fot. Twitter

Mali dziennikarze z ulic New Delhi

Mają często dramatyczną przeszłość. Mieszkały, żyły i spały na ulicy. Teraz dzielą się swoimi historiami na łamach czasopisma. Dzieci ulicy postanowiły redagować własną gazetę. 

Zadaję sobie czasem pytanie: na czym powinno polegać dziennikarstwo? Jesteśmy przecież codziennie zasypywani informacjami, opiniami, komentarzami. Portale internetowe prześcigają się w publikowaniu najświeższych newsów z kraju i ze świata. Łatwo się w tym pogubić, łatwo wpaść w pułapkę rutyny i schematów. Tymczasem kiedy już na moment uda mi się zatrzymać i zastanowić głębiej na temat tego, jak powinna wyglądać moja praca, zawsze dochodzę do wniosku, że istotą dziennikarstwa jest pośredniczenie w ludzkich historiach. Mamy obowiązek opowiadać o tym, co się dzieje i przekazywać widzom, czytelnikom czy słuchaczom to, co może ich zainteresować, ubogacić, odsłonić jaką część prawdy, a być może czasem nawet zmienić pogląd na daną sprawę.

Dzieci ulicy z New Delhi uprawiają dziennikarstwo, które chwyta za serce i budzi podziw. Urzeka przede wszystkim jego prawdziwość i konkretność. Dzieci publikują historie dotykające problemu handlu ludźmi, narkomanii, prostytucji. Znają dobrze ten los, bo same się o niego otarły. – Kiedy miałam pięć lat, pracowałam z tatą jako uliczna artystka. Po tym jak mój tata zmarł musiałam radzić sobie sama. Sprzedawałam kwiaty na ulicy, pracowałam jako sprzątaczka w małych sklepikach – mówi osiemnastoletnia Chandni, redaktorka miesięcznika „Balaknama” („Głos Dzieci”). Czasopismo wydawane jest organizację pozarządową „Chetna”, prowadzone jest przez młodzież z biednych dzielnic New Delhi.

fot. Twitter

Losy dzieci ulicy z New Delhi są dramatyczne. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Szacuje się, że na ulicach indyjskiej stolicy jest ich ponad 50 tysięcy. Według policji co osiem minut znika dziecko, a około 45% z nich ginie bez śladu na zawsze. Są wykorzystywane do niewolniczej pracy. 23% dzieci ulicy zajmuje się zbieraniem śmieci. Na wysypiskach szukają wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość, z kolei 15% próbuje dorabiać, zajmując się handlem obnośnym. Wywodzą się z biednych dzielnic, w których liczy się tylko przetrwanie. Kto potrafi lepiej kombinować, jest silniejszy i bardziej zaradny, ten wygrywa. Wygrywa przetrwanie. Nie ma tu miejsca na marzenia o edukacji, dobrej pracy, czy tym bardziej wygodnym życiu. Okazuje się jednak, że z tego wyniszczającego sposobu życia można się wyrwać.

– Mieszkałem z rodziną w małej wiosce. Przeprowadziliśmy się do New Delhi w poszukiwaniu pracy. Sprzedawałem owoce na przystankach. Widywałem często, jak dzieci wracają z plecakami ze szkoły. Zawsze marzyłem o tym, aby się uczyć. Rodziców nie było jednak na to stać. Dzisiaj pomagam w redagowaniu naszej gazety – opowiada Shambhu.

Reporterzy dostają wynagrodzenie, a nakład ich czasopisma wynosi kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy. Wykonują świetną pracę, bo wyciągają na światło dzienne historie, o których pewnie nikt by nie usłyszał, gdyby nie oni. To dziennikarstwo, które zasługuje na uznanie.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze