Donato i María del Rosario/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

W tej miejscowości chciano całkowicie zniszczyć wiarę. Dziś to bastion katolicyzmu [REPORTAŻ]

Film Cristiada, opowiadający historię walki meksykańskich katolików o swoje prawa, odniósł dość spory sukces w Polsce. Odwiedziłem miejsce, gdzie wciąż jest żywa pamięć o tych wydarzeniach. Matatlán, to wioska w stanie Jalisco, gdzie prawie 100 procent mieszkańców praktykuje regularnie swoją wiarę. Dawniej tak nie było. Co więcej jest to miejsce spokojne i bezpieczne w rejonach, gdzie o to coraz trudniej. Miejscowi przypisują to wstawiennictwu męczennika czasów La Cristiady – ks. José Isabel Floresa.

Dojazd do Matatlán jest bardzo uciążliwy, ale naznaczony przepięknymi górskimi widokami. W porze deszczowej wzgórza pokryte są soczystą zielenią o intensywnej barwie. Centrum tej malutkiej miejscowości, gdzie żyje zaledwie kilkaset osób, jest przepiękne. Wyróżnia się centralny plac otoczony wysokimi palmami oraz pomarańczowy kościół złożony… z dwóch kościołów. Jeden odrestaurowany pod wezwaniem św. José Isabel Floresa, i drugi, niedawno dobudowany do starszej świątyni, pod wezwaniem Matki Bożej z Guadalupe. Mimo że przyjechałem w godzinach pracy w środku tygodnia, to cały czas ktoś przychodzi do świątyni. A to matki z dziećmi, a to mężczyźni w przerwie pracy na polu. Zdejmują z szacunkiem swoje sombrero, by potem je znowu nałożyć po wyjściu z kościoła. Podczas gdy w wielu małych miejscowościach stanu Jalisco trwają regularne walki między silnie uzbrojonymi grupami przestępczymi oraz między nimi i wojskiem, a ludność cierpi morderstwa i porwania, to tutaj jest bardzo spokojnie. Wiele domów ma otwarte drzwi, a w środku starsze osoby bez żadnego lęku zapraszają mnie, żeby na chwilę z nimi usiąść i porozmawiać. – Wierzymy, że jest tu tak spokojnie i bezpiecznie dzięki wstawiennictwu św. José Isabel Floresa, który był proboszczem tej parafii – mówi kleryk pochodzący z tej wioski, José Isabel, który swoje imię otrzymał właśnie ku jego czci. Był on męczennikiem czasów Cristiady.

>>> Tego kandydata na ołtarze stawiają sobie za wzór nawet ateiści. Powstają murale na jego temat [ROZMOWA]

La Cristiada

Cristiada, czyli powstanie Cristeros, miała miejsce w latach 1926-1929. Wybuchło w wyniku nasilających się antyklerykalnych działań rządu prezydenta Plutarco Elíasa Callesa. Usiłował on wprowadzić radykalną i represyjną wersję rozdziału Kościoła od państwa, wcielając antykatolickie postanowienia konstytucji z 5 lutego 1917 r. Krzyże miały zniknąć nawet z nagrobków, zakazano jakichkolwiek ceremonii religijnych poza świątyniami, a duchownym odebrano prawo do biernego i czynnego udziału w wyborach czy wypowiadania się na temat spraw publicznych państwa nawet w rozmowach prywatnych. Część kapłanów obcokrajowców została zmuszona do opuszczenia Meksyku, zdarzały się napaści na wiernych. Nasilenie prześladowań zależało od poszczególnych stanów.

Powstańcy Cristeros/Fot. Muzeum Cristeros w Matatlán/Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Najbardziej antyklerykalni gubernatorzy nakazywali zamykać kościoły, niszczyć obrazy i posągi religijne. W stanie Tabasco nałożono na księży obowiązek zawarcia związku małżeńskiego, a w Colimie policja otworzyła ogień do protestujących katolików. Początkowo opór wiernych miał charakter pokojowy, lecz wkrótce wiosną 1926 r. doszło do pierwszych starć między świeckimi katolikami a siłami rządowymi, które wkrótce przeistoczyły się w zbrojne powstanie. Początek i centrum walk znalazło się w środkowo-zachodnim Meksyku, w tym właśnie w stanie Jalisco, który do dzisiaj jest bastionem katolicyzmu w tym kraju. Co ciekawe, wioska Matatlán jakiś czas przed Cristiadą wcale nie była wzorem religijności. A jednak dzisiaj to tam wiarę praktykuje się bardzo gorliwie, a pamięć o Cristiadzie jest niezwykle żywa. Najstarsi mieszkańcy z chęcią opowiadają mi historie przekazane im przez ich rodziców.

„Trudna” parafia w Matatlán

Kiedy wspomniany ks. José Isabel Flores przybył do Matatlán, to mówiono, że jest to parafia trudna, z krnąbrnymi wiernymi. Jakakolwiek była prawda, nowemu proboszczowi udało się zjednać swoje nowe owieczki dla Boga i Kościoła. Szczególnie mocno jednak związała się ta miejscowość z wiarą w czasach Cristiady. Mieszkańcy wspominają, że sytuacja była dramatyczna i trudna. Msze święte odprawiano nocami, często w domach prywatnych lub w wąwozie przebiegającym niedaleko Matatlán. Dzięki temu udało się zachować część pamiątek, naczyń liturgicznych czy figurek z tego okresu, ponieważ kościół został niemal całkowicie ograbiony, zbezczeszczony i spalony.

Wnętrze kościoła św. José Isabel Floresa/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– W mojej rodzinie chodzą opowieści o tym, że był to okres bardzo krwawy. Wiele anonimowych osób poniosło śmierć broniąc wiary – opowiada kleryk José Isabel – Lokalne rodziny nie zatraciły w tym swojej wiary. Od początki widzieli też w śmierci ks. Floresa męczeństwo i z wielką czcią przechowali niektóre pozostałości po nim i po kulcie z czasów Cristeros – dodaje. Jedną z nich jest piękna figurka Matki Bożej, którą przez długi czas chroniła rodzina z pobliskiego Tonalá.

Fot. Muzeum Cristeros w Matatlán/Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Męczeństwo nieznanego żołnierza

Z inicjatywy samych mieszkańców też wyszedł późniejszy kult ks. José Isabel Floresa. Nie był to wymysł biskupa czy księża, lecz sami wierni zaczęli otaczać go czcią. Wokół jego postaci i cudów, jakie miały zdarzyć się po śmierci tego kapłana krążą liczne opowieści. – Wiele historii słyszałem od mojego ojca, jego przyjaciół, a jeden z nich był policjantem w czasach Cristiady, oraz wujka, związanego z rządem w Zapotlanejo – mówi Donato del Rosario, starszy, lecz bardzo energiczny mężczyzna, który dorobił się niemałych pieniędzy na uprawie i sprzedaży kukurydzy. Jego żona, María, zaprosiła mnie do ich domu. Pochwaliła się swoimi 12 dziećmi. W salonie, gdzie siedzimy, zawieszony jest olbrzymi obraz Matki Bożej z Guadalupe ozdobiony świeżymi kwiatami, wiele dewocjonaliów, w tym obrazek św. José Isabel Floresa, który można spotkać niemal w każdym domu czy nawet sklepie i restauracji tutaj.

Obraz przedstawiający męczeństwo św. José Isabel Floresa/Fot. Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– Przyjaciel ojca opowiadał mi, że żołnierze po złapaniu ks. Floresa nie mogli go tak po prostu zastrzelić. Broń nie chciała odpalić w stronę tego kapłana. Dlatego jeden z policjantów wyjął długi nóż, którym poderżnął mu gardło. Działo się to na cmentarzu w Zapotlanejo – tłumaczy Donato. – Jeden z funkcjonariuszy, który był ochrzczony właśnie przez ks. Floresa, uprzednio odmówił oddania strzału w jego stronę. Z tego powodu zamordowali go – opowiada. – Mówi się – dodaje kleryk – że ks. Flores cały ten czas był pogodny. Kiedy w noc przed egzekucją, podczas jego uwięzienia pilnujący go żołnierze słuchali muzyki, mówili do niego, że to piękna piosenka. On miał odpowiedzieć, że niebawem w niebie będzie słuchał jeszcze piękniejszej muzyki. Był już świadomy losu, który go czeka i przyjmował go ze spokojem. Inni dodają, że podczas egzekucji, gdy policjant zbliżał się już z nożem, ks. Flores miał mu powiedzieć, że przebacza mu i oddał oprawcy wszystkie swoje rzeczy, jakie miał w kieszeni – powiedział kleryk José Isabel.

Kleryk José Isabel/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Cudy

Młody seminarzysta nie bez powodu nosi to imię. Kiedy jego matka była z nim w ciąży doszło do wielu komplikacji. Nie wiadomo było, czy dziecko się urodzi żywe lub zdrowe. Rodzice modlili się więc intensywnie do ks. Floresa. Okazało się, że wbrew przypuszczeniom lekarzy, chłopiec był całkowicie zdrowy. Ku czci świętego, który miał ocalić ich synka, rodzice nadali mu jego imię. Dzisiaj kleryk José Isabel jest dumny z tego patrona i z wielkim zaangażowaniem szerzy jego kult. Wokół cudów, które miał uczynić były proboszcz, zresztą krąży wiele miejscowych opowieści.

Fot. Muzeum Cristeros w Matatlán/Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

– Pewnego razu mój kuzyn leżał w szpitalu w Guadalajarze i czekał na operację – opowiada Maya Lucia Menez, którą zastałem odmawiającą Liturgię Godzin u siebie w domu. Zgodziła się jednak podzielić swoim świadectwem. – Bardzo chciał się przed tą operacją wyspowiadać, lecz ksiądz z jakiegoś powodu nie mógł dotrzeć. Dodam, że miał on wielką cześć dla ks.  José Isabel Floresa. Moja kuzynka, która towarzyszyła wówczas kuzynowi w szpitalu, wyszła z sali i spotkała młodego nieznajomego kapłana. Poszedł więc go wyspowiadać. Kuzynka czekała prawie dwie godziny i zaczęła się poważnie niepokoić, lecz gdy weszła do sali, nie było już żadnego księdza. Mężczyzna powiedział swojej siostrze, że ta spowiedź dała mu wiele pokoju, a twarz duchownego wydawała się mu nieco znajoma. Po jakimś czasie kobieta natknęła się na zdjęcie ks. Floresa z czasów jego młodości i z szokiem odkryła, że to ten kapłan, który wyspowiadał jej brata – stwierdziła Maya Lucia.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Historii, podobnych jak ta, krąży w Matatlán mnóstwo. Cokolwiek byśmy o nich sądzili, świadczą one o wielkiej czci dla dawnego proboszcza. Młodzi zwracają się do niego nawet w sprawach nietypowych. Nawet ci, co zamierzają nielegalnie przekroczyć granicę ze Stanami Zjednoczonymi, przed swoją szaleńczą wyprawą przychodzą do kościoła, który został odrestaurowany, i dzisiaj jest pod wezwaniem św. José Isabel Floresa, by prosić o powodzenie w swoim zamierzeniu.

Jedna z mieszkanek Matatlán/Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Matatlán znajduje się na uboczu. Prawie nikt tu nie przyjeżdża. W czasach Cristiady chciano wykorzenić wiarę z tego miejsca. Krew męczenników przyniosła odwrotne skutki. Dzisiaj to bastion katolicyzmu, nawet w religijnym stanie Jalisco. – Moja rodzina, podobnie jak ja, jest bardzo schorowana – mówi starsza kobieta, mieszkająca zaledwie kilka metrów od kościoła. – Ale właśnie w tym wszystkim widzę pomoc Boga. Pomimo tylu przeciwności radzimy sobie bardzo dobrze. Codziennie od Boga otrzymuję to, czego potrzebuję do życia. On sam się o mnie troszczy – kokluduje kobieta.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze