Uganda

Fot. Ewa Gniady/Kombonianie

Męczennicy ugandyjscy. Nie wyparli się Chrystusa [PATRON DNIA]

Historia męczeństwa rozpoczęła się na dworze króla Mwangi II, w Munyonyo nad Jeziorem Wiktorii. To tutaj 26 maja 1886 r. król zgromadził całą swoją służbę i oznajmił, że nie chce chrześcijan na swoim dworze. Dał im do wyboru dwie możliwości: albo zrezygnują z wiary chrześcijańskiej, albo zostaną skazani na śmierć.

Wszyscy opowiedzieli się za pozostaniem przy chrześcijaństwie i nie wyparli się Chrystusa. Wśród skazanych na śmierć byli anglikanie i katolicy. Związano ich sznurami z zamiarem doprowadzenia do Namugongo, które wówczas było miejscem egzekucji ludzi w jakikolwiek sposób sprzeciwiającym się królowi. Przed śmiercią musieli pokonać ponad dwudziestokilometrową drogę, którą przemierzyli w ciągu dwóch dni, bici i znieważani. Zanim jednak rozpoczęli tę ostatnią wędrówkę swojego życia, Karol Lwanga, odpowiedzialny za chrześcijan na dworze królewskim, ochrzcił w Munyonyo czterech innych braci, których sam przygotowywał do chrztu.

>>> Ameryka Południowa. Nierówne szanse [REPORTAŻ] 

fot. Ewa Gniady/Kombonianie

Nie wyparli się

Najmłodszym był Kizito, który miał trzynaście lat. Już w Munyonyo zaczęło się zabijanie skazańców. Okrutną śmierć poniósł tam Andrzej Kaggwa, a także Denis Ssebuggawo. Pozostali rozpoczęli swoją dwudniową drogę „krzyżową” do Namugongo. Podczas tej drogi śmierć poniósł Pontiana Ngondwe, który do końca nie wyparł się wiary w Chrystusa. Pozostali skazańcy doszli do Namugongo, gdzie znowu byli torturowani. 3 czerwca 1886 r. Karola Lwangę przywiązano do słupa i podpalono. Król liczył na to, że zgromadzeni wokół chrześcijanie, widząc jego śmierć, wyprą się wiary, a sam Lwanga również zrezygnuje z chrześcijaństwa. On jednak, mimo ogromnego cierpienia, śpiewał hymny, głośno się modlił i zachęcał zebranych do zachowania wiary. Mężczyzna umierał w wielkich męczarniach. Również jego zmaltretowani towarzysze zostali ułożeni na stosie, obwiązani suchymi papirusami, a następnie podpaleni.

>>> Kordofan. Bogactwo ziemi [REPORTAŻ]

Dziś do tych wyjątkowych i świętych miejsc przybywa mnóstwo ludzi, którzy pragną oddać hołd młodym męczennikom. Mimo niewyobrażalnego cierpienia nie wyrzekli się Chrystusa i dochowali Mu wierności za cenę własnego życia. Dziś w miejscu śmierci pierwszych męczenników stoi sanktuarium. To tutaj jest grób św. Andrzeja Kaggwy, który w sposób szczególny strzeże tego miejsca i wyprasza łaski dla pielgrzymów i miejscowych parafian. Przez jego wstawiennictwo ludzie modlą się do Boga. Każdego roku w dniu 26 maja, w rocznicę jego śmierci, tysiące ludzi z całej Ugandy pielgrzymuje do tego szczególnego miejsca. Jest wiele świadectw, które dowodzą, jak mnóstwo łask ludzie otrzymują za pośrednictwem tego świętego. Imelda, jedna z katechistek w Munyonyo, opowiada: „Mój syn został porwany w drodze do szkoły. Szukaliśmy go wszędzie, odwiedziliśmy wiele szpitali, posterunków policji, a nawet kostnic, ale jego nigdzie nie było. Prosiliśmy Boga przez wstawiennictwo św. Andrzeja o odnalezienie syna. I po czterech dniach się odnalazł. Głęboko wierzę, że był to cud za pośrednictwem św. Andrzeja”. „Jestem potomkiem Andrzeja Kaggwy. W czasach, kiedy żył, napady na inne plemiona były powszechne. Plemię Baganda napadało na plemię Banyoro i odwrotnie. Jestem głęboko przekonany, że gdy Andrzej Kaggwa oddał życie za wiarę, otrzymał specjalne miejsce w niebie. Teraz jako święty daje nam mocną nadzieję i przekonanie, że modli się za nas. Wierzę, że jeśli będę pełnił wolę Bożą, to pewnego dnia pójdę tam, gdzie on jest. Jestem bardzo szczęśliwy, bo dawniej pierwsi męczennicy byli nazywani męczennikami plemienia Baganda, natomiast dziś nazywani są męczennikami ugandyjskimi” – dzieli się z nami Posiano Balukagira.

Historia męczeństwa rozpoczęła się na dworze króla Mwangi II, w Munyonyo nad Jeziorem Wiktorii. To tutaj 26 maja 1886 r. król zgromadził całą swoją służbę i oznajmił, że nie chce chrześcijan na swoim dworze. Dał im do wyboru dwie możliwości: albo zrezygnują z wiary chrześcijańskiej, albo zostaną skazani na śmierć.

Wszyscy opowiedzieli się za pozostaniem przy chrześcijaństwie i nie wyparli się Chrystusa. Wśród skazanych na śmierć byli anglikanie i katolicy. Związano ich sznurami z zamiarem doprowadzenia do Namugongo, które wówczas było miejscem egzekucji ludzi w jakikolwiek sposób sprzeciwiającym się królowi. Przed śmiercią musieli pokonać ponad dwudziestokilometrową drogę, którą przemierzyli w ciągu dwóch dni, bici i znieważani. Zanim jednak rozpoczęli tę ostatnią wędrówkę swojego życia, Karol Lwanga, odpowiedzialny za chrześcijan na dworze królewskim, ochrzcił w Munyonyo czterech innych braci, których sam przygotowywał do chrztu.

Uganda
fot. Ewa Gniady/Kombonianie

Sanktuarium

Narodowe Sanktuarium w Namugongo jest centralnym miejscem ich czci. Położone jest w malowniczym parku, a jego architektura nawiązuje do tradycyjnej chaty plemienia Baganda. Pokrycie dachu opiera się na 22 filarach, które symbolizują 22 męczenników katolickich. Ołtarz główny ustawiono dokładnie w miejscu, w którym został spalony Karol Lwanga. Miejsce to odwiedzają miliony pielgrzymów z Afryki i całego świata. Przypadająca 3 czerwca uroczystość św. Karola Lwangi i jego towarzyszy stanowi w Ugandzie najważniejsze wydarzenie kościelne. Papież Paweł VI w dniu 18 października 1964 r. włączył dwudziestu dwóch męczenników do grona świętych, uznając cud, o którym opowiada Levucatos Kalema: „Urodziłem się w wiosce Kaputo w roku 1959. Od urodzenia byłem niepełnosprawnym, a moje ciało było mocno zdeformowane. Miałem bardzo delikatne kości, nie mogłem siedzieć ani chodzić, ani nawet raczkować. W roku 1961 biskup diecezji Masaka ogłosił krucjatę modlitewną o kanonizację męczenników ugandyjskich. Prosił, aby chrześcijanie przedstawiali Bogu swoje prośby przez ich wstawiennictwo. Potrzebny był cud, na którym Kościół mógł się oprzeć, ogłaszając ich świętymi. Sąsiedzi zabierali mnie od mojej babci i zanosili do kościoła. Kładli przed ołtarz i odmawiali nowennę. W szóstym dniu wspólnej modlitwy zdarzył się cud. Zacząłem raczkować, z czasem chodzić, aż w końcu mogłem biegać. Moje nogi, które dotąd były bardzo zdeformowane stały się normalne. Ten cud Kościół przyjął jako Boską interwencję za wstawiennictwem męczenników”.

Obecnie chrześcijanie w Ugandzie stanowią ponad 80% ogółu ludności. Nie ma wątpliwości, że jednym z jego głównych filarów jest właśnie kult męczenników. Warto podkreślić, że również anglikanie mają w Namugongo swoje sanktuarium, w którym modlił się sam papież Franciszek. Obecny arcybiskup Kampali, Cyprian Kizito Lwanga, marzy, aby te wyjątkowe sanktuaria ku czci męczenników ugandyjskich nieustannie się rozwijały na większą chwałę Bożą i stawały się miejscem wzmocnienia naszej wiary. A ja dziękuję Bogu, że będąc w Ugandzie w roku 2018, mogłam odwiedzić Namugongo. Żałuję jednak, że dopiero teraz, pisząc tę historię, uświadomiłam sobie, w jak wyjątkowym i ważnym miejscu byłam…

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze