fot. PAP/EPA/CIRO FUSCO

Maroko: Kościół służy ludzką pomocą migrantom

Maroko stanowi jeden z krajów przelotowych dla migrantów usiłujących dostać się z Afryki do Europy. Posługujący tam od 2016 r., najpierw w Wadżdzie, a obecnie w Casablance, ks. Antoine Exelmans wskazuje na wielkie wyzwania, jakie to stawia. Ale równocześnie podkreśla znaczenie zbieranych doświadczeń, proponując, by każdy seminarzysta pracował przez jakiś czas z uchodźcami. Duchowny brał udział w marsylskim spotkaniu MED24 (6-8 kwietnia) i opisuje dla Radia Watykańskiego swoją działalność.

„Migranci są obecni na całym terytorium Maroka, a zatem we wszystkich miejscach, w których znajdują się kościoły – mówi ks. Exelmans. – I powraca do nas słowo «wyzwanie»: wyzwanie przyjmowania, integracji ludzi dla małej wspólnoty katolickiej”. Kapłan wskazuje następnie, jak wygląda odpowiedź Kościoła na taką sytuację: „zapraszamy do szerszego otwarcia się – oczywiście na Maroko, na realia islamu w Maroku – i do życia w komunii z tym krajem, który nas przyjmuje, ale musimy także otworzyć się na realia leżące trochę na marginesie naszego życia w kraju, ponieważ chodzi o ludzi przybywających tam, aby wyjechać dalej. Są oni niejako przejazdem, w większości to muzułmanie. Wymagają od nas wyjścia na zewnątrz, aby ich powitać, przyjąć, okazać im życzliwość. Więc (…) nieustannie pracujemy nad otwarciem naszych społeczności na ten wymiar”.

Ks. Exelmans przedstawia również generalny profil osób, jakim posługuje w Maroku: „większość z migrantów, których spotkałem, pracując w Wadżdzie przez pięć lat, a teraz w Casablance, to głównie mężczyźni w wieku od 15 do 30 lat z Afryki Subsaharyjskiej i Środkowej, ale w ciągu ostatnich dwóch lat pojawiło się też wielu Sudańczyków. Chodzi więc młodych ludzi, którzy nas odwiedzają, ponieważ są chorzy czy ranni, młodych ludzi, którzy próbują dostać się do Europy, młodych ludzi, którzy mają pragnienie życia i próbują znaleźć własną ścieżkę (…). To młodzi ludzie cierpiący, bardzo wrażliwi młodzi ludzie. Pojawiają się również kobiety, ale myślę, że bywają bardzo niewidoczne. Zdarza się, iż chodzi tu o osoby nieletnie, często to kobiety z małymi dziećmi. Spotykamy się z nimi, gdyż mają potrzeby związane z tymi dziećmi lub ze zdrowiem, z ciążą. Tak mniej więcej wygląda profil”.

>>> Imigrant z Kamerunu: przemyt migrantów to sprawnie działająca organizacja, wielkie pieniądze

Zdjęcie poglądowe fot. EPA / MOHAMMED SABRE

Duchowny opisuje też, przed jakimi wyzwaniami stają ci ludzie na swojej drodze: „przyjmujemy ich, gdy wjeżdżają do Maroka, i oczywiście słyszymy wtedy o wszystkim, co wydarzyło się wcześniej na szlaku migracyjnym, czy to na północy Mali, na północy Nigru, czy w Algierii. O zagrożeniach ze strony tych komórek okołomigracyjnych, takich jak mafie lub organizacje (…) regularnie czerpiące zysk np. z porwań i okupów”. Ks. Exelmans dodaje następnie, iż do tego „dochodzą kwestie związane po prostu z faktem bycia w ruchu, bez dokumentów, bez pieniędzy, a więc lądowania na ulicy”. Jak dalej zaznacza: „w Maroku istnieją też problemy związane z wyborem, jak spróbować przedostać się do Europy, a zatem z pomocą, o jaką proszą na tych szlakach przemytników. Bywają manipulowani, zastraszani, pojawia się dużo przemocy”. Kapłan wskazuje także, że „do tego dochodzi przemoc bycia nieudokumentowanym obcokrajowcem, bez dachu nad głową i cała niepewność związana z koczowniczym życiem z wieloma niewiadomymi. A to odbija się zarówno na sferze fizycznej, jak i psychicznej: zauważamy wiele problemów psychologicznych i psychiatrycznych na tym szlaku”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze