fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Meksyk: tłumy na mszach nawet w dzień powszedni. Kolebka Cristiady wciąż zachowuje wiarę [REPORTAŻ]

W San Julián w Meksyku prawie 100 lat temu mieszkańcy podnieśli broń, by walczyć przeciwko represjom wymierzonym w wiarę. Do dzisiaj widać ślady po kulach, jakie żołnierze tłumiący powstanie wystrzelili w stronę kościoła. Nie zdołali oni jednak wykorzenić tutejszej żarliwej wiary. Zdaje się, że nie zdołały tego dokonać także współczesne prądy kulturowe. San Julián to miejsce, w którym wiarą się wręcz oddycha.

Kiedy autobus docierał do San Julián, z jednej strony odetchnąłem, z drugiej odczuwałem pewien niepokój. O drogach w historycznym regionie Los Altos de Jalisco krążą obecnie przeróżne historie. Z jednej strony to tereny o wielkim wpływie na kulturę Meksyku oraz historycznie, a w wielu miejscach do dzisiaj, prawdziwy bastion katolicyzmu. Podczas podróży za oknem autobusu rozciągały się małe miasteczka i wioski, nad którymi górują majestatyczne wieże i przepiękne kopuły kościołów. Mijane eleganckie i kolorowe starówki robią wrażenie. To tutaj słynna Cristiada miała najintensywniejszy przebieg. W San Julián uformował się pierwszy oddział zbrojny w regionie, który postanowił walczyć o prawa katolików. Wynikało to z żarliwej wiary, która w wielu obecna jest do dzisiaj.

Protest w San Julián przeciwko zamachowi na obraz Matki Bożej z Guadalupe w Jej bazylice w 1921 r./fot. arch. Regional Museo Cristero

Z drugiej strony Los Altos de Jalisco to rejon, przez który przebiega szlak przemytu narkotyków, a różne organizacje przestępcze ciągle o niego walczą. W związku z tym na niektórych autostradach dochodzi do napadów na tiry, a czasem nawet na samochody prywatne, przez silnie uzbrojone grupy. Szczęśliwie przewoźników osób raczej to nie dotyka. Część tamtejszych miejscowości mierzy się z zaginięciami i morderstwami. Pamiętam moją wizytę w Arandas, gdzie nie czułem się komfortowo, a wiara katolicka tam w dużej mierze ostygła. Jako że trudno zdobyć najbardziej aktualne informacje o bezpieczeństwie, to jadąc do kolejnej miejscowości w Los Altos miałem pewne obawy. San Julián okazało się być jednak zupełnie inne.

>>> Stworzono tu obozy koncentracyjne dla katolików. Co zostało po Cristiadzie w Arandas? [REPORTAŻ]

Uśmiech spracowanego człowieka

San Julián to miejscowość spokojna, bezpieczna i pełna życzliwych ludzi. Cała gmina liczy mniej niż 15 tys. mieszkańców. To też miejsce, gdzie praktykowanie wiary do dzisiaj jest rzeczą powszechną i codzienną. Ta religijność nie uderza jednak po oczach na pierwszy rzut oka, nie jest ostentacyjna, choć miejscowi są z niej bardzo dumni. Dostrzega się przede wszystkim życzliwość, otwartość i pracowitość mieszkańców oraz pewną sielankową atmosferę panującą w miasteczku.

Kolejki do Komunii św. podczas porannej mszy w dzień powszedni/fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Nie trzeba wszakże dużo czasu, by tę żywą i głęboką religijność dostrzec. Nie pojechałem tam w czasie świąt czy w którąś z niedziel. Meksykanie bardzo lubią świętować, nie zawsze przekłada się to jednocześnie na życie codzienne. W tym wypadku jest inaczej. W zwyczajny dzień powszedni główny kościół parafialny wypełnia się podczas mszy wiernymi – tak rano, jak i wieczorem. Nie jest to kościół wypełniony „po brzegi”, ale nigdy nie widziałem chyba jeszcze tylu ludzi na Eucharystii w ciągu tygodnia. Uderzające są ogromne kolejki do spowiedzi, które nie mieszczą się w kościele i ciągną się aż do przedsionka. A konfesjonały są przecież ustawione nie w głównej nawie, lecz w specjalnym pomieszczeniu z ławkami, gdzie można czekać. Ci, którzy się tam nie zmieścili, tworzą kolejkę w kościele aż do wyjścia. Przypominam, że to był dzień powszedni.

Codziennie od rana ustawiają się długie kolejki do spowiedzi/fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Podobno tak jest właściwie każdego dnia, a księża rano spowiadają przez kilka godzin. Kolejki ustawiają się również do Komunii świętej. Po mszy adoracja, na której jeszcze przez przynajmniej 10 minut zostali praktycznie wszyscy zgromadzeni. To wszystko sprawia oczywiście, że księża mają bardzo dużo pracy. Mieszkańcy bogatego w urodzajne gleby regionu Los Altos de Jalisco znani są ze swej pracowitości. Zdaje się, że te stereotypy nie odbiegają od prawdy. Dotyczy to także księży, którzy cały czas są zajęci. Duszpasterstwo tak pobożnych wiernych to jednak wymagająca sprawa.

Świecki jest ważny

Księży darzy się w tym miejscu ogromnym szacunkiem, ale jednocześnie nie są w centrum.  Świeccy mają duży udział w kształtowaniu życia parafialnego i są bardzo zaangażowani. W parafii pw. św. Józefa działają liczne grupy. Przykładowo – miejscowa Odnowa w Duchu Świętym liczy 160 członków. Dzięki życzliwości lokalnych wiernych mogłem uczestniczyć w comiesięcznym spotkaniu rady parafialnej, podczas którego omawia się najważniejsze sprawy.

fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Spotkanie składało się z kilku punktów, ale dwa były kluczowe – ocena działań z ostatniego miesiąca oraz przygotowania aktywności na kolejny. Każdy mógł się wypowiedzieć – skrytykować lub pochwalić. Cieszono się z uczestnictwa tak wielu ludzi w kościołach (do parafii należy kilka świątyń) podczas świąt Bożego Narodzenia. Jeżeli w dni powszednie wiernych na mszach nie brakuje, to wyobrażam sobie te tłumy podczas świąt i uroczystości. Zauważono również niewielkie komplikacje podczas niektórych grudniowych aktywności (myślę, że to jednak prywatna sprawa parafii, więc nie będę się wgłębiał w szczegóły). Członkowie rady zastanawiali się nad tym, jak je lepiej zorganizować w przyszłości. Finalnie jednak wszystko okazało się dużym sukcesem.

fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Każda wspólnota miała swoje zadania. Atmosfera była życzliwa. Na spotkanie rady przybyło ok. 40 osób. Doświadczyłem też wielkiej otwartości. Mogłem uczestniczyć w całym spotkaniu, mimo że prawie nikt mnie nie kojarzył. Proboszcz ucieszył się wyraźnie z nowej twarzy. Odniosłem pozytywne wrażenie, że wspólnota parafialna działa w sposób przejrzysty i jest bardzo zjednoczona. Siedziałem obok kleryków z diecezjalnego seminarium, którzy przyjechali na praktyki do tej parafii – w diecezji San Juan de los Lagos seminarzyści po ukończeniu filozofii jadą na praktyki najpierw na pół roku do rodzinnej parafii, a na kolejne pół do wyznaczonej przez ich opiekunów. Tłumaczyli mi podczas spotkania rady wiele tematów, które były poruszane.

Wiara to powód do dumy

Jonathan, koordynator jednej z grup młodzieżowych w parafii, zauważa, że religijność dla młodzieży z tego miasteczka jest czymś normalnym. W jego szkole większość modli się i chodzi do kościoła regularnie, wielu również w dni powszednie. – Dzięki Bogu w San Julián wiara jest wciąż bardzo mocna i powszechnie praktykowana. My, jako młodzi, mamy to poczucie, że księża nam bardzo pomagają we wzrastaniu w wierze katolickiej. Dlatego z naszej strony jest bardzo pozytywna odpowiedź. Oczywiście, poprzez media społecznościowe i współczesne prądy kulturowe znajdzie się kilku, którzy w jakiś sposób oddalają się od Kościoła, ale nie stanowi to reguły – wskazuje Jonathan.

Jonathan/fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Jonathan jest odpowiedzialny za duszpasterstwo nastolatków, do którego należy ok. 80 osób tworzących trzy grupy. Koordynator podkreśla, że kluczowe dla nich są trzy sprawy: modlitwa, wspólnota i apostolat.

Jedna z parafianek powiedziała mi, że wiarę tutaj przekazuje się z pokolenia na pokolenie. – Rodzice nam ją przekazali, a my ją niesiemy dalej, przy wszystkich naszych brakach oczywiście – dodaje. Mieszkańcy są bardzo dumni z katolicyzmu, a transmitowany jest on przede wszystkim w rodzinach w sposób naturalny. Pomaga w tym mocno także pamięć powstania Cristeros. Wielu przechowuje pamiątki po swoich krewnych, którzy walczyli podczas Cristiady. Pielęgnuje się pamięć o tych, którzy wówczas polegli. Zdarza się, że z wielką pieczołowitością szuka się informacji o przodkach, którzy w wojennym wirze niemal popadli w zapomnienie. Rodzina Pelagio Gómeza, który poległ w czasie potyczki w pobliskiej wsi San José de los Reynoso, z zaangażowaniem szuka o nim wszelkich materiałów. Dla nich to wielka duma posiadać przodka, który zginął w walce za wiarę. Kilka lat temu został upamiętniony.

Męczennik porzucony na śmietniku

Sam główny kościół parafialny nosi w swoich murach żywą pamięć Cristiady. Na wieży widoczne są wciąż liczne dziury po kulach. Żołnierze strzelali do kościoła, gdy Cristeros się w nim zabarykadowali. Niektórych rozstrzelano. Jednym z męczenników tego czasu w San Julián był ks. Julio Álvarez Mendoza, kanonizowany przez Jana Pawła II.

Widoczne ślady po kulach na kościele z czasów Cristiady/fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Jonatan zaprowadził mnie przed kapliczkę, która powstała na miejscu dawnego wysypiska śmieci. To tutaj żołnierze porzucili ciało tego kapłana, który z wielkim oddaniem, ryzykując własne życie, służył wiernym. Potajemnie udzielał sakramentów i w ten sposób został złapany. Rozstrzelano go 30 marca 1927 r. Jego ostatnie słowa miały brzmieć: „Umrę niewinny, ponieważ nie zrobiłem niczego złego. Moim przestępstwem jest bycie sługą Boga. Ja wam wszystkim przebaczam, tylko proszę was, abyście nie zabijali chłopaków, bo są niewinni”.

Kapliczka na miejscu porzucenia ciała św. Julio Álvareza/fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl
Wierni w miejscu rozstrzelania św. Julio Álvareza (1930)/fot. arch. Regional Museo Cristero

W pobliżu powstaje nowe sanktuarium pod jego wezwaniem. Co zrozumiałe, mieszkańcy darzą go ogromną czcią.

San Julián, jak wiele innych miejscowości stanu Jalisco, może jawić się jako forma katolickiej utopii. Oczywiście – żadną utopią nie jest. Pośród licznych słabości miejscowi starają się układać swoje życie z Bogiem. Zapewne raz wychodzi im to lepiej, raz gorzej. Nie mam wątpliwości, że mierzą się z licznymi grzechami i problemami. Kiedyś przeczytałem taką myśl, że prawdziwe chrześcijańskie społeczeństwo nie składa się z ludzi doskonałych, lecz z ludzi, którzy pokutują. Oczywiście, pokuta ma wpływ na zmiany. Być może to wiara wpływa na to, że San Julián jest miejscowością bardzo bezpieczną w niespokojnym rejonie i w niespokojnych czasach.

Ks. Julio Álvarez Mendoza/fot. arch. Regional Museo Cristero
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze