, że będziemy parli do przodu także w tym temacie. Czy ktoś mógłby się spodziewać jeszcze kilkanaście lat temu, że codziennie będziemy wydawać pełnowartościowe posiłki dla ok. 60 tys. osób?
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |